Obudziłam się o ósmej rano. Wstałam i leniwie podeszłam do okna. Taki widok mi się podobał - świecące słońce, temperatura dziewiętnaście stopni Celcjusza. Uśmiechnęłam się, a następnie przeszłam do kuchni, żeby coś zjeść. Zrobiłam sobie tosty z szynką, serem oraz pieczarkami. Usiadłam przy wyspie i wyjęłam swój telefon. Sprawdziłam fejsbuka, pocztę, twittera. Nic nowego, więc odłożyłam komórkę obok i zajęłam się oglądaniem jakiegoś serialu w telewizji. Chwilę później usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Niechętnie wstałam i przeszłam zobaczyć kto przyszedł.
- Lecisz ze mną do Bartka? - zapytał wchodząc i siadając na kanapie.
- A może by tak jakieś cześć, dzień dobry, czy coś takiego? - stanęłam, zamykając drzwi.
- Tak, tak. Cześć kochanie. - pocałował mnie w policzek - To jedziesz?
- Kochanie? Aż tak Ci zależy?
- No dlaczego nie kochanie? Lubię to słowo, fajne jest.
- Tobie już totalnie odbija, naprawdę.. - lekko potargałam jego włosy.
- Dobra, no, to jak?
- Ale po co ja tam?
- No bo chcę, żebyś ze mną jechała.
- Po co?
- Bo mi się nie chce samemu.
- Wiesz, że jest przed dziewiątą?
- Wiem, na dziesiątą jestem z nim umówiony.
- A co ja tam mam robić?
- Patrzeć się na niego i wzdychać.
- No chyba ty! - oburzyłam się.
- Przecież widziałem Twoje zachowanie, nic się nie ukryje.
- Spadaj idioto, wcale nie. - szturchnęłam go w ramię.
- Dobra, dobra. Możesz się bronić, ale ja i tak wiem swoje. Tak serio, no to jest ustalamy szczegóły wyjazdu do Spały, w końcu za niedługo zaczynamy sezon reprezentacyjny.
- No i?
- No i mam propozycję, żebyś jechała tam z nami.
- No ty chyba sobie żartujesz? Ja sama z ponad trzydziestoma siatkarzami? Nie ma opcji.
- Miśka, zastanów się. To dla Ciebie szansa. Będą tam bardzo ważni ludzie, jeśli Cię dostrzegą, to będziesz miała okazję wznieść się na wyżyny swojej kariery!
- Maciuś, bądźże realistą, proszę Cię.
- Jestem.
- No właśnie chyba nie, skoro tak uważasz.
- Michalina, ale co Ci szkodzi?
- To, że przede wszystkim nie mam ochoty zobaczyć tylu siatkarzy.
- Przecież jego tam nie będzie.
- No i co z tego? Wrócą wspomnienia, a dobrze wiesz, że już bym nie przeżyła tego.
- Słońce, proszę, zastanów się..
- Co Ciebie nagle wzięło na takie przezwiska? - zaśmiałam się, próbując zmienić temat.
- Już Ci mówiłem, bo są fajne.
- Mhm, mhm. Dobrze.
- Więc pytam po raz ostatni, jedziesz?
Na cholerę ty się tak wzbraniasz? Przecież doskonale wiesz, że jego tam nie będzie. Nie dostał powołania, znowu. Ale nie chcesz żeby wróciły wspomnienia. Tylko jaki w tym sens? Kiedyś musisz wrócić do normalnego życia, zapomnieć całkowicie o wszystkim. Tylko czy to już ten moment? Czy to już teraz powinno nastąpić?
Ostatecznie, po usilnych prośbach Maćka się zgodziłam na odwiedzenie Bartka. W końcu to jeszcze nie oznaczało mojego wyjazdu do Spały. Poprosiłam go o kilka minut, żebym mogła się ogarnąć.
- Kilka minut? Chyba kilka godzin. - zaśmiał się.
- Wiesz, przepraszam, ale nie nakładam tony tapety na siebie ani nie stroję się przez nie wiem ile czasu.
Odwróciłam się i zdecydowanym krokiem ruszyłam w stronę sypialni, a głównie swojej szafy. Zastanawiałam się co wybrać, ale postawiłam ostatecznie na lnianą, błękitną koszulę i krótkie spodenki, a do tego czarna marynarka. W trakcie przebierania wparował do mnie oczywiście Muzaj.
- No ups, nie chciałem. - pozwolił sobie rozłożyć się na moim łóżku.
- Zlewam na to, czy na mnie patrzysz jak się przebieram, czy też nie. Chociaż tyle możesz. - powiedziałam z ironią.
- No widzisz, jaka ty kochana. Chociaż popatrzę, to się lepiej poczuję. Dziewczyno, jakie ty masz ciało! Czemu ty je tak chowasz?
- No bo mi się tak podoba, masz z tym jakiś problem? Jak mam się według Ciebie ubierać?- zapytałam wkurzona, wdziewając jak najszybciej na siebie ubrania.
- Jak dla mnie możesz chodzić nago.
- Nie, dziękuję, nie skorzystam.
- Dobra, tylko żartuję, co ty taka drażliwa? - złapał mnie w pasie.
- No bo nie mam ochoty na żarty. - zrzuciłam jego ręce ze swoich bioder.
- Stało się coś?
- Nic.
- Miśka, przecież widzę. Mów o co chodzi.
- Nie mam ochoty, rozumiesz? - wrzasnęłam wreszcie.
- No dobrze, już milczę.. - speszył się.
- Idziemy?
- Chyba jedziemy.
- Mniejsza o to.
No i znowu się wydzierasz, a przecież on Ci nic nie zrobił! Opanuj się do cholery dziewczyno! On się tylko o Ciebie martwi! Daj mu szansę, może powinnaś mu wszystko wyjawić? Ale jak on to przyjmie? Nie, lepiej nie. Będzie drążył temat, rozdrapywał rany. Nie ma opcji, musisz zacisnąć zęby i tyle.
W ciszy przejechaliśmy srebrnym jeepem przyjaciela do dzielnicy Łodzi, w której mieszkał przyjmujący. Wysiadłam, jak tylko zaparkował i przeszłam szybkim krokiem we wskazany kierunek. Zadzwoniliśmy domofonem i przeszliśmy na czwarte piętro. Po lewej stronie stał już zniecierpliwiony Kurek.
- No ile można na Was czekać? To tylko czwarte piętro, nie dziesiąte.
- A gdzie my się śpieszymy? - zapytałam z obojętnością.
- No jak to gdzie, do mnie, żeby mnie zobaczyć. Nie śpieszno Ci było?
- Ani trochę.
- No proszę, znów chłodna. Ale i tak witam Cię serdecznie w moich skromnych progach. - uśmiechnął się szeroko i przepuścił w drzwiach.
Wrzuć na luz. Zachowuj się normalnie. Nie daj się zwieść tym niebieskim, wspaniałym i mieniącym się oczom. Już jeden taki był i nie wyszłaś na tym dobrze.. Jednak doskonale wiesz, że on to nie tamten, ale i tak musisz mieć rękę na pulsie.
Usiedliśmy w salonie, na kremowych, skórzanych kanapach. Bartosz, jak na gospodarza przystało zaproponował coś do picia.
- Ja poproszę sok pomarańczowy.
- Wystarczy niegazowana woda. - powiedziałam znów obojętnie.
- Już się robi. Czujcie się jak u siebie w domu.
- A ty zdążyłeś się urządzić? Na stałe zostajesz, znowu kontrakt z Bełchatowem? - dopytywał mój przyjaciel.
- Nic pewnego, chociaż chciałbym. Tutaj dom mam kupiony od dawna. Jak przyjeżdżam do Polski to tu śpię i żyję.
- To co, klubowy kolega? - uśmiechnął się.
- No może, może. Jak doprowadzę do końca rozmowy z klubem to wtedy będę wiedział.
- Liczę na to.
Oni ciągle o czymś gadali, śmiali się, podawali szczegóły wyjazdu. Ja natomiast siedziałam i patrzyłam tępo w przestrzeń, zupełnie bez celu.
- Michalina, halo, tu ziemia, mówimy do Ciebie! - pomachał mi ręką przed twarzą Maciej.
- Co? - ocknęłam się.
- No brawo. Pytałem czy możesz być ze mną w pokoju.
- W jakim pokoju?
- No w Spale. No bo nie oddam Cię chłopakom. - zaśmiał się.
- A może by tak trzyosobowy pokój? W trójkę się dogadamy. - wtrącił Kuraś.
- Zaraz, czy ja powiedziałam, że gdzieś jadę? - zapytałam z wyrzutem.
- Myślałem, że to już przerobiliśmy.
- Maciek, czego ty nie rozumiałeś w moich słowach? - podniosłam głos.
- Ale myślałem, że sobie to przemyślałaś w końcu i w ogóle..
- To źle myślałeś.
Wstałam i wybiegłam z mieszkania. Zaraz za mną podnieśli się oboje, ale nie dogonili mnie. Ja tylko przebiegłam kilkanaście metrów i przysiadłam na ziemi gdzieś przy bocznej uliczce.
Bądź silna, zamiast teraz ryczeć. Dlaczego ty sobie nie możesz ułożyć życia normalnie? Może jednak powinnaś tam jechać? Zła reakcja. Teraz już na pewno nie da Ci spokoju, będzie Cię wypytywał o sens tego, co teraz robisz, po co, dlaczego..? Sama się w tym wszystkim gubisz. Lepiej wszystko zostawić, oddalić się gdzieś, gdzie będziesz mogła w spokoju żyć, nie myśleć o siatkarzach i całej sytuacji..
Nauka, nauka, nauka, ewentualnie co? Uwaga, tu Was zaskoczę - nauka. Mam dość niemieckiego i historii, zabierzcie gdzieś daleko to ode mnie..
Jak wspominałam na fejsbuku, chciałabym, o ile mi się uda i w ogóle jakoś dotrwamy do lipca, zorganizować WTEDY konkurs, w którym do wygrania będą autografy, które zdobędę na meczu. Jak myślicie, fajny plan? :-)
Tymczasem zmykam do......... książek.. ;/
Dobrej nocy i enjoy! ;*
Jak zwykle świetne. Będę nikczemna i wejdę z wiatrówką na halę i jak ktoś mi się wryje to zastrzelę ;D. Ja dopiero zaczynam co prawda Gimbazę, ale nad zadaniem i książkami siedzę od 16- 24 taki tam średni czas. =D Oczywiście pospamuję moimi wypocinami oladreams.blogspot.com, bo moje się nawet nie umywają do twoich. Pozdrawiam i do zobaczenia we Wroc ;D
OdpowiedzUsuńSpamuj, spamuj, bo jest co czytać. Tylko mi brak czasu na ogarnięcie wszystkiego, chyba, że wydłużysz dobę? :D
UsuńPozdrawiam i na pewno się tam spotkamy ;*
Wydłużę, mi też brakuje doby ;D ;*
UsuńSpoko, to dawaj, próbuj.. :D
UsuńNie mam biletów,nawet nie wiem czy jeszcze są:/
OdpowiedzUsuńSuper ten rozdział.Uczysz się tak późno? Szacun:)
Na Katowice już dawno nie ma :C
UsuńNo muszę, niestety.. :c
ciekawe jaką historie ukrywa Michalina? :) rozdział jak zwykle świetny.:-) pozdrawiam ewelina
OdpowiedzUsuńJuż niedługo się dowiecie ;)
UsuńŚwietne ~!
OdpowiedzUsuńWłaśnie ciekawe cóż to za historia, którą ukrywa i jakie uczucie żywi do Muzaja ...
A co do nauki to witaj w klubie... nie ma to jak polski po 23... ;)
Anka
Taak kochana, nocna nauka.. ;)
Usuńco to za siatkarz tak ją zranił ? mam nadzieje że ujawnisz to nam jak najszybciej ~ Ann
OdpowiedzUsuńUjawnię ;)
UsuńCzy ja mam wrażenie, że znów chciałaś wprowadzić punkt widzenia dwóch osób?
OdpowiedzUsuńNO ale jak odzywa się jej sumienie/alter-ego/mózg to też jest fajnie :P
Znam ból wkuwania historii i niemieckiego, masakra :(
Ale dzięki nam dasz radę oczywiście :*
Pozdrawiam :*
To punkt widzenia z jej głowy, dokładnie jakieś alter-ego jak pisałaś :D
UsuńNo oczywiście ;*
Buziaki ;*
Hej! Fajny rozdział :D Jestem ciekawa,który z siatkarzy złamał serce Michalinie,moze kiedys sie dowiemy ;p Bardzo fajny pomysl z tym konkursem i autografami :D Jak dobrze,że ja te testy mam juz dawno za soba...hehe :p Pozdrawiam :) Dorota
OdpowiedzUsuńDowiecie się, dowiecie.. :)
UsuńBuziaki ;*
Właśnie, też jestem bardzo ciekawa, kto taki zranił Miśkę. ;) Dowiemy się w swoim czasie. :-P / Volley Girl.
OdpowiedzUsuńDokładnie ;)
Usuńey. Ale kurek dostał powołanie ! :D
OdpowiedzUsuńAle ja nie pisałam tu o powołaniu Kurka, tylko tego od Michaliny.
Usuńoo bardzo ciekwie się zapowada :D Ale tęskie za tamtym opowiadaniem :C
OdpowiedzUsuńNiestety już tamto nie wróci.
UsuńSądząc po tym, że nie został powołany do kadry już kolejny raz to może Wlazły ? ;p Myślę, że nie będziesz nas długo trzymała w niepewności ;) Oby ;)
OdpowiedzUsuń_______________
Wiem co czujesz.. NIEMIECKI TO ZŁOOO ;ooo :D
Jest ten plus, że za dwa tygodnie testy i potem będziesz miała spokój. ;p
Pozdrawiam ;* ;)
Nie wiem, nie wiem, ja nic nie wiem.. :)
UsuńNo postaram się ;)
testy za dziewięć dni.. ;/
Pozdrawiam ;*
wydaje mi się, że to ostatnie zdanie w pełni się nie sprawdzi. Michalina mogła by żyć z dala od tego wszystkiego, ale nie z dala od siatkówki a co się wiąże z tym, że i siatkarzy. jest związana z tym sportem i to jest chyba nie do uniknięcia...
OdpowiedzUsuńFajną dedukcję stosujesz :) Cieszę się, że aż tak dogłębnie analizujesz to, co piszę :)
UsuńPozdrawiam :)
Kto mógł ją tak skrzywdzić? Biedna Miśka :/ ale rozdział fajny ;)
OdpowiedzUsuńczytaj dalej ;)
Usuń