Wiem, że pewnie jak zobaczycie "One Direction",
to nie będziecie chcieli włączyć, ale naprawdę polecam..
Wyrywałam się, próbowałam się uwolnić od niego, ale nie dawałam rady. Przez myśl przebiegały mi najróżniejsze pytania. Jak się dostał do domu, że Maciek nie słyszał, dlaczego on tu się znalazł? Te między innymi, ale też wiele innych. Patrzyłam na niego ze strachem i w głowie układałam sobie scenariusz tego, co się będzie działo dalej. On po przywiązaniu mnie do łóżka, wyszedł. Znów nie miałam pojęcia co się stało. Po chwili wrócił, ale nie sam. Z Muzajem. Miałam ochotę zapytać go co tu robi, dlaczego mnie nie ratuje, ale on tylko razem z Czarnowskim się śmiał.
What the fuck?! Co tu się dzieje? Czy ktokolwiek może to coś wytłumaczyć?!
- To jak myślisz, co zrobimy? - zapytał główny sprawca.
- Nie wiem, ona nie jest taka głupia. Sprytna z Ciebie dziewczyna, prawda? - podszedł i przejechał ręką po mojej twarzy.
Odsunęłam się, ale też popatrzyłam na niego nic nierozumiejącym wzrokiem.
- No proszę, jak się boi.. A niby taka odważna. - zaśmiał się
- Póki co, to ją tu zostawimy.
- A na cholerę? Jeszcze mi ktoś zrobi najazd na chatę i ją zgarną.
- No proszę Cię, przecież kto posądzi takiego młodego, niedoświadczonego osobnika? No to wywieziemy ją gdzieś. Albo mam jeszcze lepszy pomysł - zanieśmy ją do jej domu. Włączmy gazówkę i przypadkowo popełni samobójstwo.
- Mówisz?
- No ba, jasne.
- To co, chloroform?
- A masz tu?
- Jasne, w łazience. A potem zanosimy?
- Ta.
Spojrzałam przerażona. Miałam ochotę krzyczeć, gryźć, ale na nic by się to zdało. Po chwili Muzaj przyniósł chusteczkę i choć próbowałam się przed tym ustrzec, to podsunęli mi ją pod nos, aż wreszcie osunęłam się bezwładnie na łóżko.
Obudziłam się. Otworzyłam oczy, zobaczyłam słońce. Spojrzałam na swoje ręce, które leżały swobodnie na kocu. Nie były związane, tak jak i nogi. Nie miałam knebla w ustach, mogłam się normalnie podnieść. Poza tym rozejrzałam się na około, wciąż byłam w sypialni Maćka. Po chwili zjawił się w drzwiach z mini stolikiem i śniadaniem.
- O, właśnie miałem Cię budzić! Dzień dobry słoneczko, śniadanie do łóżka. - uśmiechnął się.
- Odejdź ode mnie! - wrzasnęłam.
- Spokojnie, co się stało?
- Odejdź, bo zacznę piszczeć.
- Ale o co Ci chodzi.
- Ty już doskonale wiesz o co.
- Nie mam zielonego pojęcia. Miśka, co się stało? - podszedł bliżej.
- Nie słyszałeś? Spadaj, odejdź! - zaczęłam wierzgać nogami.
- Czy ty mi możesz wyjaśnić co ja Ci niby zrobiłem? Spałem przez Ciebie w salonie, zajęłaś moją sypialnię. Zrobiłem Ci śniadanie, opiekuję się, a ty jeszcze na mnie wrzeszczysz? Za co?!
Słuchałam tego uważnie, ale dalej miałam przed oczami jego gładzącego mnie po twarzy trochę wcześniej.
- Ty niby taki bezbronny, a co to miało być z Czarnowskim?! Teraz udajesz takiego!
- Skąd wiesz o nim? - zapytał zdziwiony - Nie chciałem Ci nic mówić, żebyś się nie denerwowała..
- Wiesz, jak masz z nim takie układy i mnie nawiedzasz w nocy, to przykro mi, ale ja jednak czasem ogarniam. Mimo wszystko.
- Co? O czym ty mówisz?
- O tym co było w nocy.
- Co było w nocy? Michalina, skup się troszeczkę i przestań sobie żartować. Powiedz mi do cholery o co Ci chodzi, bo ja za chwilę zwariuję!
- Chcecie mnie zabić!
- Kto?!
- Ty i on!
- Czy Ciebie już doszczętnie pogięło?!
- A co, może teraz będziesz robił ze mnie wariatkę i mi mówił, że nic takiego nie miało miejsca?!
- No bo nie miało! To musiał być tylko sen.
- To było naprawdę, ja to wiem!
- Michalina, no skup się. Czy ja bym mógł Ci zrobić krzywdę? No pomyśl. Przecież Cię kocham jak siostrę rodzoną, nie miałbym serca Cię skrzywdzić.
- Czyli że..?
- Że miałaś koszmar, który dobiegł końca. Już, uspokój się.
Przytulił mnie, a ja siedziałam w osłupieniu. W sumie to byłoby trochę głupie, nigdy by się na takie coś nie zgodził.. Trochę głupio mi było teraz, więc tylko mocniej się wtuliłam i szepnęłam przeprosiny. Podał mi chusteczkę, więc wytarłam nos, a potem zabrałam się za to śniadanie, które mi przyniósł - sałatkę z pomidorków koktajlowych, różnych sałat, ogórka, słonecznika i smażonych filetów z kurczaka. Do tego pożywny sok pomarańczowy.
- Nie wiedziałam, że robisz takie jedzenia. - powiedziałam, przełykając kolejną porcję.
- To czyli mnie chyba jeszcze nie znasz. - uśmiechnął się.
- A właśnie, wyjaśnij mi o co chodzi z Czarnowskim?
- O nic, a co?
- No bo powiedziałeś, że nie chciałeś mnie martwić, więc słucham.
- Nic, tak mi się powiedziało. Idziesz dzisiaj na miasto?
- Nie zmieniaj tematu i gadaj wszystko co wiesz.
- Michalina, daj spokój, proszę.
- Dam spokój jak mi powiesz.
- Muszę?
- Musisz.
Popatrzył na mnie, po czym wziął głęboki oddech i opowiedział co wiedział. Patryk nawiedził go wtedy, jak mnie nie było. Przyszedł do mojego mieszkania, ale mnie nie zastał. Zrobił awanturę i sobie poszedł.
- On mi nigdy nie da spokoju.. - posmutniałam.
- Przestań, wszystko będzie okej.
- Powiedzmy.. Dobrze, że wyjeżdżamy do tej Spały.
- No, coś pozytywnego. To co z tym miastem? Jakieś zakupy przed wyjazdem trzeba zrobić.
- Zakupy? - skrzywiłam się.
- Ulubiona część przed wyjazdem! - wyszczerzył się.
- Najgorsza. A co ty chcesz kupować?
- Jedzenie!
- Co? - zapytałam rozbawiona.
- No jedzenie.
- A co, głodzą Was?
- Zdrowa żywność.. - skrzywił się.
- Oo, idealnie! - klasnęłam w dłonie.
- Wiedziałem, że tak zareagujesz, ale ja tak czy inaczej potrzebuję całej torby batoników, zupek chińskich czy innych mało zdrowych rzeczy.
- Pogrzało Cię?
- Taak, czuję to słońce na dworze.
- Idiota.
- Też Cię kocham. Wstawaj i lecimy.
- A w czym ja niby mam iść na miasto, skoro nie mam nic ze sobą?
- No to c'mon, ruszaj tyłek i lecimy do Ciebie.
- W Twojej koszulce mam wyjść od Ciebie? Nie uważasz, że będzie to dziwnie wyglądało?
- Ani troszeczkę. Chodź. - pociągnął mnie za sobą.
Zabawnie patrzyli na nas sąsiedzi, którzy akurat się gdzieś przemieszczali. Otworzyłam szybko drzwi i od razu poszłam się przebrać. Wybrałam bokserkę i luźny sweterek, a do tego rurki. Nie było bardzo gorąco, choć świeciło słońce. Po dziesięciu minutach byłam zwarta i gotowa. Przewiesiłam sobie torebkę przez ramię, zabrałam kluczyki od auta i ruszyliśmy w stronę sklepu. Zaparkowałam pod Tesco. Podjarany Muzaj pobiegł po wózek i wkroczyliśmy do środka
- Biedne dziecko nigdy supermarketu nie widziało? - pogłaskałam go po ramieniu.
- Spadaj. - pokazał mi język.
- Nie mam skąd, chyba, że z górnej półki.
Śmiejąc się zebraliśmy potrzebne produkty i obładowani wróciliśmy do mojej Kii.
- Nie uważasz, że tych batoników jest jeszcze za mało? - zerknął na reklamówkę ze słodyczami.
- Ciebie już coś naprawdę doszczętnie pogięło..
- W końcu nie jedziemy tam tylko na dwa dni, ale na dłużej..
- Idiota.. - pokiwałam z niedowierzaniem głową i zamknęłam drzwi.
Potem wróciliśmy do domu, czas minął spokojnie. Podczas kolejnych dni niewiele robiłam - spakowałam się, trenowałam jeszcze, spotykałam się ciągle z Maćkiem. Przeddzień wyjazdu spędziłam właśnie z nim i z Kurkiem u mnie w domu.
- Dobra, co oglądamy? - zapytał rozbawiony Kuraś.
- Ja proponuję jakiś horror.
- Chcesz się poprzytulać? Wystarczy powiedzieć, nie potrzeba horrorów do tego. - zaśmiał się sąsiad.
- No nie, odkryłeś moje zamiary, zły człowiecze! - powiedziałam udając obrażoną.
- No tak, wiem, wiem. Jestem taki genialny! No ale chodź, przytulę Cię w nagrodę! - rozłożył ramiona.
Ze śmiechem go przytuliłam, a potem zmusiłam ich do oglądania Silent Hill, bo tylko taki horror miałam na stanie. Rozłożyłam się wygodnie między jednym a drugim i się przez cały film leżałam rozbawiona wszystkim. Widziałam, że oboje się bali, ale nie dawali tego po sobie poznać. Gdzieś w połowie zarządziłam przerwę na jedzenie, a po skończeniu, wróciliśmy do seansu. Wtedy zajęłam wygodniejszą pozycję - głowa na kolanach Maćka, a nogi na drugim. Przez cały pozostały czas czułam, jak Muzaj bawił się moimi włosami i jeździł mi ręką po nich. Uwielbiałam jak ktoś się nimi bawił, w sumie to nawet nie wiem dlaczego, tak po prostu, taki mój kaprys. Film skończył się około dwudziestej drugiej trzydzieści, ale stwierdziliśmy, że to zbyt wcześnie na zakończenie imprezy. Zaczęliśmy grać na x-box'ie, wygłupiać się i gadać głupoty. Naprawdę we trójkę dogadywaliśmy się dobrze.
- Kto przegra, jutro wstaje o szóstej i robi wszystkim śniadanie! - zarządziłam włączając siatkówkę.
- Okej, nie ma problemu! - oboje się wyszczerzyli.
Jeszcze nie wiedzieli, że mam swoje tajne bronie w tym wszystkim. Dowiedzieli się po zakończonych partiach i przegranych. Oboje potem walczyli ze sobą. Zwycięsko z tej batalii wyszedł starszy z nich.
- Stary, sorry, ale nie mogłem. Nie mam zamiaru wstawać o tak nieludzkiej porze. - zaśmiał się i przybił mi piątkę.
- Nie lubię Was normalnie!
- My Cię za to kochamy! - pocałowałam go w policzek i poszłam się napić czegoś do kuchni.
- Ona Cię kocha, ja nie. Gejem nie jestem.
- Nigdy nic nie wiadomo. - odparłam siadając przy kuchennej wyspie.
- A co, nie wierzysz we mnie?
- W Ciebie? Wierzę, wierzę. - wyszczerzyłam się.
- No ja myślę.
- Ale w Twoją orientację już mniej. - powiedziałam pod nosem, ale i tak usłyszał.
- Ja Ci dam! Jak możesz tak mówić? - podszedł do mnie i zaczął się ze mną droczyć.
Podniósł mnie i zrzucił na podłogę w salonie, po czym mnie gilgotał.
- Ałaaa, zostaw, proszę, Maciek, pomóż! - krzyczałam przez śmiech.
- Jak wstaniesz jutro za mnie.
- Hmm.. Nie, sama sobie poradzę. - wystawiłam mu język i próbowałam się wyswobodzić z rąk Bartosza.
- Przeproś! - nakazał, zatrzymując łaskotanie.
- Nie.
- Przeproś, bo Ci nie dam spokoju! - znowu zaczął swoje tortury.
- Dobra, już dobra, przepraszam! - skapitulowałam.
Po jeszcze dłuższej chwili spojrzałam na zegarek, który wskazywał siedem minut po północy. Nie pozwoliłam żadnemu z nich wrócić do domu. Rozłożyłam jednemu w jednym pokoju łóżko, drugiemu w salonie, a sama żegnając się z nimi całusem w policzek, położyłam się u siebie w sypialni. Następnego dnia miałam pojechać do Spały. Spotkać tam dużo zawodników, wielu nieznajomych. Nie wiedziałam jak sobie z tym wszystkim poradzę, ale wiedziałam, że dzięki Bartusiowi i Maciusiowi dam radę. Powtarzając sobie w myślach zdrobnienia tych imion, sama się zaśmiałam, bo chyba jeszcze nigdy tak do nich nie mówiłam. Chociaż w sumie do tego drugiego, to czasem się zdarzało, ale do przyjmującego jeszcze nigdy.
Czas, by znów zacząć normalnie żyć..
Testy, testy, testy.. Wrócę normalnie do Was kiedy indziej, z czymś bardziej treściwym, mądrzejszym, lepszym. Póki co, więcej nie dam rady :C Lecę spać, bo wstaję rano i muszę się wyspać. Trzymam za piszących testy kciuki i wy wszyscy za mnie i innych też trzymajcie! :-)
Buziaki i enjoy! ;*
PS Reklama mojego przecudownego przyjaciela. Zróbcie Sebciowi przyjemność i przesłuchajcie jego nowej piosenki :-)
Tak myślałam że to sen :D. Szykuje się jakiś poważny związek ? ~ Ann
OdpowiedzUsuńBędzie, wszystko w swoim czasie :-)
UsuńSpokojnie zajmij się testami, moim zdaniem nawet musisz na chwilę nas opuścić :)
OdpowiedzUsuńa Twój przyjaciel ma chwytliwy kawałek. :) teraz będę ten numer nuciła cały dzień :)
Odpoczywam w międzyczasie :-)
UsuńBardzo się cieszę i on na pewno też :-)
rozdział bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :-)
UsuńCześć! :D Rozdział bardzo fajniutki :) Zgadłam,że to byl tylko sen! :) i na szczeście że to tylko sen. Ale fanie,zgrupowanie w Spale czas zacząć,super :D 3mam mocno kciuki za Ciebie,mojego kuzyna i reszte zdajacych :D Poslucham dzisiaj nowej piosenki Sebastiana :D Buziaki ;** Dorota
OdpowiedzUsuńBrawo :-)
UsuńChyba dobrze trzymałaś te kciuki, bo nie poszło tragicznie.. :-)
Buziaki ;*
Twój kolega ma bardzo fajny głos :DD
OdpowiedzUsuńDzięki w jego imieniu :D
UsuńRozdział bardzo fajny, ale nie mogę się już doczekać Spały :)
OdpowiedzUsuńPiosenka Sebastiana wpada w ucho, fajne ;)
http://miloscisiatkowka.blog.pl/
Spała już jest :-)
UsuńCieszę się :-)
Trzymam kciuki wiadomka. To Ty masz takiego znanego,utalentowanego,mega przyjaciela?No ja padam:)Masakra.Tak kiedyś myślałam,że on jak wstawiłaś wasze zdjęcie,ale no cóż...
OdpowiedzUsuńDobrze że to tylko sen:)Pozdro
A to ty jesteś jego fanką? :D Fajnie :-)
UsuńPozdro :-)
rozdział meeegaa, piosenka meeega i wogule wszystko xD niemoge sie doczekac nowego rozdzialu xD /Paulina
OdpowiedzUsuńHehe, cieszę się, że wszystko Ci się podoba ;*
UsuńRozdział genialny, tak jak ta piosenka, o której już wyrażałam opinię :D
OdpowiedzUsuńOj przeczuwam wojnę o Michalinę dalszych rozdziałach, skoro się już tak przekonuje do siatkarzy :)
Pozdrawiam :*
Będzie się działo, oj będzie.. :-)
UsuńBuziaki ;*