Taka staroć.. :-)
- Musimy chyba już się ogarnąć, nie sądzisz?
- Mhm, no tak.
- Rano musicie wstać, kolejnej nocy nieprzespanej nie chcę mieć na sumieniu.
- Ciekawie to zabrzmiało.. - zaczął się śmiać.
Dopiero teraz sama zrozumiałam co powiedziałam i też wybuchłam śmiechem.
- Ej no, nie o to mi chodziło.. - próbowałam cokolwiek tłumaczyć.
- No tak, tak, ja wiem, oczywiście.
- Baaartek, no.
- No co? Już, milczę. - pokazał rząd swoich śnieżnobiałych zębów.
- Weź się. Chodziło mi o to, że nie chcę, żebyś znowu nie spał przez ilość myśli i w ogóle.
- Mhm, mhm.
- Spadaj. - szturchnęłam go.
- Ciągle każesz mi spadać albo mówisz "Lamo".
- No i co w związku z tym?
- Nic, ale to zabawne.
- Co w tym zabawnego?
- Tak po prostu.
- Przestaję Cię rozumieć.. -
- Nie martw się, nie ty jedyna nie jesteś w stanie mnie zrozumieć..
- Okej, już się nie martwię.
Uśmiechnęłam się tylko, po czym sobie przypomniałam, żeby ostrzec Kurasia.
- Tylko pamiętaj, że ty nie powinieneś o tym wiedzieć, więc proszę Cię serdecznie, byś milczał na ten temat, zrozumiano? - zapytałam stanowczo.
- Tak jest, o Pani! - podniósł w górę dwa palce na znak obietnicy.
Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Poszłam do łazienki. Umyłam się dość szybko i zawinęłam się w ręcznik. Szukałam swojej pidżamy, ale nie mogłam jej znaleźć, więc zmuszona byłam do wyjścia do pokoju po to.
- Łohoho, cóż to za widoki.. - rozłożył się na moim łóżku Kurek.
- Złaź mi z mojego łóżka, to po pierwsze. Po drugie, to nigdy nie widziałeś kobiety w ręczniku?
- Widziałem w ręczniku przeważnie bliskich w domu jak byłem mały, ewentualnie moje dziewczyny, jak byliśmy na basenie.
- No to jakiś mało światowy jesteś Mój Drogi.
Wyciągnęłam koszulkę i figi, i wyszłam z powrotem do łazienki. Widziałam jak wodził za mną wzrokiem. Nie powiem, odpowiadało mi to. Jego niebieskie ślepia, wlepione w moje ciało.. Chyba nic więcej do życia mi nie potrzeba. Stanęłam przed lustrem i zanim się ubrałam, postanowiłam związać włosy w koka. Wytarłam się dokładnie ręcznikiem. Potem powiesiłam go na małej suszarce, która stała w tym pomieszczeniu. Zdążyłam założyć dolną część swojego stroju, kiedy wparował Bartek.
- Oj, przepraszam, nie chciałem. - podniósł ręce w geście "to nie ja".
- Idiota, wypad mi stąd. - zakryłam się na szybko koszulką.
- Ale.. ale.. ale.. no ten, telefon Ci dzwonił. - podał mi komórkę.
- Miły, dzięęęęęki. A teraz wynocha.
Wypchnęłam go i zamknęłam drzwi. Pokręciłam z niedowierzaniem głową, widząc jak po raz kolejny, wręcz pożera mnie wzrokiem. Oddzwoniłam do matki, która najwidoczniej dobijała się od kilkunastu minut.
- Co się stało, że dzwonisz o tej porze?
- Nic, właściwie to nic. Chciałam porozmawiać.
- O czym?
- O tym jak się ojciec zachował. Przecież wiesz, że on porywczy facet, tak zareagował.. Ale chciał dobrze.
- Dobrze? Wywalając mnie z domu? O czym ty w ogóle do mnie mówisz? - zirytowałam się.
- Oj Michalina, dokładnie wiesz o co mi chodzi.
- No właśnie nie wiem. Możesz mnie oświecić? Dlaczego do cholery zwolnił mojego trenera bez uzgodnień ze mną? Dlaczego się tak zachował? Dlaczego wywalił mnie z domu? Wyjaśnij, proszę! - wyrzuciłam z siebie.
- Miśka, uspokój się, proszę Cię.
- Jak mam się uspokoić?!
- Normalnie, posłuchaj mnie. To była nasza wspólna decyzja o tym, że Adama zwolniliśmy. Uznaliśmy, że..
- Że macie w dupie moje zdanie i sami sobie decydujecie o moim życiu. Dziękuję bardzo.
Wyłączyłam się i rzuciłam telefonem na półkę przy umywalce. Dokończyłam ogarnianie się i wyszłam z łazienki.
- Wrócił Maciek? - zapytałam, siadając na podłodze przed walizką.
- No jak widzisz, nie ma go.
- Zaczynam się martwić. Może powinnam go poszukać?
- Daj spokój, pewnie dalej gdzieś przechadza z jakąś sportsmenką. Stało się coś?
- Nic. - odpowiedziałam sucho.
Rozpakowywałam po kolei ciuchy, bo jakoś wcześniej nie było ku temu okazji.
- Powiedz mi, proszę.
- Daj mi spokój i zajmij się czymś bardziej pożytecznym. Możesz na przykład zejść z mojego łóżka i położyć się spać.
- Nie pójdę spać, dopóki mi nie powiesz co Cię tak wkurzyło.
- No to nie śpij, to nie moja spawa, że się nie wyśpisz.
- Michalina, proszę Cię. Co Ci zależy?
- Co ty mnie tak męczysz?! - wrzasnęłam wreszcie - daj sobie spokój!
- Ej no, spokojnie. - powiedział przestraszony lekko.
- Co spokojnie, co spokojnie? Odczep się póki co ode mnie, daj mi chwilę spokoju!
Po tym krzyku wstałam, ubrałam szybko spodenki, zabrałam bluzę, do której wrzuciłam słuchawki i uciekłam. Na dole portier nie chciał mnie wypuścić, więc sama otworzyłam zamek i wybiegłam z ośrodka. Biegłam przed siebie z słuchawkami w uszach. Nie zwracałam na nic uwagi, po prostu potrzebowałam się zmęczyć. Nie wiem ile czasu minęło, nie liczyłam. Wciąż pokonywałam kolejne metry, mijałam kolejne latarnie oświecające drogę. W końcu dobiegłam gdzieś, gdzie nie było już nic. Taki trochę koniec świata. Nie miałam pojęcia dokąd zmierzałam i gdzie dotarłam. Rozglądnęłam się na około, wszędzie drzewa i ciągle ten sam krajobraz. Nigdy nie byłam dobra w orientacji terenowej.. Jednak zawróciłam. Gdzieś w końcu musiałam dobiec, do jakiegokolwiek miejsca, z którego będę mogła się dowiedzieć jak wrócić do ośrodka. Mijały kolejne minuty, a ja ciągle nie widziałam niczego nowego. Zaczęłam się bać, że się zgubiłam i nikt mnie nie znajdzie. Wreszcie po dłuższej chwili udało mi się zobaczyć zarys mojego miejsca pobytu. Uradowana, choć mega zmęczona postanowiłam przyspieszyć, by szybciej znaleźć się w pokoju, położyć się do łóżka i zamknąć oczy. Kiedy resztkami sił dowlekłam się pod drzwi, uwiesiłam się na dzwonku, ledwo łapiąc oddech.
- Co tu Pani robi? - zapytał zaspany portier - myślałem, że Pani wróciła dawno temu.
- A jednak.. Mogę?
- No proszę. Ale jest po trzeciej w nocy, gdzie Pani tyle była?
- Niech Pan lepiej nie wnika. Dobrej nocy!
Weszłam i skierowałam się do swojego pokoju. Ciągle ziajając otworzyłam kluczem moje wybawienie. Na łóżku siedział Kurek, który momentalnie się podniósł, jak tylko mnie zobaczył, a obok niego Maciek.
- Gdzieś ty była? Odchodziłem od zmysłów? Czy Ciebie coś pogięło?! - wrzasnął pierwszy.
- Odczep się, nie mam siły na nic.
- Kochana, martwiliśmy się oboje.. - przytulił mnie Muzaj.
Odepchnęłam go i zamknęłam się w łazience. Pomimo tego, że niedawno się myłam, to po przebiegnięciu tylu kilometrów byłam bardzo spocona. Przemyłam się tylko, przebrałam w nowe rzeczy i wyszłam.
- Czy ty możesz chociaż ze mną porozmawiać? - zapytał atakujący.
- Nie mam takiej ochoty. Jestem cholernie zmęczona. Dziękuję, dobranoc.
Zgasiłam lampkę przy swoim łóżku i obróciłam się plecami do przyjaciela.
- Michalina, porozmawiaj ze mną!
- Wypchajcie się oboje.
Zasnęłam praktycznie od razu. Słyszałam tylko jak oboje o mnie rozmawiali. Obudziłam się przed szóstą. Wstałam z łóżka, zanim jeszcze oni się rozbudzili. Przechodząc obok lusterka spojrzałam na swoje odbicie - podkrążone oczy, popękane żyłki, okropieństwo. Przemyłam w umywalce ręce i twarz. Ubrałam się, uczesałam. Choć ledwo egzystowałam, chciałam pokazać jak wielką mam siłę. Siedząc na łóżku, wdziewałam właśnie swoje Nike.
- Dzień dobry Księżniczko.. - otworzył oczy przyjmujący.
- Dzień dobry.
- Jak samopoczucie? - przeciągnął się.
- Bardzo dobrze się czuję. A ty?
- Kilka godzin więcej snu by się przydało.. - ziewnął.
- To trzeba było spać, a nie siedzieć i gadać.
- Martwiłem się.
- Niepotrzebnie.
Mój współlokator leniwie się podniósł i ubrał. Pociągnął mnie za rękę i oboje wyszliśmy z pokoju.
- A Maciek? Jego nie budzimy?
- On ma dzisiaj wolne.
- A ty dlaczego nie masz wolnego?
- Mam.
- To po co wstałeś tak wcześnie?
- Bo chciałem spędzić czas z Tobą.
- Nie rozumiem.
- Spokojnie.
- To gdzie idziemy?
- Zobaczysz, cierpliwości.
Stanęliśmy przy windzie. Jeszcze nie zdarzyło mi się nią jechać, jakoś nie po drodze. Z drugiego piętra na parter daleko nie było, więc zawsze chodziłam pieszo. Nacisnęłam guzik i odczekaliśmy kilka sekund, zanim drzwi otworzyły się przed nami.
- Czemu winda?
- Bo nie mam siły łazić po schodach.
- Leń.
- A i owszem. - uśmiechnął się.
W tym samym czasie światło w środku zaczęło gasnąć, a jazda się zatrzymała.
- Co się dzieje? - zapytałam przestraszona.
- Nie wiem.. Chyba winda..
- Nawet nie mów, że się zepsuła.
- Najwyraźniej.
Lampka zgasła zupełnie.
- No super.. - skrzywiłam się i usiadłam.
- Spokojnie, zaraz kogoś wezwiemy. Gdzie tu alarm?
- Tu. - świecąc komórką, wskazałam mu odpowiedni guzik.
Zadzwoniliśmy, odezwał się głos. Wezwaliśmy pomoc.
- Przykro mi, ale technicy mogą być dopiero za pół godziny. Ale proszę się nie martwić, wszystko postaramy się zrobić jak najszybciej. - powiedział ten, do którego nasz alarm dotarł.
- Nie no, genialnie.. Zabiję Cię Kurek za to.
Nie tłumaczę się, bo nic mnie nie tłumaczy.. Mam nadzieję, że powrócę w dobrym stylu do Was.. I że Wam się spodobają najbliższe rozdziały.. :-)
warto bylo czekac ne ten rozdzial ;) tylko szkoda ze skonczyl sie w takim momencie xD juz nie moge sie doczekac nastepnego :D :D /Paulina
OdpowiedzUsuńCieszę się.. :-)
UsuńNo kiedyś się musiał skończyć.. :D
Następny jutro i mam nadzieję, że będzie jakoś normalniej z dodawaniem.. :D
Pozdrawiam ;**
No w końcu się pojawił rozdział ! Czemu Maciusiowi nie powiedziała dokładniej o związku z Patrykiem, a Kurkowi powiedziała tak szybko, nie rozumiem tego O_o ~ Ann
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, spróbuj to przeanalizować, a jeśli nie.. No to wyjaśnię to niedługo.. :-)
UsuńTwoje rozdziały zawsze się podobają ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się :-)
Usuńno to ci zagwostka.. :D
OdpowiedzUsuńczekamy na więcej :P
Wieczorkiem.. :-)
UsuńFajny zresztą jak zwykle.Fajnie że wróciłaś:) Czekam na następny.pozdrawiam ewelina
OdpowiedzUsuńCieszę się :-)
UsuńPozdrawiam
fajny ! :D cudowny :D
OdpowiedzUsuńDzięki :-)
Usuńswietny rozdzial jak zwykle! czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :-)
Usuńoj przesadzasz ten rozdział nie był taki zły, w sumie btył całkiem dobry
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Cieszę się, że się podobał, buziaki ;*
UsuńŚwietne. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :*
OdpowiedzUsuńPozdro :D
Dzięki :-)
UsuńWieczorem będzie nowy :-)
Pozdrawiam ;*
Fajny rozdział :) Ciekawa jestem co będzie się działo w tej windzie. A tak btw mam nadzieje, że miśka zacznie być trochę milsza dla siatkarzy.;) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :*
OdpowiedzUsuńDzięki :-)
UsuńDo wieczora ;*
Fajnie,fajnie:)Dobrze,że ją wgl. wpuścił ten portier z powrotem:)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńBardzo dobrze, że tak szczerze pogadała z Kurkiem.
OdpowiedzUsuńNiech ona mu w końcu zaufa widać , że chce jej pomóc.
Zacięli się w windzie? Ja bym się bała, z drugiej strony co ten Maciek znów wymyślił co? ;) / Anka
Hehe, nie ma się czego bać, chyba.. :P
UsuńŚwietny rodział :) Zacieli się w windzie... boże, teraz to Miśka sie nie wywinie od rozmowy.. :D Kocham Cię, za to opowiadanie, no i za poprzednie :) /Aga
OdpowiedzUsuńDzięki :-)
UsuńHehe, jest mi bardzo miło :-)