poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział dwudziesty dziewiąty




- Muszę.
- To przeze mnie? - miałam łzy w oczach.

   Co ty idiotko zrobiłaś? Przez Ciebie taki wspaniały zawodnik wyleciał z reprezentacji. Przez co? Przez to, że zachciało Ci się spać w stolicy, odrywać go od codziennej pracy. Przecież chyba on Ci tego nigdy nie wybaczy. Sama sobie tego nie wybaczysz. To jest jakieś nienormalne. Czy tak właśnie działa miłość?!

- Ej, Miśka, spokojnie!
- Ale.. ja przepraszam, to przeze mnie! - wybuchłam płaczem.
- Czy powiedziałem gdzie wyjeżdżam?
- Gdzie wyjeżdżasz? - popatrzyłam zdezorientowana.
- Na mecz. - zaśmiał się.
- Ty idioto jeden. - uderzyłam go z pięści w brzuch - ja tu zawału dostaję, a ty.. No nie mogę normalnie, uduszę, ukartupię!
- No już, już. - zatrzymywał mnie rozbawiony - musiał być jakiś element grozy.
- Nie wybaczę Ci tego! - usiadłam na łóżku, zaplatając ręce na klatce piersiowej.
- I tak wiem, że mi wybaczysz. - nachylił się.
- Nie i koniec.
- Też Cię kocham.

   Popchnął mnie na łóżko, a sam położył się obok. Gilgotaliśmy się przez chwilę, rozśmieszał mnie, całował, przytulał.

- Gdybyś przeze mnie musiał opuścić reprezentację.. Chyba nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.. Czemu Andrea chciał z Tobą rozmawiać?
- Musiałem się wytłumaczyć z nieobecności. Ale kiedy wspomniałem o Tobie, uśmiechnął się tylko i poinformował o dacie wyjazdu.
- Wariat.. Nie mogłeś tak od razu?
- Nie, bo to by było zbyt.. hmm.. proste?
- Lubię proste rzeczy.
- Wolę niespodziewane, pokręcone i dziwne.
- Jesteśmy odmienni.. - podłożyłam sobie ręce pod głowę - nie pasujemy do siebie!
- Mówisz?
- Mówię.
- To może chociaż w tym się zgodzimy..

   Zaczął całować moją szyję, powoli przesuwając się w górę. Każdy milimetr po drodze, nie umknął jego uwadze. Dotarł do ust, gdzie pozostawił po sobie naprawdę namiętny pocałunek.

- Wiesz, że zaraz może tu wejść Maciek?
- Wiem.
- I wiesz, że musimy się ogarnąć?
- Nic nie musimy. - nie ustawał.
- Bartuś, proooszę.. - odsunęłam go.
- Dobrze, już dobrze. - obdarował mnie ostatnim buziakiem i podniósł z łóżka.

   Poszliśmy na dół. Zjedliśmy obiad, potem byliśmy na hali. Trener ciągle mnie chwalił, ku niezbyt wielkiemu zadowoleniu Bartmana.

- Znowu masz jakiś problem ze mną? - zapytałam, biorąc łyka wody w trakcie przerwy.
- Ciągle ten sam.
- Nie możesz mnie mieć, choćbyś chciał? Ojeej, to takie smutne. - ułożyłam usta w podkowę - ale nie martw się! Myślę, że Asia godnie mnie zastąpi.
- Jesteś bezczelna, wiesz?
- Wiem.
- Ale..
- Nie kończ, nie kompromituj się bardziej Bartman, proszę Cię.
- Nawet nie wiedziałaś, co chciałem powiedzieć.

   Anastasi zawołał nas z powrotem na boisko. Zbigniew zmierzył mnie wzrokiem i wrócił do swoich zajęć. Przez kolejne minuty, starałam się nie zwracać uwagi na, jego wodzący za mną, wzrok.

- Ty coś z ZB9? - zapytał bezpośrednio Wrona w szatni.
- Nie, czemu pytasz?
- Wzroku nie mógł od Ciebie oderwać. Śmiałem się z Kłosem, że mu damy śliniaczek, żeby się nie zaślinił biedaczek. - zaśmiał się.
- Weź, proszę Cię. Bo się jeszcze popłaczę. Chociaż nie, poczekaj. Powinnam właśnie mdleć, że Zbysiu tak na mnie patrzy, o jeju! - pisnęłam głośno.

   Kurek wszystkiemu się przyglądał. Atakujący to usłyszał, po czym schował się gdzieś, a nasza trójka się śmiała.

- Oj słoneczka, co ja bym bez Was zrobiła? - złapałam środkowych.
- Miała smętny humor w niedzielę? - zaśmiał się Kłosu.
- Taak. I tak mam smętny humor, bo uciekam od Was.
- Jak to, już? - jęknął Bartek.
- Niestety. Późno już..
- Ale..
- Nie ma ale, przyjadę na mecz.

   Pożegnałam się z chłopakami, zabrałam rzeczy i wsiadłam do auta.

- Na pewno musisz jechać?
- Muszę.
- Może jednak?
- Bartuś, wrócę, obiecuję. - pocałowałam go.

   Odjechałam w stronę domu. Z Maćkiem spędziłam wyjątkowo mało czasu. Ciągle przede mną uciekał, gdzieś się chował. Po dotarciu do mieszkania, rozłożyłam się wygodnie na kanapie i po prostu odpoczywałam. Po chwili zadzwonił mi telefon.

- Hej Misia, jesteś w Łodzi?
- No jestem.
- A możemy się zobaczyć?
- Ale co, teraz? - spojrzałam na zegarek.
- Jeśli możesz..
- Mamo, stało się coś?
- Przyjedź proszę pod dom i na mnie poczekaj.

   Zdezorientowana złapałam dokumenty i kluczyki. Wybiegłam z domu. Wsiadłam szybko do auta, po czym odjechałam w stronę rodzinnych stron. Po drodze zastanawiałam się, co się stało. Nigdy przecież się tak nie zachowywała. Przeczuwałam, że to coś naprawdę okropnego, bo inaczej nie wzywałaby mnie o takiej porze. Po dziesięciu minutach zjawiłam się na podjeździe. Mama machnęła mi ręką z okna i wyszła do mnie.

- Co jest? - zapytałam, wysiadając z auta.
- Możemy się gdzieś przejechać?
- Możemy, ale..
- Zaraz Ci opowiem. Jedźmy, proszę.

   Postąpiłam tak, jak prosiła rodzicielka. Wyjechałam stamtąd i zapytałam o kierunek. Dostałam wolną rękę. Wybrałam więc drogę, którą jechałam kilka chwil wcześniej.

- Więc?
- Chodzi o to, że.. Michalinko, przepraszam, ja Ci to muszę powiedzieć..

Także tego.. Weekend minął nawet nie wiem kiedy.. Chyba nie ogarniam rzeczywistości.. Czas spać.. 
Wy o mnie zapomnieliście jednak.. :c Przez moje nieobecności.. :c Ale wrócę i mam nadzieję, że wy też wrócicie..
A teraz enjoy i buziaki ;*

18 komentarzy:

  1. Jak można urwać w takim momencie,ja sie pytam?hm...?? Nieładnie :p Kto jak kto,ja tam nie zapomnialam i nie zapomne o Tobie :) Dobranoc Kinia :D Dorota

    OdpowiedzUsuń
  2. no i jakaś tajemnica rodzinna wypłynie. Mam nadzieję, że ten problem będzie dało się rozwiązać.
    a co do piosenki, bardzo ją lubiłam dopóki nie obejrzałam teledysku. Bez niego jest fajniejsza według mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teledysk jest denny, ale piosenka wkręca się w mózg :D

      Usuń
  3. Biedny Maciek, musi mu być ciężko ;/
    A ja o tobie nie zapomnialam ;p
    uwielbiam tą piosenke, ale teledysk mnie troche obrzydza ~ Ann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ;)
      Tak, teledysk jest beznadziejny, ale piosenka cudna :D

      Usuń
  4. Nie zapomniałyśmy,no coś ty.Mam nadzieję,że to nic strasznego:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooooo! Wróżbitka Aga powiada: Coś się będzie działo! :D I to coś złego! Bo nie zapowiada się dobrze... no ale na pewno ciekawie ;)
    U mnie jeszcze nic, stoję w miejscu i nie napisałam NIC :( Plan jest, ale jak to napisać?! Dziś, a już definitywnie jutro muszę coś skleść. Na pewno Cię o tym poinformuję.. Dbam o to byś miała co nadrabiać :D /Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, dobrze wróżbitko, sprawdzimy czy mówisz prawdę wieczorem.. ;)
      Jeśli potrzebujesz tylko jakiejś pomocy, to pisz, ja chętnie Ci pomogę :)
      Ach, potrafisz o mnie dbać.. :D

      Usuń
  6. Fajneeeee :) my nigdzie nie ucieklismy to nie musimy wracać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Suuuuper, podziwiam. Lubie jak konczysz w takich momentach... ;33 a kiedy nastepny? Tylko blagam, nie karz nam dlugo czekac. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Cieszę się ;)
      Wieczorkiem, to znaczy, tak jak zawsze - koło 22/23/00 :D

      Usuń
  8. ja nigdzie nie ucieklam ;D jestem tu moze faktycznie fajnie by bylo jakby roydyialy byly czesciej ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajne rozdział :) Ja chce już kolejny, ciekawa jestem co jej mama chce powiedzieć;' Mi też weekend zdecydowania minął za szybko. Na całe szczęście w środę(jak dla mnie po 15:20) zaczyna się długi weekend :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Dla mnie też w środę o 15.20 się zaczyna :D
      Już sprawdzam i wrzucam rozdział :)

      Usuń