- Miśka, spokojnie.
- Gdzie jest Magda, pytam się do cholery! - chciałam głośniej powiedzieć, ale nie byłam w stanie.
Wyszedł Maciek, zabrał ze sobą Karola i Andrzeja. Zostałam sama z matką.
- Powiesz mi, o co tu chodzi do cholery?!
- Michalina, uspokój się.
- Jak mam być spokojna? Powiedz mi!
- Magda została stamtąd zabrana, wy po prostu nie możecie się widywać.
- Bo?
- Bo tak będzie lepiej. Widzisz, to był znak.
- Nie rozumiem już Was!
- Musisz wiedzieć..
- Nic nie muszę, wyjdź.
- Michalina..
- Wyjdź, nie rozumiesz po polsku?!
Wstała i opuściła salę. Leżałam i wpatrywałam się w sufit. Jeszcze nie dowiedziałam się ile tu przebywałam, ale na pewno długo. Każda kość mnie bolała, niczym tak naprawdę ruszać za bardzo nie mogłam. Wieczorem przyszedł wreszcie lekarz.
- Który jest dzisiaj?
- Dzień, miesiąc czy rok?
- Wszystko.
- Dwudziesty listopad, dwa tysiące trzynaście.
- Ja..?
- W śpiączce leżałaś prawie pół roku. Nikt już nie wierzył, że się obudzisz. To prawie niemożliwe..
- A jednak?
- A jednak.
- Jak to się stało?
- Ale co?
- Wszystko. Jak tu trafiłam, co się działo w czasie tego pół roku i dlaczego się obudziłam?
- Miałaś wypadek. Szczęście, że przejeżdżał tamtędy jakiś facet. To on wezwał pogotowie. Wyjęliśmy Cię ledwo z auta, byłaś nieprzytomna. Nie miałaś odruchów życiowych, ratowaliśmy Cię. Zapadłaś w śpiączkę, nic nie mogliśmy więcej czynić. Jeśli chodzi o ten czas, to niewiele się naokoło zmieniło. Pogoda, pada śnieg, data.. W polityce też bez nowości, ciągle się kłócą. Katastrofę smoleńską odgrzebują. Ministrów odwołują, nowych dodają.. Poza tym już chyba nic więcej.
- A siatkarze?
- Interesujesz się?
- Gram.. To znaczy grałam.
- Mistrzostwa Europy minęły bez żadnego echa. Nasi zawalili na całej linii.. Trener ma odchodzić od stycznia.
- Co?! Jak to?!
- Normalnie. - odpowiedział obojętnie, kończąc badanie - wraca zdrowie do normy. Musimy Cię tu dożywić, żebyś wróciła do jakiegoś funkcjonowania. Rehabilitacja całego ciała i na święta będziesz chodzić!
- Jak to na święta?!
- Wielkanocne, rzecz jasna.
- Pan sobie chyba ze mnie żartuje.
- Chciałbym.. Leżała Pani sześć miesięcy bez ruchu.. Pani ciało musi wrócić do dawnej sprawności. A może bardziej w ogóle do jakiejkolwiek sprawności.
Miałam łzy w oczach, słysząc co on wygaduje. Miałam właśnie ochotę wstać i mu przyłożyć, ale nie mogłam niczym ruszyć, prawie ciała swojego nie czułam. To naprawdę okropne tak się czuć..
Dni mijały nieuchronnie. Z czasem zaczęłam ruszać najpierw rękoma, potem klatką piersiową. Z nogami miałam największy kłopot. Codziennie w szpitalu odwiedzali mnie na zmianę Maciek, Karol i Andrzej. Czasem pojawiał się też Grzesiek, jak dostawał wolne w Rzeszowie. Moich rodziców widzieć nie chciałam. Nie zgadzałam się na ich wizyty. Początkowo ich po prostu wyrzucałam przy pomocy ochroniarza, a z czasem zrozumieli, że nie mają czego szukać u mnie.
O Magdzie słuch znów zaginął. Miałam sama do siebie pretensje, że wtedy ten wypadek się wydarzył. Wszystko mogło wyglądać teraz zupełnie inaczej..
Nadeszły święta. Wyszłam do domu, własnego. Jeździłam na wózku inwalidzkim. Boże Narodzenie spędziłam u Karola i Oli. Poznałam lepiej dziewczynę Kłosa, bardzo miła i od razu się polubiłyśmy. Zrozumiałam, że to normalna kobieta, że nie denerwuje się na swojego partnera, że tyle czasu poświęcał na czuwanie przy łóżku. Wiedziała, że przyjaciele są najważniejsi. Sama podobno u mnie bywała.
- Przepraszam, ale nie mam prezentów dla Was.. Czuję się głupio..
- Przestań. Przecież widać Twój stan. Najważniejsze, że powoli wracasz do formy! - przytuliła mnie Ola.
- Do formy? Przecież ciągle jestem kaleką.
- W ciągu miesiąca doprowadziłaś się do prawie normalnego stanu. To nic, że jeszcze nie możesz stać. W końcu leżałaś nieruchomo przez tyle czasu.
- Chciałabym trenować.. - posmutniałam.
Złożyliśmy sobie życzenia, zjedliśmy uroczystą Wieczerzę. Te święta zapamiętałam na długo. Miały w sobie coś wyjątkowego. Mimo skromnego grona, przeżyłam je bardzo mocno. O północy w trójkę wybraliśmy się do Kościoła. Samochodem przyjaciela przejechaliśmy pod budynek. Na pasterce świetnie się bawiliśmy, o ile wtedy można się bawić. Kolędy wyśpiewaliśmy od początku do końca. Jadąc do Komunii, zauważyłam znajomą twarz. Miałam ochotę uciec, ale się powstrzymałam. Z godnością przejechałam obok Niego, wracając na swoje miejsce. Nie zrobiłam na nim wrażenia, nawet minimalnego.
Czy ty zdajesz sobie sprawę, że to wszystko przez niego?! Czy ty możesz się uspokoić, nie patrzeć w tamtą stronę?
Wyszliśmy. Poprosiłam o odwiezienie do domu. Chcieli zostać, ale obiecałam, że rano przyjadą do mnie i razem spędzimy kolejny świąteczny dzień. Koło drugiej leżałam już w łóżku. Patrzyłam w sufit, łkałam, tak po prostu.
Dni leciały znowu, nie zauważałam kiedy. Trzydziestego grudnia odstawiłam wózek. Choć trochę na siłę. Stwierdziłam, że chodzenie mi wychodzi i nie chcę wózka.
Sylwester, Nowy Rok.. Spędziłam je w towarzystwie siatkarzy. Zmusili mnie. Maciek mnie zmusił. Zabrał mnie na bal, jako osobę towarzyszącą. Unikałam przez cały wieczór Kurka, jak ognia. Dobrze się bawiłam, niekoniecznie tańcząc, bo i nie miałam tyle sił, ale gadając czy śmiejąc się. Przed północą wyszliśmy na zewnątrz. Ubrani byliśmy lekko, bo śniegu prawie nie było, temperatura plus dziesięć stopni Celcjusza.. Stałam wtulona w przyjaciela.
- Mogę mieć do Ciebie prośbę? - wydusiłam to z siebie.
- Jaką?
- Zrób coś, dzięki czemu nigdy nie zapomnę tego dnia. Dzięki czemu dobrze zakończę rok stary i rozpocznę nowy.
- Mogę?
- Możesz. - uśmiechnęłam się.
Zrobił to, o co go poprosiłam. Pocałował mnie. Odliczali wszyscy naokoło sekundy, a my trwaliśmy w pocałunku. Po kilku chwilach, oderwałam się od niego i z uśmiechem złożyłam mu życzenia noworoczne, szepcząc najpierw, że dziękuję. W tym samym czasie podszedł do nas Bartek.
- Wszystkiego najlepszego na nowy rok. Żeby był lepszy. Przede wszystkim dla Ciebie. - sztucznie się uśmiechnął.
- Och, dziękuję Ci, że tak o mnie dbasz.
Skończyłam szybko ten dialog, bo wiedziałam, że nic dobrego z niego nie wyjdzie. Przeprosiłam Maćka i wyszłam do toalety. Za mną poszedł oczywiście Kuraś.
- Możesz się zachowywać?
- Ja się zachowuję.
- Nie bardzo..
- To przez Ciebie miałam wypadek, nie było Cię przy mnie w szpitalu, jak walczyłam o życie! Czego ty wymagasz do cholery?! Że będę pałać miłością?! Że Ci wybaczę?! Nigdy w życiu! - wykrzyczałam mu.
Oooooo jejuuu warto bylo czekac XD coraz lepsze rozdzialy :D /Paulina
OdpowiedzUsuńCieszę się, dzięki :)
Usuńno i zobaczymy co do powiedzenia ma oskarżony :P
OdpowiedzUsuńwłaśnie.. :D
Usuńa moze kuras tez dostal wiadomosc od macka ze sie przespali ? hmm i on z ta laska ? .. dobra juz nie wiem coraz lepsze rozdzislay ;3
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńTe opowiadanie staje się bardziej ekscytujące, niż jakakolwiek książka *.*
OdpowiedzUsuńI LOVE IT !!
Pozdrawiam :*
Cieszę się :)
UsuńPozdrawiam ;*
Super jak zawsze ! Ej ale, ostatnio ciągle jak piszesz o meczach, to przegrywają. Czemu? Trzeba wierzyć w chłopaków. Aż mi się przykro zrobiło jak przeczytałam, że "kompletnie zawalili mistrzostwa europy".
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńMam w tym swój spory cel.. ;) Wierzyć - wierzę. Chcieć - chcę! Ale po prostu taki mam plan, tak mi pasuje.. ;)
no dobra, w takim razie ci zaufam ;p
UsuńMoment znów nieodpowiedni na przerwanie.. Ja się z Tobą nie dogadam :D Rozdział świetny jak zawsze, zakończenie genialne.. jak zawsze, i ten moment kiedy kończy się w najciekawszym.. irytujący jak zawsze :*
OdpowiedzUsuńLiczę na jak najszybsze pojawienie się nowego wpisu ;)
Pozdrawiam, Aga :)
Chyba się do końca nie dogadamy, coś mi się tak zdaje.. :D
UsuńDzięki, jak zawsze.. :D
Pozdrawiam ;*
O kurde,jaki emocjonujacy rozdzial,a szczegolnie końcówka! :) Ja zejde na zawał przez Ciebie za przerwanie w takim momencie...:p Ja chce już nastepny rozdział :) Buziaki :* Dorota
OdpowiedzUsuńNiee, proszę, nie!
UsuńBuziaki ;*
Eeej, nie rób tego! Miśka musi być z Bartkiem, nie Maćkiem! ;)
OdpowiedzUsuńA rozdział bardzo ciekawy, czekam na kolejny ;D
Pozdrawiam serdecznie, Patrycja ;*
Dzięki :)
UsuńPozdrawiam ;*
weź coś tak wykombinuj, żeby Miśka nie musiala sie tak denerwować przez maćka ! ~ Ann
OdpowiedzUsuńSię zobaczy.. ;)
Usuńi Bartka tym bardziej !!! ~ Ann
OdpowiedzUsuńFajny rozdział:) Ciekawa jestem jak się skończy ta rozmowa Miśki i Kurka. Szczerze mówiąc to chciałbym żeby wrócili do siebie, ale to zależy tylko od ciebie :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lenka :*
Dzięki :)
UsuńPozdrawiam ;*
Zapraszam na 12 rozdział na http://podrugiejstroniesiatki.blogspot.com/
Usuńnie da się tego nie czytać... jak już zaczęłam zaglądam tu tak często że śmieją się ze mnie że mnie wciąga w kompa :)
OdpowiedzUsuńpiszesz magicznie:*
w każdym blogu Kurek jest tym dobrym, liczę że w końcu będzie tym złym :) przecież nie każdy człowiek to okaz miłosierdzia :)
pozdrawiam gorąco :)