niedziela, 5 maja 2013

Rozdział dwudziesty

 


    W tym samym czasie drzwi windy się otworzyły, a ja znów runęłam jak długa. Okazało się, że oparta byłam właśnie o drzwi. Jak zdziwioną minę miał facet od naprawiania i Maciek, na których właściwie wypadłam. Zaczęliśmy się oboje z Bartkiem śmiać.

- Widzę, że niepotrzebnie pana pospieszałem.. - chrząknął mój przyjaciel.
- Całkiem potrzebnie. Dziękuję mój wybawco! - przytuliłam go.

   Opuściliśmy ostatecznie małe pomieszczenie w którym przebywaliśmy ostatnich kilkadziesiąt minut. Skierowaliśmy się do stołówki, wszyscy byliśmy bardzo głodni. Dorwaliśmy się do pierwszego lepszego jedzenia.

- Skąd w ogóle wiedziałeś, że my tam utknęliśmy? - zapytałam, pochłaniając swoją porcję płatków z mlekiem.
- Słyszałem jak wychodziliście. Potem ktoś powiedział mi na recepcji, że winda się zacięła. Pomyślałem, że to wy i miałem rację.
- Ty, właśnie. Gdzie ty byłeś wieczorem?
- Moja sprawa. - uśmiechnął się znacząco.
- Już jakąś dupę wyrwałeś? Dobry jesteś. - zaśmiał się Kurek.
- Nie Twoja sprawa. Zresztą ty znalazłeś sobie już swoją, to ja też mogę.
- Znalazłeś sobie laskę? To czemu ja nic o tym nie wiem? - zapytałam zdziwiona.
- Że co? - o mało co Muzaj się nie udusił jedzeniem.
- Co co?
- Nic.. Już nic.

   Wytarł twarz serwetką i kontynuował swój posiłek, tak jak i my wszyscy.

- Idziecie ze mną na górę? - wstał po śniadaniu atakujący.
- Mamy inne plany. - uśmiechnął się drugi - przedstawisz nam swoją wybrankę?
- Póki co, nie mam najmniejszego zamiaru.
- Bezczelny. - rzuciłam, dopijając resztki mleka z miseczki.
- Kochany. - pocałował mnie w czoło i zniknął.

   Oboje wyszliśmy z ośrodka i skierowaliśmy się w stronę parku. Usiedliśmy na jednej z ławek, popijając kawę, którą zdążyliśmy kupić po drodze.

- Wiesz.. Ja przepraszam za tamto w windzie, trochę głupio wyszło. Poniosło mnie.. - wyznał.
- Przestań, przecież nic się nie stało. Wymazujemy to z pamięci i żyjemy dalej. Nie ma co się roztkliwiać nad jakimiś pojedynczymi zdarzeniami.
- No tak, masz rację.
- Jak zawsze. Dobra, a teraz fast, fast i lecimy. Kilometry się same nie przebiegną.

   Uśmiechnęłam się i od razu ruszyłam. Włączyłam w telefonie aplikację treningową i wykonałam swoją pracę.

- Ty tak zawsze? - ledwo dychał.
- Zawsze.
- Nawet się nie zmęczyłaś, to nie fair!
- Co jest nie fair? To, że mam lepszą kondycję niż ty?
- To też.
- Lajf is brutal. - powiedziałam z jakże amerykańskim akcentem.

   Przysiedliśmy blisko stawu, który obserwowaliśmy. Zaczęliśmy karmić kaczki.

- Lubię tak patrzeć na wodę, zawsze mnie to uspokaja. - stwierdziłam.
- A co, nerwowa jesteś?
- Tak ogólnie mówię. Woda to symbol spokoju. A przeciwnością jest ogień. Ogniem zaś jestem ja. Więc reasumując, chodzi mi o to, że woda działa na mnie tak, jak na ogień. - uśmiechnęłam się - wiem, że i tak nic z tego nie zrozumiałeś, ale trudno. Moich wywodów nigdy nikt nie rozumie.
- Czemu tak uważasz? Mądre rzeczy mówisz, aż chce się Ciebie słuchać.
- Tak, tak, słodź mi jeszcze bardziej.
- Ja? Przecież Ci prawdę mówię, a nie słodzę.
- Jasne, jasne. Wiem przecież, że mam nierówno pod kopułą. - zaśmiałam się.
- Ciebie się nigdy do niczego nie da przekonać?
- Nie.
- Zapamiętam.

   Wstaliśmy stamtąd i powoli zaczęliśmy się zbierać w stronę ośrodka. Po drodze rozmawialiśmy o różnych rzeczach. On ciągle wracał do wydarzenia w windzie, a ja skrzętnie omijałam temat. Po powrocie spotkałam swoją koleżankę, z którą często kiedyś grywałam w siatkówkę, więc też z nią zostałam. Kuraś grzecznie się przywitał z nią, a potem powiedział, że musi coś zrobić i odszedł.

- Ile to już lat się nie widziałyśmy? Ze cztery?
- No nawet jak nie więcej. Dobrze Cię widzieć, jak tam Ci się wiedzie? Grywasz w siatkę czy już w ogóle przerzuciłaś się na inny sport?
- Skaczę w dal teraz, dlatego tu przyjechałam. Razem z Moniką.
- Monia też tu jest? Jeja, musimy się któregoś wieczoru umówić i gdzieś razem wyjść. - uśmiechnęłam się.
- No na pewno. Zabiorę ze sobą Pawła, ona weźmie Krzysia, a ty możesz swojego Bartka. Taka potrójna randka, na przykład w kinie?
- Co?
- Co co?
- Ty uważasz, że ja i Bartek? - roześmiałam się - nie, no co ty. Ledwo go znam.
- Nie wyglądało na to.. - speszyła się - przepraszam.
- Nie no, spoko.

   Jeszcze chwilę posiedziałyśmy na dole, ale Daria uciekała na trening. Pożegnałam się z nią i skierowałam się schodami do pokoju. W tym samym czasie dorwał mnie Maciek i pociągnął przed ośrodek.

- Ile ja mogę spacerować z Wami?
- Nie będę spacerował. Chciałem tylko się o coś zapytać, a niekoniecznie wszyscy musieli to słyszeć.
- No dawaj.
- Co Cię łączy z Kurkiem?
- Kolejny. - pokręciłam z niedowierzaniem głową - co Wam wszystkim odbiło?
- Wam to znaczy komu?
- Nie ważne. Nic mnie z nim nie łączy.
- A chciałabyś, żeby coś Was połączyło?
- Przestań, przecież to tylko znajomy.
- Nigdy nie patrzyłaś w taki sposób na znajomych.
- Boże, ty nawet już widzisz jak ja się na niego patrzę? Maciek, proszę Cię.
- No co? Przepraszam, ale chcę wiedzieć coś o swojej przyjaciółce, nie mogę?
- Możesz. No właśnie, przyjacielu. Gdzie ta Twoja wybranka?
- Jeszcze jej nie ma.
- Jak nie ma?
- No nie ma.
- Nie rozumiem.
- I póki co, nie zrozumiesz. Wszystko w odpowiednim czasie.
- Nie lubię Cię. - dźgnęłam go palcem w brzuch.
- Wiem, bo ty mnie kochasz! - pocałował mnie w czubek nosa i pociągnął z powrotem w stronę budynku.

   Poszłam do pokoju i rozłożyłam się na łóżku. Chłopaki gdzieś zwiali, ale wcale mi to nie przeszkadzało, bo miałam ochotę odpocząć. Potrzebowałam kilku chwil prawdziwych wakacji. Po około dwudziestu minutach wparował mi do pokoju Kłos.

- Idziesz z nami na basen?
- Ten basen w ośrodku?
- Nie, jedziemy do aqua do Łodzi.
- Kiedy?
- No teraz.
- Z nami to znaczy z kim?
- Oj no z nami. Idziesz czy nie?
- Jak się dowiem z kim.
- Bierz strój, ręcznik i za pięć minut czekam przy recepcji.
- Wiesz przecież, że ich nie lubię.
- Możesz być spokojna, nie pojawi się nikt, kogo bliżej nie znasz.
- Kłosu, coś ty znowu wymyślił?
- Nic, zobaczysz. - wyszczerzył się po czym wyszedł.

   Mieli szczęście, że coś mnie podkusiło do wzięcia swojego stroju kąpielowego, bo stwierdziłam, że będę się opalać. Mądra ja! Spakowałam to do torebki, razem z jakimiś podstawowymi rzeczami i po chwili zeszłam na dół.

- Minęło sześć minut! - krzyknął, patrząc na zegarek.
- Głupek. Ciesz się, że nie szykowałam się pół godziny.
- Dobra, ruszaj się, idziemy.
- Gdzie reszta?
- W busie.




   Pociągnął mnie w stronę białego volkswagena. Otworzył przede mną drzwi i przepuścił pierwszą.

- No tak, mogłam się tego spodziewać. - zaśmiałam się widząc ekipę.
- Zobaczyć Ciebie na basenie? Nie mogłem sobie odpuścić! - krzyknął Andrzej.
- Hamuj, hamuj! - skarcił go Kuraś.
- Idioci.. - pokręciłam głową i zajęłam swoje miejsce.

   Kuzyn, sąsiad, dobry znajomy i dwóch, podobno walczących na facebooku, czyli Kosok, Muzaj, Kurek, Kłos i Wrona. To właśnie ich polubiłam z tego całego towarzystwa najbardziej, więc cieszyłam się z takiego obrotu spraw. Zapewne gdybym spotkała w tym aucie jakiegoś Bartmana czy innego takiego, to zwiałabym. Nie trawię takich lalusiów.
   W drodze DJ Bartosz zapuścił odpowiednie kawałki, przy których świetnie się wygłupialiśmy. Karollo wyciągnął swojego Iphone'a, którym strzelał fotki i kręcił jakieś bezsensowne, krótkie filmiki. Po niecałej godzinie byliśmy na miejscu. Opuściliśmy samochód i przeszliśmy do wejścia. Endrju załatwił nam wstęp, więc pognaliśmy do szatni się przebrać. Ja byłam gotowa po jakiś czterech minutach i czekałam na nich w przedsionku.

- Dłużej się nie dało? - zapytałam, widząc wychodzącego Bartka.
- To przez nich. - wskazał na resztę ekipy, która właśnie wynurzyła się zza ściany - ja bym tu się pojawił praktycznie od razu.
- Jasne, jasne, tłumacz się.
- Co my, co my? - usłyszał wszystko Maciek.
- Nic. Mówił jak bardzo Was lubi. - po czym ja i przyjmujący wybuchnęliśmy śmiechem.

   Weszliśmy w końcu do jednego z basenów. Aquapark prezentował się całkiem przyjemnie. Woda miała temperaturę około dwudziestu ośmiu stopni, na około wiele znanych i mniej znanych twarzy, dużo przestrzeni, zjeżdżalni i różnych możliwości zabawy. Po przepłynięciu czterech długości basenu podstawowego przeniosłam się na rekreacyjny. Tam razem z resztą chłopaków wygłupialiśmy się i pokazywaliśmy jakieś sztuczki, które wykonywaliśmy w dzieciństwie. Nigdy bym nie pomyślała, że takie coś może tak bardzo poprawić mi humor. Potem poszliśmy wszyscy na zjeżdżalnie, było ich naprawdę sporo - do wyboru, do koloru. Jedna z nich była tak wielka, że bałam się sama z niej zjechać, więc Bartuś zgodził się pojechać razem ze mną. Wskoczyliśmy do wielgachnej rury i lecieliśmy. Po kilku wrzaskach i pewnym czasie wlecieliśmy z hukiem do bardzo głębokiego basenu. Woda była tak przejrzysta, że wszystko widziałam. Zaczęłam wypływać na powierzchnię, jednak poczułam, że coś ciągnie mnie w dół. To był mój współtowarzysz. Uśmiechnął się i na migi zapytał czy mogę jeszcze pobyć chwilę pod taflą. Pokazałam mu znak okej. Podał mi rękę, po czym przyciągnął mnie do siebie. Patrzyłam na wszystko co robił z zaciekawieniem. Przybliżył się i mnie pocałował. W wodzie nie mogłam poczuć tego, co poczułabym normalnie, jednak to było coś nadzwyczajnego. Od razu stworzyły się bąbelki, a on po kilku sekundach odskoczył i wypłynął. Zrobiłam to samo. Pognał szybko do wyjściowych schodków, a potem do szatni. Nie wiedziałam dlaczego tak się zachował przed chwilą i teraz. Nie mogłam go zmusić do wyjścia stamtąd, więc poszłam do chłopaków i oznajmiłam, że powinniśmy się zbierać.

- Jeszcze nie wystarczająco nacieszyłem się widokiem naszej jedynej pani na siatkarskim obozie w bikini, dajcie mi z pięć minut! - powiedział Wrona.
- Ty uważaj, bo on na Ciebie leci! - skwitował Kłos.
- Nie oddam, ona moja jest! - przyciągnął mnie do siebie Muzaj - tylko moja!
- Tak, tak kochanie, właśnie. - przytuliłam go.
- A wpierają wszystkim, że parą nie są. No co za świnie jedne! - krzyknął Kosok.
- Kocham go! Nie ważne, że tylko jak przyjaciela. Taka tycia różnica.. - zaśmiałam się.

   Potem mój kuzyn podniósł mnie, przerzucił sobie przez ramię i zaniósł do wolnego jaccuzi.

- Gdzie zgubiłaś swojego towarzysza? - zapytał rozkładając się Andrzej.
- A bo ja wiem? Uciekł gdzieś.
- Skopałaś, pogryzłaś czy zwyzywałaś biednego Bartusia? - zaśmiał się.
- Ja? Nic mu nie zrobiłam.
- Bez powodu by nie zwiał.
- On zna zapewne ten powód, ale się nim z nami nie podzieli.

   Wszyscy się położyliśmy i delektowaliśmy chwilami odpoczynku. Po kilku minutach postanowiłam iść się już szykować do wyjścia. Chłopaki, choć niechętnie, ale poszli w moje ślady. Zanim się umyłam, przebrałam i wyszłam do suszenia, minęło jakieś piętnaście minut. Oni zrobili to oczywiście szybciej i musieli na mnie czekać.

- Dłużej się księżniczko nie dało? - zapytał Kosa.
- Spadaj. Przy wchodzeniu to ja na Was czekałam.
- Mhm, ile? Trzy minuty? A my tu już dziesięć czekamy!
- Nie narzekaj. Jeszcze tylko włosy i jestem gotowa.
- No chyba sobie żartujesz. Jedziesz z mokrymi.
- Śnisz. Nie ma opcji. Pięć minut i już.
- Miśka.
- Milcz.

   Wszyscy więc stali i patrzyli jak suszyłam swoje cudne, brązowe włosy. Były na tyle krótkie, że ułożenie ich trwało naprawdę mało czasu. Zniecierpliwieni w końcu wyłączyli moją suszarkę i Wrona z Kłosem wyciągnęli mnie na zewnątrz. Tam przy busie stał już Bartek.

- A ty co, obrażony na nas? - zapytał Maciej.
- Nie, skurcz mnie złapał i już nie chciało mi się tam siedzieć. Jedziemy?
- Jedziemy, jedziemy. Panie przodem. - przepuścił mnie w drzwiach auta.

   Ruszyliśmy. Przez całą drogę Bartosz nic się nie odzywał. Siedział skulony z boku i miał minę, jakby chciał kogoś zabić. My zaś świetnie się bawiliśmy. Łapałam z resztą chłopaków coraz lepszy kontakt. Zapomniałam całkowicie, że są siatkarzami i nie zwracałam już na to uwagi. Podróż znów zajęła nam około godziny. Po dotarciu na miejsce wysiedliśmy i skierowaliśmy się do swoich pokoi. Liczyłam na to, że będąc choć przez chwilę sam na sam z Kurasiem, dowiem się dlaczego zwiał po pocałunku. Fakt faktem, zaskoczył mnie nim, ale nie protestowałam, nie zrobiłam mu po wyjściu z wody jakiejś awantury. Ba, chciałam tego. Tak, jakby czytał mi w myślach. Jednak się przeliczyłam. Poszedł do pokoju Kłosa i tam się zaszył. Z resztą ekipy zjedliśmy na stołówce obiadokolację. Potem nie mogłam się powstrzymać i wparowałam do pomieszczenia, w którym przebywał osobnik z powalającymi, niebieskimi tęczówkami. Leżał na łóżku i oglądał telewizję.

- Możemy porozmawiać? - usiadłam obok.
- Musimy teraz?
- Proszę Cię o to. Wytłumacz mi.. - nie dał mi dokończyć.
- Tak, wiem. Jestem głupi. Przepraszam, nie powinienem się tak zachować. Poniosło mnie i tyle. A teraz nie wiem co mam Ci więcej powiedzieć. Coś jeszcze?
- Przestań.
- Wiem, że źle zrobiłem, że za daleko się posunąłem, ale poniosła mnie chwila.
- Nie tłumacz się, proszę Cię.
- Ale ja naprawdę nie chciałem..
- Nie chciałeś?
- Znaczy..
- Znaczy?
- Nie ważne.

   Wstał i uciekł. Nie wiedziałam już kompletnie nic. O co chodzi, dlaczego, po co. Pobiegłam za nim. Ten wsiadł do windy, więc zatrzymałam ją i wsiadłam razem z nim. Drzwi się zamknęły i nie miał wyjścia. Musiał porozmawiać.

- Czy ty możesz mi wyjaśnić o co Ci chodzi tak naprawdę?
- Co mam Ci powiedzieć?
- Prawdę.
- Czyli co? Mam Ci zarzucić tekstem w stylu "Hej, podobasz mi się, zakochuję się w Tobie"?
- No na przykład.
- Super, to tak Ci właśnie powiem.
- Czekaj, co?

   Dopiero teraz dotarło do mnie, co on powiedział.

   Przecież on też Ci się podoba. Wykorzystaj sytuację, oboje macie się ku sobie! Powinnaś się cieszyć, a zamiast tego przypomina Ci się Czarnowski i wracają wspomnienia. Łza zaczyna Ci spływać po policzku, a On Ci ją wyciera. Światło znów zaczyna gasnąć, winda się zatrzymuje.

- Co jest do cholery? Znowu? Serio? - wrzeszczę.
- To normalnie chyba jakieś fatum.
- Najwyraźniej..
- Tylko tym razem, to tak trochę specjalnie, wiesz? - uśmiechnął się.
- Jak to specjalnie?
- No normalnie.
- Nie rozumiem..
- Nie musisz.. Tylko patrz.

   Nie mogłam uwierzyć w to, co on właśnie uczynił.

Dziś dłuższy. Ja Was naprawdę przepraszam, że tak rzadko są wpisy, ale po prostu wolę mieć dwa dni i dłuższe coś, niż w ciągu jednego - coś krótkiego. Ostatnio niezbyt często piszę Wam coś od siebie, to dziś sobie na to pozwolę. Majóweczka mi minęła w miarę. Byłam na koncercie grupy LemON, bardzo fajny zespół :-) Powygłupiałam się ze znajomymi i rodziną, miałam nawet szkolenie z obsługi fejsbuka i pakietu google'owskiego :D Powiem Wam, że niby błahe, a tak naprawdę to sprawiło mi kilka rzeczy spore problemy :-) Nie wiem czy Wam wspominałam, ale jestem w fajnej, siatkarskiej redakcji. Zaczynam pisać pierwszy felieton " Mariusz Wlazły i jego przydatność do reprezentacji". Macie na ten temat jakieś zdanie? Bardzo by mi to pomogło. Zachęcam do lajkowania strony mojej redakcji oraz zaprzyjaźnionego portalu :-) Póki co, to tyle ode mnie. Trzymajcie się, buziaki i enjoy! ;*

22 komentarze:

  1. Odespałam codzienne wstawanie o 6 rano i nadrabiam :D Świeeetnieee, że aż brak mi słów. :D Już myślałam, że w poprzednim rozdziale się pocałują, a tu nici ;c xd :D Czyżby Maciek coś więcej do Miśki, że tak na nią naskoczył ? ;ooo :D Pocałunek w basenie - weeeery romantiko :D hyhy
    Co on znowu wykombinował z tą windą ? Teraz mnie ciekawość zżera. ;c Zła Kinga przerywa w takich momentach. po prostu foooch. :D
    Czekam i pozdrawiam ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, fajnie :-)
      Nie wiem, nie wiem.. :D
      Przepraszam :C Ale zapraszam na kolejny ;**

      Usuń
  2. Wiem, że nudzę, ale... Cudo <3
    Pocałunek w basenie *.*
    Nie do końca wiem o co chodzi z Maćkiem, bo na początku opowiadanie można było widocznie zaobserować to, że on coś do niej czuję. A teraz wydawało mi się, że już mu przeszło. I nie mam pojęcia co o tym myśleć, ponieważ z jednej storny może być zazdrosny, a z drugiej... to już sama nie wiem. :)
    I również jestem ciekawa co on wykombinował z tą windą. Już mówiłam.. sytuację w windzie są super :D
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział. /Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Zapraszam na kolejną część :) /Aga
      http://miloscisiatkowka.blog.pl/

      Usuń
    3. A tam, nie jest nudne ;d uwielbiam czytać, że komuś się podoba :-)
      Jak znajdę chwilkę, to poczytam :-)
      Pozdrawiam ;**

      Usuń
  3. Heej:D Lał,jaki fajny i dłuugi wpis :) W końcu Kuraś zdobył sie na wyznanie tego co czuje.super!Oby Michalina odwzajeminla te uczucie.No i wszyscy czekamy na ten pocalunek w windzie!:D Ja na majowce bylam u kumpeli poza miastem ;) Gratuluje Ci Kinia pracy w redakcji :) Buźka :* Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba :)
      Fajnie, że wypoczęłaś :-)
      Dzięki, buziaki ;*

      Usuń
  4. Noo noo widzę regenarcja sił pomogła.
    Pocałunek w basenie? Świetnie wymyślone, i niech on jej wreszcie wyzna co czuje bo już nie mogę no.. A i ona wtedy będzie całkiem szczęśliwa.
    W redakcji?? No to super, rozwijaj się i swoje marzenia. Trzymam kciuki Kinia <3 / Anka

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż zrobił z tą windą? Niech się w końcu przestanie bawić tylko jej powie wszystko zanim będzie za późno.Mam wrażenie,że Maciek żadnej dziewczyny nie ma :)Powodzenia w pisaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  6. No w takim momencie przerywać..;( A rozdział GENIALNY ! Nie mogę doczekać się kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Maciuś chce żeby Miśka była zazdrosna ? czyżby ? fajnie że rozdział taki długi. Nie mogę się doczekać kolejnych wydarzeń :D ~Ann

    OdpowiedzUsuń
  8. O! A ja teraz nadrobiłam :D
    Szkoda, że nie daję rady przeczytać postów od razu po dodaniu...
    Ale ja czytam! O tak!
    Cieszę się, że ją pocałował :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że czytasz :-)
      Cieszę się, że się cieszysz :D

      Usuń
  9. Romantycznie sie robi i to baaardzo.
    Ciesze się że im sie tak układa, oby byli wreszcie razem :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. ołkej, wreszcie mogę zostawić komentarz ;)
    kolejny świetny rozdział! chciałabym tylko, żeby Bartuś w końcu się jakoś jasno wyraził i powiedział Miśce krótko zwięźle i na temat :D a tak się czai i czai... no może ta winda coś zmieni ;) a Maciek hmm... mam dziwne wrażenie, że i On coś do dziewczyny czuje...
    wszystko okaże się zapewne już niedługo :)
    całuję ;*
    K.

    OdpowiedzUsuń