wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział siódmy

   Wróciliśmy już tym razem faktycznie do domu.

- Nie masz do mnie pretensji o ten pocałunek? - zapytał niepewnie, otwierając przede mną drzwi swojego jeepa na podjeździe.
- No przestań, o co? - uśmiechnęłam się.
- Bo wiesz.. Nie wiedziałem, czy..
- Przestań, przecież jesteśmy przyjaciółmi, to nie przeszkadza w niczym. Daj spokój.

   Podeszliśmy pod moje drzwi i się pożegnaliśmy.

- Dziękuję za tyle wrażeń i poprawę humoru.
- Nie ma za co, przecież od tego są przyjaciele. Póki co odpocznij ode mnie, bo chyba wystarczająco się mnie naoglądałaś przez ostatnie godziny, a właściwie dni.
- Tak, tak. Okropny jesteś, nie mogę już na Ciebie patrzeć, idę się chować, żebyś mnie nie znalazł. - powiedziałam z ironią.
- Jak zawsze kochana.. - skwitował.
- No ba. No to na razie.

   Pocałowałam go w policzek, a on mocno mnie przytulił. Przekręciłam zamek w drzwiach i zniknęłam w środku. Powędrowałam od razu do kuchni, bo dzisiaj mało co zjadłam. Odgrzałam sobie na szybko fileta z kurczaka z serem i pomidorem, którego pochłonęłam w bardzo szybkim tempie. Przypomniałam sobie, że nie ustaliłam kolejnego treningu z Adamem, więc jedząc, wykręciłam numer telefonu do niego. Raz dzwonię - poczta głosowa, drugi raz, trzeci, dziesiąty - ciągle poczta.

- No co jest? Przecież zawsze odbierał. - powiedziałam sama do siebie.

   Niewiele myśląc zabrałam kluczyki od auta i pojechałam do niego. Znalazłam się tam kilka minut później. Wysiadłam przed blokiem i weszłam do środka. Przeszłam schodami na trzecie piętro. Zapukałam do drugich drzwi po prawej. Słyszałam, że jest w środku, mimo to nie otwierał.

- Adam, otwórz drzwi proszę, co się stało?

  Mimo próśb i wielu jeszcze miłych słów, nie udało mi się go przekonać do wpuszczenia mnie do swojego mieszkania. W końcu poirytowana zaczęłam walić pięściami i kopać nogami.

- No otwieraj to do cholery, przecież słyszę, że tam jesteś! - wrzeszczałam.

   Wreszcie zadziałało. Uchylił drzwi i kazał mi się natychmiast uspokoić.

- Co ty odwalasz, przepraszam ja Cię bardzo? - zapytałam z wyrzutem ładując się do domu trenera.
- Czy pozwoliłem Ci tutaj wejść? O ile wiem, to nie. Wyjdź. - powiedział z powagą.
- Co się stało? Coś nie tak zrobiłam?
- Proszę Cię, żebyś wyszła, bo nie mam ochoty z Tobą rozmawiać.

   Mówił szalenie poważnie. Przestraszyłam się. Zobaczyłam kilka walizek stojących w sypialni.

- Jedziesz gdzieś?
- Wyprowadzam się.
- Nowe mieszkanie znalazłeś? - zapytałam wesoło.
- Wyjeżdżam do domu. Nie będę tu już mieszkał. W ogóle w Łodzi ani w pobliżu. Wracam do Krakowa.
- Co? - wrzasnęłam.
- No to co słyszysz.
- Czyli, że ty..
- Nie będę Cię już trenował.
- Ale dlaczego? Za tą jedną, głupią sytuację na siłowni? - zapytałam ze łzami w oczach i wybiegłam.

   Nie wiedziałam, że jeden incydent aż tak wpłynie na całą  moją karierę. Był świetnym trenerem, człowiekiem, przyjacielem. Dlaczego on mi to robił? Nie patrząc na nic pobiegłam z powrotem do auta i odjechałam z piskiem opon, przecierając co jakiś czas oczy od łez. Pojechałam na halę. Dostałam klucz od dozorcy i musiałam się wyżyć. Skakałam, biegałam, rzucałam piłkami po całym parkiecie. Nic mi nie wychodziło, na niczym się nie mogłam skupić. Jak na złość jeszcze po głowie chodził mi pocałunek z Maćkiem i oczy Bartka. Bezsilnie próbowałam przebić swoim serwisem, który poprzedniego dnia był doskonały, przez siatkę. Ostatnią próbę udało mi się wykonać odpowiednio. Usłyszałam gdzieś z tyłu brawa.

- No, teraz to było ładne. - powiedział Kurek podchodząc bliżej.
- Co ty tu robisz? - zapytałam zdezorientowana.
- Patrzę na Ciebie.
- Nie masz na co?
- No najwidoczniej nie.
- Znajdź inny obiekt swoich kpin.
- Przestań, przecież się z Ciebie nie śmieję. Czemu ty tak właściwie prawie zawsze jesteś dla mnie taka chłodna, niemiła, wredna i chamska?
- Bo lubię.
- Przecież prawie w ogóle się nie znamy.
- No i dobrze.
- Michalina, nie widzisz, że chcę się z Tobą zakolegować?
- To znajdź sobie jakiegoś kumpla do piwa, na razie.

  Przestań być dla niego aż taka. Nie znasz go praktycznie, już tyle razy sobie to powtarzasz, a dalej nie potrafisz pohamować języka. Musisz nauczyć się rozróżniać tych złych, od tych dobrych. Inaczej zawsze będziesz nieufna, wredna, zimna..

   Podeszłam do trybun, zabrałam rzeczy i wyszłam. Słyszałam, że coś jeszcze za mną wołał, ale nie miałam najmniejszej ochoty go słuchać. Chociaż w sumie, może i miałam, ale nie w tamtym momencie. Byłam wkurzona, a on jeszcze mnie dobił. Potrzebowałam samotności, chwili wytchnienia i przemyśleń. Niestety mi się to nie udało. Postanowiłam pojechać do rodziców i poprosić ich o rozmowę z Adamem. Przecież to oni mu płacą, mają na niego jakikolwiek wpływ, chociażby najmniejszy. On mnie nie może zostawić, nie w trakcie sezonu, najlepszego sezonu w moim życiu!

   Do apartamentowca rodziców trzeba było pokonać prawie pół miasta. Udało mi się to w ciągu dwudziestu minut. Jak tylko zaparkowałam, to pobiegłam do środka i mając jeszcze swoje klucze, przekręciłam je w zamku. Usłyszałam głos moich rodzicieli i jeszcze kogoś. Wydawało mi się, że znam ten głos, ale jeszcze nie mogłam sobie przyporządkować go do żadnej twarzy. Właściwie, to przychodziła mi do głowy tylko jedna rzecz, ale przecież to nie mogło być prawdą. Po cichu odłożyłam pęk na mały kredens w przedpokoju, ściągnęłam buty i przeszłam w stronę salonu.

Dziś krótko, mało wydarzeń, ale jutro coś lepszego będzie. Enjoy! ;-)

18 komentarzy:

  1. Siemka! Ciekawe kto jest w jej domu,że sie tak przestaszyła...Oby do jutra,to sie mam nadzieje dowiem :D Miłego wieczoru życze!:) Buziaki ;** Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowiesz się, dowiesz :-)
      Dzięki wielkie, buziaki ;*

      Usuń
  2. Fajny jak zawsze:-D Ciekawe kto to byl? Może Adam? Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D buziaki i dobrej nocy ewelina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :-)
      Ktoś na pewno.. :D
      Buziaki i wzajemnie ;*

      Usuń
  3. Hejka :) Mimo, że krótki to i tak bardzo ciekawy rozdział. Mam nadzieję, że to nie jest Adam ... ~Ann

    OdpowiedzUsuń
  4. zdecydowanie za krotki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wychodzi jak się ma czas jedynie między jednym wypracowaniem na niemiecki, drugim, nauką na pracę klasową na angielski, robieniu zadań z matmy i próbie uczenia się do egzaminu..

      Usuń
  5. Rozdział spoko, jak zawsze.
    Czyżby były ukochany...?

    OdpowiedzUsuń
  6. no to ja liczę na zrekompensowanie takiej krótkiej notki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To może być ten siatkarz z którym ona była...

    OdpowiedzUsuń
  8. ufff wreszcie jestem :D i jak zwykle powtórzę, że rozdział jest cudny ;) co jeden to lepszy!
    całuję ;*
    ps. u mnie też w końcu nowość, gdybyś miała ochotę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;*
      Twój przeczytany, ale komentarza nie wiem czemu nie chce dodać ;/ Może rano spróbuję :-)
      Buziaki ;*

      Usuń