- Ciągle mnie tak nie znosisz? - mruknął Bartman.
- Cały czas tak samo, a nawet czasem coraz bardziej - odpowiedziałam bez zająknięcia.
- Co ja Ci takiego zrobiłem?
- Żyjesz, to mi wystarczy.
Zmierzył mnie wzrokiem. Jednak ja się nie przestraszyłam nawet, a wręcz przeciwnie. Dostałam więcej werwy i chęci do kłótni.
- Ale nawet jak się złościsz, to jesteś zabójczo piękna.
- Mam to uznać za komplement? Jej, Panie Bartman, coś Pan taki szlachetny? Dobry dzień?
- Szalenie.
- Zaczynam się obawiać.
- Nie masz o co. Na siłę Cię nie zdobędę.
- Nie co?! - prawie się zachłysnęłam piwem.
- Doskonale słyszałaś.
Mruknął mi do ucha jeszcze jakieś słowa, po czym odszedł ode mnie.
Serio?! On?! No way, nie zgadzam się!
Co z tego, że wszyscy mieli wytłumaczenie w postaci wypicia morza alkoholu? Nie było opcji, by cokolwiek tłumaczyło zachowanie jakiejkolwiek osoby z naszego towarzystwa. Mimo to, starałam się ogarniać wszystko, co się tam działo.
- Chodź! - ciągnął mnie na parkiet Karol.
- Nie mam już siły - wykręcałam się.
- Przestań.
Miał tak dobry wewnętrzny dar przekonywania, że musiałam mu ulec. Rozbawieni wyszliśmy na parkiet i przetańczyliśmy kilka piosenek. Potem po kolei odprowadzałam pijanych znajomych to taksówek, by każdy dotarł do swojego domu. Nawet Bartek już skapitulował i ze smutkiem musiałam jego również odstawić do mieszkania. Na placu boju pozostali najwytrwalsi z najmocniejszą głową, czyli ja, Wrona, Kłos, Maciek i Ania. Wlaliśmy w siebie morze wódki i innych trunków, ale wszyscy dobrze się trzymaliśmy. Gdzieś przed oczyma ciągle migał mi Bartman. On o dziwo był praktycznie trzeźwy. Przed czwartą rano, jak zawsze kiedy piję, dostałam depresji. Muzaj z dziewczyną skapitulowali, odjeżdżając w stronę domu, a mnie zostawili z chłopakami. Usiadłam na ławce przed budynkiem.
- Życie jest do dupy - wzięłam kolejny łyk piwa.
- Życie jest piękne, wystarczy to zauważyć - zabrał mi kufel sprzed nosa, Wroniak.
- Oddaj.
- Skończ pić, jesteś już mocno wstawiona.
- Co ty wiesz? Mam powód, to piję, proste!
- Michalina, naprawdę przesadzasz. My piliśmy, ale ogarniamy świat, a ty powoli już przestajesz - próbował przemówić mi do rozsądku Kłos.
- Czego wy ode mnie chcecie? Idźcie sobie, daleko. Nie chcę Was! - zaczęłam machać rękoma.
- Trzeba ją odwieźć do domu. Zamówisz taksówkę? - złapał mnie za ręce i nogi Andrzej - ja nie mam niestety jak tego zrobić.
Chwilę później zaczęły mi się pojawiać jedynie migawki. Taksówkarz, który nie wiedział gdzie mnie wiezie, tulenie się do Wrony, hotel, pokój, samotność, nagłe ciepło, czuły dotyk, urwany film.
Rano obudził mnie spory kac. Ledwo mogłam otworzyć oczy. Próbowałam sobie przypomnieć, co ja tu robię, jednak słabo mi to szło. Wykręciłam numer Bartka, którego także najwyraźniej obudziłam.
- Gdzie ty kotek jesteś?
- A bo ja wiem? Myślałam, że ty mi powiesz.
- Pojechałem wcześniej, chłopaki się Tobą zajmowali. Dzwoń do nich.
- Cudownie.. - mruknęłam - spróbuję się ogarnąć, a potem jakoś dostać do domu.
- Czekam. Kocham Cię.
Karollo uświadomił mnie, gdzie się znajduję i dlaczego. Podziękowałam mu za wszystko, po czym usiadłam wreszcie na łóżku i rozglądnęłam się dookoła. Wszędzie porozwalane moje ciuchy, które w mig posprzątałam. Wzięłam prysznic, ubrałam się i wyszłam. Na szczęście chłopaki opłacili miejsce, więc mogłam spokojnie udać się do domu. Dotarłam tam przed szesnastą.
- Mhm, widzę, że nie tylko ja umieram - zaśmiał się mój mąż.
- To nie jest zabawne, wody, tabletki na głowę i cisza.
- Wszystko stoi w sypialni, dobranoc - pocałował mnie w czoło.
Zawsze o mnie myślał. Podążyłam do pokoju, wypiłam pół litra wody, połknęłam specyfiki i nakryłam się kocem, przykładając głowę do poduszki. Od razu lepiej się poczułam. Kolejne dwie godziny snu, troszeczkę mnie naprawiły. Po osiemnastej się obudziłam, tuląc się do Bartka.
- Misiek, kolacja?
- Mhm.
- Zrobisz?
Zaprzeczył tylko mruknięciem, po czym przewrócił się na drugą stronę i spał dalej. Zmuszona głodem poszłam przygotować posiłek. Potem go zjadłam, posprzątałam i po raz kolejny tego dnia, odświeżyłam się. Potem usiadłam przed telewizorem i zajadając się orzeszkami, oglądałam jakiś thriller.
- Dziękuję - dostałam sms-a.
- Nie wiem za co, ale proszę bardzo - odpisałam szybko.
- Tym lepiej, miłego wieczoru.
Popatrzyłam zdziwiona na telefon, po czym odłożyłam go na półkę i wróciłam do oglądania.
Musiałam się doprowadzić do stanu używalności, bo kolejnego dnia trzeba było stawić się w Rzeszowie na ślubie Justyny i Piotra. Wcześnie rano z przygotowanymi rzeczami, zapakowaliśmy się i wyruszyliśmy w drogę. Mniej więcej cztery godziny później, zaparkowaliśmy pod ich domem. Tam trwały gorączkowe przygotowania panny młodej. Pomagałam, ile byłam w stanie. Bartek zajął się panem młodym. I tak zleciał czas do piętnastej. Wtedy też, mnóstwo zdjęć, sesja i wyjazd do Kościoła. Przed samym budynkiem zatrzymał mnie Nowakowski.
- Możemy pogadać?
- Jasne.
Odeszliśmy na kilka kroków.
- Chcesz, żebym dziś ją poślubił?
- A co ja tutaj mam do powiedzenia? Przecież uwielbiam Justynę, ona jest szczęśliwa, więc mnie nic do tego.
- Chodzi mi o nas.
- Jakich nas? Co ty bredzisz? Chłopie, ty masz zaraz ślub!
- Dlatego pytam.
- Jeśli ty nie jesteś pewien, to nie krzywdź jej. Tylko o tyle Cię proszę, o nic więcej. Po prostu niech ona będzie szczęśliwa.
Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do reszty. Po chwili dołączył do nas Piotr,więc wszyscy weszli do Kościoła. Rozbrzmiała znana pieśń, więc wstaliśmy i skierowaliśmy wzrok ku wejściu. Powoli moja przyjaciółka, idąc pod rękę z własnym ojcem, docierała do ołtarza. Tam jednak Nowakowskiego nie było. Zdezorientowana, rozglądała się dookoła, jak i my wszyscy. Czyżby siatkarz postanowił jednak jej nie krzywdzić, ciągle coś do mnie czując i odszedł? Nie wiedziałam co myśleć, więc jedynie cierpliwie czekałam na rozwój wydarzeń.
Zdjęcia dodane, rozdział znów regularnie, cóż więcej? ;-)
Jak wspominałam na fejsie, w mojej głowie zrodziło się coś niekonwencjonalnego.. Po zakończeniu tego, powstanie coś nowego. W międzyczasie dam Wam trochę wskazówek, gdzie mnie znajdziecie.. ;-) Bo zmienię konto, nazwę, bloga, wszystko. Pozostanie jednak tematyka siatkarska.
Pójdę w ślady Michaliny i też cierpliwie zaczekam :D
OdpowiedzUsuńCierpliwość popłaca.. ;-)
UsuńNo nie.. Dlaczego go tam nie ma? Już się boję następnego rozdziału. Nie mieszaj, proszę Cię. Niech już będzie wszystko pięknie, ślicznie, cacy. Ale.. co ona robiło w noc Sylwestrową?! Czy ona.. czy ona.. no przespała się z Wroną?! Proszę, NIE!
OdpowiedzUsuńNie bój się, noo! :D
UsuńSylwester? trochę dawno był.. :D
Sms wyczuwam, że od Andrzeja lub Zbyszka.
OdpowiedzUsuńMusiałaś znowu mieszać Nowakowskiemu, Miśce i całej reszcie w życiu, nie ? Nie przeżyłabyś, nie ? Głupek :D ;*
___________
Nawet jak zmienisz bloga i nazwę to i tak Cię znajdę :D Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo :D
Klaudyysia :* :D
Taaaaaak :D
UsuńDzięki.. :P
Mówisz? Zobaczymy.. :P ;**
Mówie, mówie ! :D :*
Usuń/Klaudyysia
No no Michalina i alkohol.
OdpowiedzUsuńTajemniczy nieznajomy.. Oby tylko nie spędziła tamtej nocy ze Zbyszkiem, tego jej Kuraś na bank nie wybaczy.
Przenosisz się mówisz? I tak znajdę link i będę czytać twoje kolejne opowiadania
Buziaki/Anka
Kolejna, co mówi, że mnie znajdzie.. Nie będzie łatwo.. :D
UsuńBuziaki ;*
Jeju! Co tu jest znowu grane?!
OdpowiedzUsuńJak będzie dzidziuś to...
Znowu się strasznie komplikuje!
masakra!
Komplikacja to moja specjalność! :D
UsuńCzy tylko ja uwazam ze michalina przypatkiem spedzila noc z bartmanem albo wrona???
OdpowiedzUsuńJa tam nie wiem.. :D
Usuńta sprawa z Michaliną jest dziwnie podejrzana i z tym 'dziękuję' :>
OdpowiedzUsuńtylko ciekawe od kogo to :)
i ciekawe co z Pitem i Justyną i ślubem!:)
czekam na dalszy rozwój wydarzeń :)
http://siatkarskielovestory.blogspot.com/
A tam podejrzana.. ;D
Usuńrozpierdalasz mnie xd
OdpowiedzUsuńzajebiscie piszesz ;)
hahaha, dzięki :)
Usuńsuper, ze rozdzialy codziennie :p ale jesli okarze sie, ze zdradzila bartka i bedzie miala dziecko z innym to sie wkurze -,-
OdpowiedzUsuńSpokojnie, oddychaj ;*
UsuńBardzo mi się podoba. Cos czuje, że wylądowała z Bartmanem a on jej teraz smsiki wysyla. No nic okaże się. Ja to w swojej podświadomości chciałabym,żeby Miśka była z Pitruniem. Bo tak. Bez uzasadnienia.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że chłopaczyna się nie zjawi na tym ślubie własny,
Zapraszam do siebie na NOWE ROZDZIAŁY
kissmeslowley.blogspot.com oraz
niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com
Pozdrawiam Annie
Hohoho, jakie "marzenia" :D
UsuńCzytam, czytam :)
Pozdrawiam :)
Gdzie ten Pit się podziewa ? Miśka namieszała mu w głowie, ale oby nie uciekł :)
OdpowiedzUsuńStrasznie nie podoba mi się ta sylwestrowa noc. Ona nic nie pamięta i dostaje takie wiadomości... podejrzane. Coś przeczuwam, że to Wrona. Oby tylko do niczego tam nie doszło.
Ale się cieszę, że nas nie zostawiasz :D Znajdę Cię tak czy inaczej, więc nie pozbędziesz się mnie tak łatwo :D
Buźka i do następnego, Nat :*
To nie sylwester :D
UsuńNie będzie tak łatwo mnie znaleźć.. ;D
Buziaki ;*
Rozdział cudny jak zawsze :D Gdzie jest Pit? I kto ja odwiózł?mam przeczucie,że Bartman :p Zazdrosze Ci wakacji.Ja dopiero w sierpniu zmykam nad morze :D Ciekawe co wymyśliłaś nowego?:D pozdro :* Dorota
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńPozdrowienia ;*
Fajnie się ułożyło z Bartmanem :D Ciekawe co wymyśli Nowakowski ? :D Bardzo się cieszę ze nas nie zostawisz :D Ciekawe co nowego wymyślisz ? :D pozdrawiam ewelina
OdpowiedzUsuńTo się cieszę:)
UsuńPozdrawiam ;*
Wielkie brawaCi się należą !! Twój blog tak mnie wciągnął, że przeczytałam go od początku w jakąś godzinę :D Nwm ja to robisz, to czyli łączysz naukę, obowiązki, przyjaciół, zajęcia pozalekcyjne z prawie codziennym dodawaniem nowych rozdziałów ;) To jest genialne! Das ist genial! Podziwiam Cię za nakład pracy jaki w to wkładasz :3 Czekam na kolejny rozdział i liczę na to, że za szybko nas nie opuścisz :) Pozdrówka ;* / Isulla
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za miłe słowa :)
UsuńZapraszam do dalszego czytania i komentowania :)
Pozdrawiam ;*
Mistrzyni moja ! ;*.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie informacja,ze bedziesz dalej pisać ;).
Może głównym_bohaterem będzie Wronka i Oliwia :d.
a rozdział jak zawsze mega git! Oby Pitt sie pojawil
<3
Ja tam nic nie wiem, się już coś tworzy.. :D
Usuń;*
Kiedy nastepny?
OdpowiedzUsuńDogrzebałam się i ogarnęłam, więc jest ;)
UsuńMhm mój ulubiony Zbysio...
OdpowiedzUsuńA Pitera gdzie wywiało, czyżby się faktycznie rozmyślił?
Nie musisz odpowiadać na te pytanie, ostatnio mam mantrę odpowiadania sama sobie ;)
Pozdrawiam :*
hahaha, ja też często mówię i piszę do siebie.. ;D
UsuńPozdrawiam ;*