Ge-nia-lne! <3 Musicie tego posłuchać <3
- Tak to jest, jak się mieszka w Łodzi, a nie w Rzeszowie. - zaśmiał się.
- Łódź to bardzo ładne miasto, co Ci się nie podoba?
- Rzeszów lepszy.
- Hmm, nie.
- Jak zwykle mająca swoje jedyne i niepodważalne zdanie.. Taa, właśnie taką Cię zapamiętałem sprzed czterech lat.
- Oj Kosa, Kosa.. Dobrą masz pamięć.. - wyszczerzyłam się.
- No oczywiście. Zresztą nazwisko zobowiązuje, dobra pamięć przechodzi po wszystkich pokoleniach. - uśmiechnął się.
- Oj, co z tego, że mam na nazwisko Kosok? Nie mam dobrej pamięci, chyba normalnie zaczynam wątpić w to, czy jestem z tych Kosoków..
- Spokojnie, spokojnie, jeszcze będzie lepiej. - zaśmiał się i oboje podeszliśmy bliżej ogniska.
Z wymuszonym uśmiechem, który sobie praktycznie przykleiłam do twarzy, chodziłam przez dobrą godzinę.
- Odklej sztuczny uśmiech słoneczko, jeśli aż tak Ci się nie podoba. - podszedł do mnie Maciek.
- Co, jaki sztuczny uśmiech? On szczery, prawdziwy. - broniłam się.
- Za dobrze Cię znam, naprawdę.
- Oj Maciuś..
- Nie męcz się na siłę. Jeśli nie możesz tu wytrzymać, to nie zmuszaj się, tylko śmigaj do pokoju.
- A co, aż tak bardzo chcesz się mnie pozbyć?
- Ja się o Ciebie martwię, a ty tylko o tym.
- No tak, przepraszam.
- I tak Cię kocham. - pocałował mnie w policzek.
Nabiłam sobie na patyka kiełbasę i włożyłam w ogień. Patrzyłam jak wytapia się z niej tłuszcz i rumieni się z każdej strony. Było to na pewno bardziej interesujące niż patrzenie na trzydziestu paru siatkarzy.
- Ciekawe zadanie. - stwierdził Kuraś, który dosiadł się do mnie.
- Szalenie interesujące. - opowiedziałam, nie odwracając nawet wzroku od ognia.
- Czemu jesteś taka smutna?
- Ja smutna? Proszę Cię, taka, jak zawsze.
- Jesteś zawsze smutna?
- A tak wyglądam?
- No teraz tak.
- Mhm, no to tak, oczywiście.
- To co się stało?
- Nic. Nie mogę sobie nawet kiełbasy usmażyć?
- Od kiedy ty tyle tłuszczu jadasz?
Cholera, faktycznie. Przypominasz sobie o diecie i już chcesz wyrzucić kiełbasę do środka żaru, jednak zabiera Ci ją Kurek. Śmiejesz się tylko i mówisz tradycyjne smacznego. Sama sięgasz po sałatkę i rezygnujesz z dalszej zabawy patrzenia w ogień.
Siedziałam i tym razem rozglądałam się po siatkarzach. Większość z nich kojarzyłam z reprezentacji, czy przypadkowo z jakiś telewizyjnych lub internetowych wywiadów.
- Nie wiedziałam Grzesiu, że ty taki rozmowny. - zwróciłam się do zagadanego z jakąś blondynką.
- No widzisz, ludzie się zmieniają - uśmiechnął się.
- To dobrze, że się zmieniają, może i ja się zmienię.
- Przecież ty fajna i mądra dziewczyna. Nie ma po co się zmieniać w Twoim przypadku.
- Widać jak bardzo mnie nie znasz..
Potem przeszłam do Maćka i go przytuliłam.
- Oo, a to za co?
- Za to, że tak po prostu jesteś, pomagasz, starasz się.. A ja tego nie doceniam..
- Uuu, słooooooodko. - przytulił mnie jeszcze mocniej.
Usiadłam mu na kolanach i dalej wsłuchiwałam się w rozmowy siatkarzy. Najbardziej rozwalił mnie jeden z nich, który ciągle biegał z telefonem i robiąc głupie miny, strzelał sobie ze wszystkimi fotki. Podszedł do nas.
- Michalina, o ile dobrze pamiętam?
- Mhm. - odparłam znużona.
- Karol. Karol Kłos. Dla przyjaciół Kłosu, Ochlapywacz, Kłosik. - podał mi swoją dłoń.
- Ochlapywacz? - zapytałam rozbawiona.
- Rozbija się po osiedlu dolnośląskim w Bełchatowie, swoim renaultem z warszawskimi numerami.. - zaśmiał się Muzaj.
- No tak.. Ale faktem jest, że opłaciłem pralnię!
- Co? - nadal nie mogłam przestać się śmiać.
- Długa historia, kiedyś opowiem. A tymczasem trzeba zrobić fotoreportaż na mój cudny profil na fejsie, pozwolicie strzelić sobie fotkę?
- Tak zwaną samo..
- Nie kończ Maciuś, nie kończ. W towarzystwie kobiet się nie przeklina..
- Dżentelmen..
- To jak, mogę?
- Jasne, proszę bardzo.
Focia z rąsi zrobiona. Wydawał się być miłym facetem, trochę zwariowanym, otwartym na świat. Coraz lepiej szło mi dogadywanie się z siatkarzami, a już szczególnie z nim. Zapomniałam o całej sytuacji, o moim uprzedzeniu do zawodników. Wszystko pryskało niczym mydlane bańki. Uśmiech praktycznie nie schodził mi z ust. Tak bardzo zajęłam się integracją z resztą, że całkiem zapomniałam o moim kuzynie oraz o Bartku, który siedział gdzieś z boku, całkiem sam. Szkoda tylko, że nie zauważałam tego wtedy..
- Maćko, a czemu ty żeś w ogóle swoją dziewczynę zabrał na zgrupowanie? Będzie jakaś mieszana drużyna na Ligę Światową? Jakieś nowości? - zaśmiał się Ignaczak.
- No, a nie wiedziałeś? Igła, ty jakiś nie ogarnięty jesteś, że takich rzeczy nie wiesz.
- Przepraszam, przepraszam. - uniósł ręce w geście przepraszającym.
- Wybaczam.
- Szczęściarz z Ciebie. - przysiadł się Kłos. - Ja to z Olą się niby dogaduję, ale jakoś tak..
- Byłby szczęściarzem, gdybym była jego dziewczyną. - zaśmiałam się.
- Jak to? - zapytał zdezorientowany.
- No tak to, my jesteśmy przyjaciółmi.
- Przyjaciółmi?! - wrzasnął, aż się wszyscy na nas spojrzeli.
- No.
- Czy wy to słyszycie, oni są przyjaciółmi?!
- Karol nie krzycz tak, wszyscy już chyba naprawdę to usłyszeli. - próbowałam go uspokoić.
- Przecież wy.. ty.. znaczy.. No ale jak?!
- Normalnie. Nie wiesz kim są przyjaciele?
- Wiem i to bardzo dobrze. Ale najwidoczniej chyba w waszym przypadku się zgubiłem.. Cholera, jestem niedouczony i niezbyt normalny..
- Z grzeczności nie zaprzeczę. - wyszczerzyłam się.
- Dzięęki.. - zmierzył mnie wzrokiem.
- Rację Ci przyznałam, to źle?
- Pff.
Potem jeszcze dłuższy czas wyjaśnialiśmy wszystkim, że naprawdę nic poza przyjaźnią nas nie łączy. Wszyscy zaś byli przekonani, że ich wkręcamy. Po pierwszej w nocy zaczęliśmy się zbierać, choć wcale się nikomu nie chciało. Mimo wszystko, trzeba było wstać rano na jakiś trening. Tyle, że ja miałam ten komfort, że mogłam, a nie musiałam. Oni zaś, odwrotnie. Nie miałam siły więcej im tłumaczyć, więc zwyczajnie tylko potakiwałam. Zabraliśmy się do pokoju i po wejściu oboje runęliśmy na łóżka, po czym stwierdziliśmy, że się nie podnosimy. Zasnęłam praktycznie od razu. Rano obudził mnie budzik przyjaciela, nastawiony na szóstą piętnaście. Na wpół przytomna otworzyłam oko i rzuciłam w niego poduszką, żeby wyłączył swój alarm.
- Auu. - krzyknął.
- Dzień dobry, wyłącz to dzwoniące gówno i wynocha na siłownię. Dziękuję, dobranoc.
Obróciłam się w stronę okna i z powrotem zamknęłam oczy. Po chwili poczułam, że ktoś mi się ładuje do łóżka.
- Wstajesz razem ze mną, księżniczko.
- Ani mi się śni, dobranoc.
- Słoneczko, bo zaraz użyję siły.. Albo innej, tajnej broni.
- Fuck off, nie mam zamiaru się podnosić, spadaj z mojego łóżka. Zabierz ze sobą Bartka. Barteeeeek! - zawołałam.
- Kurka tu przecież nie ma.
- A widzisz, on porządny już ćwiczy zapewne, a nie tak jak ty leniu. - odpowiedziałam, nadal nie otwierając oczu.
- Przecież on nawet z ogniska nie wrócił.
- Jak to? - obróciłam się w stronę przyjaciela.
- No normalnie. My wróciliśmy, to jego nie było, w nocy jak się obudziłem, też go nie było, teraz go nie ma. Pewno zabalował z jakąś sportsmenką i u niej na noc został. - zaśmiał się.
- A jeśli mu się coś stało?
- Jemu? Proszę Cię. Szybciej chyba nam by się coś stało niż jemu.
- Nie bądź taki pewny. Lepiej to sprawdzić. Przebieraj się, ja też już się ogarniam i lecimy na tą siłkę. Może tam będzie.
Poszłam się szykować w ekspresowym tempie do łazienki, a Muzaj został w pokoju. W ciągu pięciu minut byłam już gotowa. Zabraliśmy klucze, zamknęliśmy drzwi i zbiegliśmy na dół. Żeby dostać się na trening, musieliśmy przejść cały ośrodek, wyjść na zewnątrz i przejść do następnego budynku.
- Bry. - wpadliśmy idealnie o czasie.
- Szósta trzydzieści pięć, brawo. Gdzie jest Kurek? - zapytał trener.
- Myśleliśmy, że tutaj.
- Przecież to z Wami w pokoju jest, to nie wiecie, co się z nim dzieje? - zdziwił się.
- No właśnie nie wrócił na noc, ale mieliśmy nadzieję, że pojawi się tutaj. - próbowałam mu jakkolwiek wytłumaczyć to po angielsku.
Chłopaki zajęli się jakimiś lekkimi ćwiczeniami, a ja poszłam szukać Bartka. Po drodze zaszłam na stołówkę i skubnęłam jabłko. Przeszłam wokół wszystkich hal, po alejkach. Zaczynałam się na poważnie martwić o niego. Wykręciłam do niego numer, cisza. Usiadłam zrezygnowana na jednej z ławek i próbowałam się uspokoić.
- Nie na treningu? - usłyszałam za mną głos.
- Zabiję Cię, uduszę, ukatrupię! - wrzasnęłam obracając się - Telefonu nie masz, poczucia czasu, nic?!
- Rozładował się. Musiałem się przejść, wypocząć.
- Przez całą noc?!
- Nigdy nie myślisz w nocy?
- Leżąc w łóżku.
- A ja wolę pospacerować.
- Nie mogłeś rano wrócić?
- Nie.
- Bo?
- Bo tak mi się podoba. Nie pytaj proszę mnie o nic.
- Bartek..
- Michalina, proszę..
- Okej, okej.. Idź lepiej na trening, zanim trener Cię zabije.
- Aż tak się piekli?
- Nie wiem, nie znam go.
- Chyba lepiej pójdę.
- Idź, idź. Spotkamy się na śniadaniu.
Pocałowałam go w policzek, a ten pognał do pokoju się przebrać. Ja szłam spokojnie alejkami wokół, wsłuchując się w swoje ulubione piosenki. Odetchnęłam ze spokojem. Wdychałam to świeże i cudowne powietrze, które dawało mi jakąś siłę. Nie wiem dlaczego, nie wiem po co.. Promienie słońca ogrzewały całe ciało. Idąc, patrzyłam na ciągle kręcących się wokół mnie sportowców. Niektórych z nich znałam. W końcu to ośrodek przygotowań Olimpijskich. Ślimaczym tempem nareszcie dotarłam do stołówki, gdzie zajęłam miejsce i zajadałam się jajecznicą oraz kanapkami z warzywami. Po kilku minutach pojawili się siatkarze, którzy zajmowali najdłuższy stół na środku pomieszczenia. Siedziałam sama, bo nie chciałam aż tak wpływać na nich, ani tym bardziej angażować się w ich życie. Już wystarczająco mieszałam samym swoim przyjazdem.
- Wolne? - zapytał podchodząc do mnie Kłos.
- A jeśli powiem, że tak, to co?
- No to miło mi Cię poznać i możemy sobie chociaż chwilę pogadać. Jak ty się tu w ogóle znalazłaś? Tak po prostu? - usiadł na wolnym miejscu i zajadał się swoją porcją.
- No jakoś tak wyszło.
- Co robisz prywatnie?
- Pogrywam to tu, to tam..
- To znaczy?
- No gram w siatkę.
- No czekaj, ja Cię kojarzę!
- Być może.
- Super. Zagrasz dzisiaj z nami na treningu?
- Chyba Cię coś piecze.
- Czemu?
- Ja? Z Wami? Serio? Ty nie widzisz tu nic dziwnego w tym?
- Ani troszeczkę.
- Grasz zawodowo.
- Tak to można nazwać..
- No, no więc grasz dzisiaj z nami.
- Trener mnie nie polubił.
- Żartujesz sobie?
- Nie.
- Przestań, on po prostu nie okazuje wszystkim swoich uczuć.
- I tak mam takie wrażenie.
- Nie przejmuj się. Jak Cię nie będzie chciał wpuścić, to od czego masz mnie?
- Ciebie? Przecież znam Cię od wczoraj.
- Osobiście.
- Nie. Z siatkarskich parkietów też Cię nie kojarzyłam niestety. Nie oglądam meczów.
- Serio?!
- A i owszem. Wolę grać niż na to patrzeć.
- Czyli ty kompletnie nie kojarzysz nawet mojego profilu na fejsie?
- Ani troszeczkę.
- Gdzie ty się chowasz?!
- W domu obok Maćka.
- Mieszkacie obok siebie?
- Właśnie stamtąd się znamy.
Właśnie w tym samym czasie od stołu wstał Kuraś, którego odprowadziłam wzrokiem. Wyszedł gdzieś, a jego mina nie była za ciekawa..
- Jak Bartek przeżył siłownię? Trener mocno się wkurzył?
- Nie wiem, my trenowaliśmy.
- Mhm. To pozwolisz, że Cię opuszczę na chwilę. Zaraz wracam.
Poszłam szybko za Bartoszem. Ten nerwowo chodził po korytarzu, gestykulował i rozmawiał dość głośno przez telefon.
Wszystko nadrabiam, ogarniam, wracam do życia. Choć jestem chora. Ale będę się starać. Buziaki i enjoy ;*
Bardzo fajnie :) Ciekawe co się dzieje z Bartkiem? Juz nie mogę się doczekać następnego rozdziału
OdpowiedzUsuń. Pozdrawiam ewelina
Dzięki :-)
UsuńPozdrawiam :-)
Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze z Bartkiem : )
OdpowiedzUsuńJa też.. :D
UsuńKinia rozdział świetny jak zawsze. Kiedy można spodziewać się następnego? Ania :)
OdpowiedzUsuńKoło pierwszej w nocy, tak myślę.. :D
UsuńŚwietny rozdział ;-)
OdpowiedzUsuńDzięki :-)
UsuńOł yea! To disiaj zaczęłam czytać Twoje opowiadanie i jest genialne! Normalnie humor mi się poprawił, a uwierz mi nie miałam go dzisiaj choćby w najmiejszym stopniu dobrego, ale to opowiadanie pozytywnie na mnie wpłyneło!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mumbel Dumbel :*
Jejj, bardzo się cieszę! :-)
UsuńKolejna nowa czytelniczka to dla mnie spore szczęście :-)
Mam nadzieję, że zagościsz tu na dłużej :-)
Pozdrawiam! ;*
Co z tym Kurkiem? Zazdrosny czy co? Lubię takie zazdrosne scenki:)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, nie wiem.. :D
UsuńJa też wreszcie jestem i mogę napisać tu kilka słów ;)
OdpowiedzUsuńco rozdział to lepszy! podoba mi się akcja Miśka-Maciek-Bartek. ciekawa jestem jak to się wszystko dalej potoczy... ;) na pewno będzie ciekawie!
haha no i mam swojego mistrza! Kłos. Karol Kłos. mega pozytywny człowiek ;D mam nadzieję, że zagości tu na dłużej. jego poczucie humoru jest zarażające :p
trzymaj się ;*
Będzie tu gościł na pewno, jego poczucie humoru też :D
UsuńMam nadzieję, że będzie ciekawie.. :-)
Chcę u Ciebie komentować, ale nie wiem o co chodzi, za cholerę nie mogę :C
Mam nadzieję, że w końcu mi się odblokuję i będę mogła coś u Ciebie napisać.
Buziaki ;*
TO JEST NAPRAWDĘ ŚWIETNE.!! :D
OdpowiedzUsuńJeśli chcecie przeżyć podobne emocje po przeczytaniu opowiadania to zapraszam na tego bloga: http://historia-z-pilka-w-tle.bloog.pl/id,334230848,title,Prolog-Czyli-co-sie-zdarzylo-przed-przelomem,index.html
Dzięki ;)
Usuńo jejkuuu wes napisz dzisiaj nowy rozdzial bo nie wytrzymam!!! kochaaamm tooo i jeszcze ten Bartek kurczeee /Paulina
OdpowiedzUsuńBędzie koło pierwszej :-)
UsuńZNOWU CHORA ??!! Jak ty to robisz, powiedz mi ?
OdpowiedzUsuńNO, może nie trafiłam z Bartmanem, ale trafiłam z klubem, miastem, czy coś w tym stylu :D
Czyżby afera z hmm byłą, lub obecną dziewczyną...?
może mi się przyśni :D
Pozdrawiam :*
Po prostu nie zdrowieję od ponad dwóch miesięcy, bo brak mi czasu na wyleżenie choroby :C
UsuńNo tyle trafiłaś.. :D
Coś będzie, nie powiem co ;-) :D
Próbuj, próbuj.. :D
Buziaki ;*
Oj ty zła ale ja i tak się dowiem, jeszcze mi się nie przyśniło :)
Usuńhahahah :D
UsuńNadrobiłam zaległy rozdział:) Bardzo ciekawy i długi.Fajnie:D Tak Trzymaj ;) Czyli Grzesiu to kuzyn Miśki,fajnie :D Ciekawe czemu Kuraś ma doła.... A Ty biedaku,znowu chora?:p Pozdrawiam! Buźka :* Dorota
OdpowiedzUsuńJa niestety ciągle, nieprzerwanie od kilku miesięcy jestem chora :C
UsuńBuziaki ;*
Nominuję cię do nagrody Liebster Award! Gratulacje ;) Więcej informacji na moim profilu ;)
OdpowiedzUsuńPS Uwielbiam twoje opowiadanie! ;3
Jeeeeej, dzięki wielkie :*****
UsuńZaczełam to czytać .. I powiem światne otarłam sie także to twój blog wcześniejszy ..on był boski.. Co najlepsze ze ten też .Uzależniasz od tego bloga ! :D powidzonka
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki za miłe słowa! Zapraszam do dalszego czytania :-)
Usuń