- Ale muszę iść na tę imprezę? - marudziłam, wchodząc do środka.
- A co Ci się znowu nie podoba w tym pomyśle?
- Kto będzie?
- Zobaczysz.
- Nie zobaczę, bo mi teraz powiesz.
- No czemu ty zawsze musisz wszystko wiedzieć?
- No bo mam taką ochotę. A znając Ciebie, to jeszcze sprowadzisz mi tutaj trzy czwarte zawodników Skry, których wiesz, że nie cierpię.
Popatrzyłam na niego, a ten szybko odwrócił wzrok.
- Maciek? - zapytałam podejrzliwie - Zaprosiłeś ich?
- Niee, wcale nie. - próbował się wykręcić.
- Znam Cię. A ty mnie. Dlaczego mi to robisz? - oburzyłam się.
- Oj Miśka, proszę Cię..
- No ale dlaczego to zrobiłeś?
- Bo mam ochotę, żeby się z nimi zobaczyć.
- No to beze mnie.
- Michalina, przestań się zachowywać jak dziecko. Musisz wreszcie przestać ich wszystkich unikać, przecież to nie oni Cię zranili, tylko Czarnowski, a jego tu nie będzie, doskonale o tym wiesz.
- Daj mi spokój, okej? Ja wybieram z kim się spotykam, rozmawiam, trenuję i się przyjaźnię. Czego nie rozumiesz w tym, że nie mam ochoty na nich patrzeć?
Odwróciłam się na pięcie i skierowałam w stronę drzwi. On jednak zagrodził mi drogę.
- No przestań, uspokój się.
- Nie mam zamiaru. Nie rozumiesz zwyczajnie moich spraw, więc trudno.
- Misia, ale ja to robię dla Twojego dobra.
- Dla mojego dobra?! - krzyknęłam.
- No tak. Jedziesz do Spały, musisz się jakoś na to przygotować. Słońce, proszę Cię.. - próbował mnie przytulić.
Początkowo protestowałam, ale ostatecznie jeszcze mocniej się w niego wtuliłam. Zrozumiałam, że on o mnie dba. Chce, żebym wróciła do stanu sprzed całego wydarzenia. Poza tym, przecież nie wie, co tak naprawdę się wtedy wydarzyło.
Wiesz doskonale, że powinnaś znów zachowywać się normalnie, ale nie jesteś w stanie. On jako jedyny próbuje Ci pomóc, a ty jeszcze go za to wyzywasz. Całkowicie sama siebie już nie rozumiesz.. Chyba nikt już Cię nie rozumie.
Uspokoiłam się i postanowiłam, że jednak będę na tej imprezie. Spróbuję. Jeśli nie będę w stanie wytrzymać, to najmniejszym problemem będzie opuszczenie mieszkania i przejście do swojego.
- Czyli zostajesz na pewno? - upewniał się.
- Tak. Ale obiecaj, że mogę wyjść w każdej chwili i nie muszę być dla nich miła.
- Tak tyci byś mogła..
- No dobra.. Ale troszeczkę.
Ogarnęliśmy dom oraz ogród. Przyjaciel zaczął rozpalać grilla i przygotowywać wszystko na niego, ja zaś zajęłam się zdrową żywnością - sałatka, filety z kurczaka, masło czosnkowe i inne pożywne rzeczy. Koło osiemnastej trzydzieści zaczęli się powoli schodzić zawodnicy. Nie byłam zachwycona widząc tylu na raz, ale co ja właściwie mogłam. Musiałam się wreszcie przełamać.
- Oo, koleżanka znowu. Tym razem znowu taka wredna i oschła? - zapytał Winiarski przemykając koło mnie z żoną.
- Nie, teraz już miła i opanowana. - uśmiechnęłam się sztucznie.
- To poznamy się?
Miałam ochotę na jakąś złośliwość, ale Maciek popatrzył na mnie, więc zwyczajnie zrezygnowałam.
- Michalina.
- Michał. Ciekawy zbieg okoliczności z imionami. - zaśmiał się.
Nie miałam ochoty na takie żarty, nie śmieszyły mnie w ogóle, ale wyszczerzyłam się i przeprosiłam, udając, że muszę coś zrobić w kuchni. Słyszałam tylko jeszcze głos jego żony.
- A ty co się tak na nią patrzysz?
- Daguś, co ty, zazdrosna jesteś?
- A mam być?
- Przestań, to tylko przyjaciółka Maćka, więc chciałem ją poznać, tylko tyle.
Kolejna zazdrosna, co wy wszystkie macie z tą zazdrością? Przecież takiego brzydala nikt nie chce.
- Witam Panią gospodarz. - pojawił się obok mnie Kurek.
- Jasne, ja tu tylko sprzątam. - zaśmiałam się.
- Widzę. Pomóc Ci w czymś?
- Mężczyzna w kuchni? Niee, to by się źle dla wszystkich skończyło.
- Ejj, nie obrażaj mnie, ja jestem wspaniałym kucharzem!
- Umiesz ugotować wodę na kawę i zagrzać danie w mikrofalówce? Taak, wspaniały z Ciebie kucharz.
- No wiesz ty co?
- Nie wiem, ale mi powiesz zapewne.
- Lama!
Zaczął mnie gilgotać, a ja piszczałam.
- Zostaw mnie idioto jeden, jeszcze mi krzywdę zrobisz! - nie umiałam pohamować śmiechu.
- Czym? Podobno śmiech to zdrowie. W takim razie przedłużę Twoje życie o kilka minut!
- O szlachetny Panie! Dobra, dobra, juuuuuuuż!
Łaskawie mnie puścił, a do pomieszczenia wpadł Muzaj, bo nie wiedział co się dzieje.
- Wszystko okej. - zakomunikował Kuraś.
- To czemu ona tak piszczała?
- Z zachwytu nade mną!
- Hahahahahahahahahaha. - nie mogłam się uspokoić.
Pokiwał tylko z niedowierzaniem głową i opuścił kuchnię.
- Głupek. Idź sobie stąd, bo ja nigdy nie skończę tego.
- Wywalasz mnie?
- Hmm, tak.
Popatrzył na mnie, jeszcze trochę mnie pomęczył, a potem wyszedł. W spokoju dokończyłam swoje dzieło i wyniosłam je na ogród. Przy stoliku siedziała już spora grupka mężczyzn i kobiet. Zajęci byli pochłanianiem alkoholowych trunków, żartowaniem albo przekomarzaniem się. Bezpiecznie usunęłam się z ich pola widzenia i zaszyłam się w domu. Miałam nadzieję, że nikt nie zauważy mojego braku, w końcu niewielu mnie kojarzyło. Jednak mi się to nie udało, bo po kilku minutach wpadł Winiarski.
- A koleżanka Michalina co taka niemrawa?
- Zawsze muszę być w humorze? - nie mogłam się już powstrzymać.
- Nie, ale tylu facetów w ogrodzie, a ty siedzisz tutaj sama.
- Może lubię?
- Okej, okej, nie zmuszam.
Poszedł w stronę łazienki, a ja nie miałam innego wyjścia, jak wyjść na ogród. Usiadłam przy grillu i zaoferowałam pilnowanie jedzenia. Jakieś pożyteczne zajęcie przynajmniej miałam.
- Gdzie zgubiłeś swoją ukochaną ? - zapytał po angielsku Wlazły.
- Została ze swoją koleżanką, poszły na jakiś babski wieczór - odpowiedział bodajże jakiś Serb - tak wywnioskowałam z jego akcentu.
- Zostawiła Ciebie samego na imprezie? Stary, normalnie jakiś sukces! Trzeba to opić! - krzyknął Winiarski, po czym został skarcony przez żonę.
Jednak reszta go posłuchała i wzniosła na cześć chwilowej wolności siatkarza toast swoimi Lechami, Żubrami, Desperadosami i innymi takimi. Popatrzyłam na nich z boku i się skrzywiłam. Nigdy nie lubiłam piwa w czystej postaci. Zapach chmielu mnie odrzucał.
- Łyka? - zaproponował przyjmujący Reprezentacji Polski siadając obok mnie.
- Nie, dziękuję, nie piję.
- Oo, a cóż to, sportsmenka na cały etat?
- Owszem.
- Okej, nie namawiam. Czemu taka smutna siedzisz?
- Nie jestem smutna, zmęczona raczej.
- To może idź się połóż.
- Chętnie, ale jak obiecałam, że tu posiedzę i pomogę, to nie zostawię samego przyjaciela w tym wszystkim.
- Szlachetna.
- Oczywiście.
Rozmowę przerwał nam ryk muzyki, puszczony z wielkiego boombox'a któregoś z siatkarzy. Hit "Ona tańczy dla mnie" poderwał do tańca większość obecnych. Ci, którzy byli ze swoimi żonami, właśnie z nimi się bawili, a reszta zadowoliła się sobą wzajemnie.
- Zatańczysz? - zapytał Bartosz podając mi rękę.
- Nie umiem, beztalencie jestem, słoń mi na ucho nadepnął.
- Na pewno nie robisz tego gorzej niż ja. - wyszczerzył się - No chooodź.
- Ale naprawdę nie umiem.
- Prooooooooszę. - zrobił minę kota ze Shreka.
Wyglądał tak uroczo, że nie mogłam mu odmówić.
- Kłamałeś, umiesz densić! - zaśmiałam się.
- Ty też! - przypomniał.
- Ja? Ja nie umiem przecież.
- Tak, tak. A kto kręci takie piruety? - zaczął mną obracać.
- Stój, stój, aa, wszystko lata razem ze mną.
- I belive, i can fly.. - zaśpiewał.
- Tak, tak, szczególnie ty, samolotami..
- Weź, proszę Cię.
- Biorę, biorę. Siebie na krzesło.
- Nie opuszczaj mnie!
Po chwili usiadłam z powrotem przy grillu i obserwowałam resztę zawodników. Najbardziej zaintrygował mnie fakt, czy jest tutaj ten, o którym wspominała ta dziewczyna wtedy w łazience. Jednak nie znałam ich, więc nie mogłam się tego dowiedzieć, a głupio było pytać. Przed dwudziestą drugą kilku chłopaków z partnerkami zwinęło się do domu. Tak właściwie prawie nie zamieniłam z nimi żadnego zdania. Albo ja zaszywałam się w kuchni przyjaciela, albo siedziałam gdzieś z boku, a z kolei oni nie wychodzili z żadną większą inicjatywą. Powoli zaczęłam znosić rzeczy do mieszkania, bo widziałam ten cały syf. W końcu nie co dzień przyjmuje się tylu ludzi. Potem zabrałam się za zmywanie kilku naczyń i wynoszenie śmieci. Reszta siedziała i się śmiała. Jedyny Bartek zebrał się do pomocy.
- Możesz mi powiedzieć gdzie jest łazienka? - zapytał po angielsku chyba ten sam Serb, do którego mówił wtedy Wlazły.
- Drugie drzwi na lewo. - odpowiedziałam nawet się nie obracając.
- Dzięki. Ładnie wyglądasz.
"Ładnie wyglądasz"?! Serio? Jeszcze stać jakiegokolwiek faceta na taki tekst?
Po ogarnięciu w miarę tego wszystkiego, co działo się na około, usiadłam ze szklanką soku przy stoliku w ogrodzie na kolanach Muzaja i pomimo tak późnej pory, przysłuchiwałam się dalszym rozmowom siatkarzy.
Widzisz? Nie każdy zawodnik jest taki sam.. Są przyjaźni, tak jak ci. Mogłabyś z nimi się poznać bliżej, może byś jeszcze z nimi zakolegowała? Niee, lepiej nie, za dużo na raz by to było.
Wiem, że większość z Was to kibice Sovii, dlatego gratuluję Mistrza. Ja natomiast byłam za Zaksą, bo moim zdaniem grali lepszą siatkówkę, mieli stałą formę, albo po prostu bardziej stałą niż rzeszowianie. Ale to moje zdanie. Poza tym czuję się lekko zawiedziona, bo spodziewałam się zaciętej, pięcio-setowej walki, a tu cztery sety, bez fajniejszych akcji.. No cóż. PlusLiga tegoroczna dobiegła końca, czas się przygotowywać na sezon reprezentacyjny.. :-)
Widzę, że wiele osób czyta, ale nie komentuje. Napiszcie kilka słów, nie ważne, czy skrytykujecie czy pochwalicie. Każda ocena jest dla mnie naprawdę ważna.
Poza tym trochę szkoda, że już nie ma tych osób, które stale udzielały się na poprzednim blogu. Najwidoczniej nie przypadła do gustu historia. No cóż, trudno..
Jeszcze radosna twórczość mojego kolegi, który skwitował mój stan głupawki podczas rozmowy z nim :
"Na tapczanie siedzi Kinga,
W swojej dłoni trzyma drinka.
W deszczu tańczyć chce dziewczyna,
Lecz na dysce się wygina.
Bo kobita się przeziębi
I lekarza znowu zgnębi."
No, to by było na tyle. Enjoy ;*
Fajnie wszystko to wygląda :) Kiedy spodziewać się kolejnego rozdziału? :))
OdpowiedzUsuńOla
Po północy, więc zapewne przeczytasz go jutro :)
UsuńP.S ale mam jedną uwage:a mogłabyś opisywac/ lub dawać linki, np: w co są ubrani na jakiś imprezach czy coś, np teraz na tym grilu, jaka miała sukienkę itp. :)@
OdpowiedzUsuńMiałam to zrobić, ale po prostu już późno wrzucałam i nie miałam siły walczyć z tym :D
UsuńOpowiadanie mega! Liczę na nastepne dzis ;)
OdpowiedzUsuńA co do finalu tooo ... MISTRRZ MISTRZ RESOVIA ! <3
Przeczytasz zapewne jutro ;)
UsuńJa byłam za Sovią i bardzo cieszę się z i ich wygranej. Rozdział jak zwykle super. Czekam na następny :) Ania
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńSOVIA!!!:) Mistrz jest jeden :))
OdpowiedzUsuńDla mnie jest nim Skra, ale każdy ma swój własny ulubiony klub :))
UsuńSuper, blog rownie fajny jak poprzedni . /M.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba :)
Usuńrozdzial super i bardzo mnie ciekawi co będzie dalej:) cieszę się że SOVIA wygrała mistrza :-) pozdrawiam Gosia:)
OdpowiedzUsuńz dnia na dzień będziesz wiedziała więcej :)
UsuńBuziaki ;*
Też kibicowałam zaksie ! Fajnie że michalina się powoli przekonuje do siatkarzy ~ Ann
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ktoś mnie popiera :D
UsuńDla mnie mistz jest tylko jeden, z Bełchatowa! :3 SKRA SKRA BEŁCHATÓW! A ta historia też jest fajna, nie marudź! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
Olgaa xd
I oczywiście gratuluję SOVII Mistrzostwa Polski! :)
UsuńNooo, to oczywista oczywistość! Kto jest mistrzem, mistrzem? Tylko Skra :D Dla nas oczywiście :D
UsuńBuziaki ;*
Rozdział jak zwykle Świetn y tylko czemu Miśka jest taka oschła do wszystkich ?? NIech zmieni nastawienie , bo aż nerwowo się to czyta :P
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy fakt obecności Winiara w opowiadaniu :)
Soooooooooooooooooovia - należało się chłopakom ~!
Tyle ode mnie / Ania
Z czasem chyba się przekona, przynajmniej będzie musiała wyjeżdżając do Spały :D
UsuńKażdemu się należało, czy to Soviakom, Zaksie, Jastrzębskiemu albo Deleccie, wszystkie cztery zespoły są wspaniałe, ale dla mnie i tak mistrzem zostanie Skra :D
Niezły wierszyk:)Resovia dla mnie wymiata,szkoda trochę że Paul tak niemrawo.Ale przyznam szczerze że te finały nie były tak emocjonujące jak w tamtym sezonie brakowało takich akcjii jak Grozera,który dziękował za sezon, Kurasia wymieniającego się koszulką z Pitem szkoda,ale było minęło miejmy nadzieję,że Lotman nie zmieni klubu:)Pozdro
OdpowiedzUsuńNo Lotman tak jakoś ucichł, nie za wiele robił, ale nie znamy powodu. Szkoda takiej małej walki w tym piątym meczu, tych akcji i w ogóle.. No ale co my możemy.. :)
UsuńPozdrawiam ;)
a więc ja sercem także byłam za ZAKSĄ, ale wygrał lepszy.
OdpowiedzUsuńa Twój kolega to poeta jakiś :) niezłe rymy :)
POZDRAWIAM ze słonecznego Łukowa :)
Wygrał klub z mocniejszą psychiką.. :)
UsuńNo ba, Wojnar to poeta od zawsze.. :D
Pozdrawiam serdecznie :)
A tak w ogóle, to mam znajomych w Łukowie, ciekawe czy się znacie.. :D
Hej Kinia :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, tak jak każdy :D Widać, że Michalina tak po malutku przekonuje się do siatkarzy. Ciekawe co takiego zrobił jej Czarnowski, mam nadzieję że niedługo nam to wytłumaczysz :)
Ja też liczyłam na zacięty pojedynek do samego końca, ale bardzo cieszy mnie wygrana Sovi :D Ale teraz pozostaje czekać na LŚ i wielkie emocje z reprezentacją :)
Przepraszam, że ostatnio nic nie komentuję, ale mam strasznie dużo nuki i szczerze sama już nie daję rady. Jak tylko wszystko ogarnę to wrócę do komentowania tak jak w poprzednim opowiadaniu :) Ale pamiętaj, że cały czas tu jestem, czytam i nie mam zamiaru przestawać :D
Pozdrawiam i buziaki, Nat :*
Hej Nattt ;*
UsuńWytłumaczę.. :)
Teraz wszyscy się zjednoczymy i będziemy kibicować reprezentacji :)
Jasne, wszystko rozumiem :) Denerwowałam się tylko, czy przypadkiem nic Ci się nie stało :)
Cieszę się ogromnie, że czytasz i życzę powodzenia w nauce ;*
Buziaki ;*
Fajny rozdział :) czekam na następny. Ja osobiście byłam za Sovią i bardzo się ciesze;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lenka :*
PS:Twórczość twojego kolegi mnie rozwaliła :P
Zdolnego mam kolegę, jak nic.. :D
UsuńPozdrawiam ;*
Heej! Ej obraże sie zaraz...Jak to nie ma osób z tamtego opowiadania?hm? Ja jestem :) rozdzial fajny jak zwykle :D Ja bylam za Sovia i bardzo sie ciesze,a z drugiej strony smuci mnie odejscie Zibiego :( Buziaki :** Dorota
OdpowiedzUsuńNieeeeee, nie mówiłam tu o kimkolwiek konkretnie, a jedynie o wielu osobach, które zapewniały o swojej obecności, a jednak ich nie ma :C
UsuńO Tobie to pamiętam, że byłaś, że jesteś i mam nadzieję, że będziesz ;*
No i skończy się na polskich parkietach "Bartman show".. Nie wiem czy to dobrze, czy źle.. No ale zobaczymy z czasem..
Buziaki ;*
Suprime rozdziałło :)[lubie używać słów bez sensu :D ]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Medium :*
P.S NIe wiem, czy dobrze czy źle, ale mnie sie nigdy nie pozbędziesz :D
P.S.2 ty sie ucz a nie rozdziały nam będziesz dodawać !! :D
hahahah, cudownie <3
UsuńBuziaki ;*
PS Chyba dobrze.. :D
PS 2 niee, już nauka dobiega końca, teraz zostało jedynie odprężenie z przyjaciółmi i znajomymi.. :D
Jesteś poprostu genialna. Przepraszam ze nie komentuje ale czasami zapominam o tym ale zawsze wszystkie czytam:P pozdrawiam ewelina
OdpowiedzUsuńJasne, nie ma problemu ;**
UsuńHej Kiniu :)
OdpowiedzUsuńNie zapomniałam o Tobie i czytam tą historię z taką samą ciekawością jak poprzednią. Przepraszam Cię, że rzadko dodaję komentarze, ale po prostu czas mi na to nie pozwala :/ Zbliża się koniec roku więc jest strasznie dużo nauki i wpadam tutaj, czytam i nie zawsze mam czas aby codziennie czytać czy też dodawać komentarze. ;(
Postaram się poprawić i dodawać Ci otuchy i energi do dalszego pisania w komentarzach :D
Pozdrawiam Kati :)
Okej, nie ma żadnego problemu ;-)
UsuńKomentuj jeśli tylko masz czas, będzie mi niezmiernie miło ;*
Buziaki ;*