- Michalinka.. - ucieszyła się moja matka.
- Jeszcze Ciebie mi tu brakowało, wypuścili Cię?
- Wczoraj, na przepustkę. Tak bardzo się cieszę, że Cię widzę! - podeszła do mnie.
- Ja wręcz przeciwnie - odsunęłam ją.
Widziałam, że zrobiło się jej przykro, ale na mnie już to nie działało. Patrząc na nią, widziałam tylko moją złość i nienawiść.
- Co tu w ogóle robisz? Myślałam, że zamknęli Cię w Łodzi na dłużej.
- Z przepustką postanowiłam przyjechać do wujka Marka.. Może porozmawiamy? Widzę, że sporo się u Ciebie zmieniło.. Przeczytałaś list? Dlaczego nie odpowiedziałaś? Myślę, że chyba naprawdę powinnyśmy sobie kilka rzeczy i spraw wyjaśnić. W końcu jesteś moją córką, niezależnie od niczego i nikogo! Zawsze, rozumiesz?
Gdyby nie Zbyszek, to pewnie bym ją uderzyła. Ten jednak, kiedy zobaczył mój stan, pociągnął mnie za rękę w stronę parkingu.
- Pięknie ze sobą wyglądacie, szczęścia! - rzuciła na odchodne.
Kiedy dotarliśmy pod drzwi mojego auta, wreszcie mnie puścił.
- Weź się ogarnij, okej? Pozwoliłam Ci mnie tknąć?
- Mam w dupie to, na co mi pozwalasz, a na co nie.
- Przemiły z Ciebie facet, naprawdę.
Wreszcie mu przyłożyłam w twarz. Tak za wszystko.
- Auć, zwariowałaś?! - odskoczył jak poparzony.
- Bolało? Szkoda, że tak mało. Zejdź mi z oczu.
- Teraz zejdź mi z oczu, a niedawno..
- Przestań! - syknęłam przez zęby - nie musisz mi tego przypominać.
- Dlaczego? - zapytał zawadiacko - mnie się podobało, masz nieziemską figurę..
Kolejny policzek wymierzony w jego stronę.
- Aż tak bardzo lubisz bić?
- Ciebie? Owszem.
Odwróciłam się na pięcie i otworzyłam drzwi samochodu. Ten jednak mnie obrócił i jednym ruchem, złapał w pasie, blokując moje ręce i przytulając do torsu.
- Uwierz mi, że jeszcze za to podziękujesz..
Znów woń jego perfum, przywołała zamglone wspomnienia, urywki z życia. Choć na stałe niczego nie pamiętałam, to właśnie jego zapach pozwalał mi odkrywać kolejne części całej układanki. Czułam do siebie i do niego coraz większe obrzydzenie. Udało mi się wyswobodzić z uścisku i w szybkim tempie zamknąć się w aucie. Odpaliłam silnik, odjeżdżając z piskiem opon. W lusterku jeszcze widziałam jego głupawy uśmieszek. Miałam ochotę po raz kolejny mu przyłożyć, ale szkoda było się wracać. Nacisnęłam mocniej pedał gazu, by jak najszybciej znaleźć się z powrotem w Łodzi.
Zrobiłam sobie po drodze przerwę, za bardzo wszystko mnie męczyło. Już nie tylko fizycznie, ale głównie psychicznie. Z samego rana wyjechałam w dalszą podróż. Przed jedenastą dotarłam do domu.
- Jak w stolicy kotku? - przywitał mnie buziakiem mąż.
- Męcząco jak zawsze, Justyna w gościnnym?
- Tak, jeszcze śpi. Całą noc prawie płakała, to jej nie ściągałem z łóżka.
- Idę do niej zobaczyć, dałeś sobie radę?
- Jak zawsze.
- Jestem z Ciebie dumna - pocałowałam go i skierowałam się do pokoju, w którym przebywała moja przyjaciółka.
Widząc, w jakim stanie spała, byłam wręcz przerażona. Rozmazany makijaż, wszędzie pełno chusteczek i pustych butelek po trunkach alkoholowych. Do tego, mimo, że miała zamknięte oczy, to podkrążone i napuchnięte powieki, coraz bardziej się uwidaczniały. Powoli zaczęłam sprzątać ten cały powstały brud. Razem z Kurkiem staraliśmy się zrobić to jak najszybciej, ale uważając, żeby jej nie zbudzić. Jednak oczywiście moje szczęście musiało się uaktywnić i jedna ze zbieranych butelek, spadła z hukiem na podłogę, rozbijając się na kilkaset drobnych butelek.
- Cholera - mruknęłam.
- Co się tu dzieje? - ziewnęła Justyna.
- Przepraszam, to przypadek, naprawdę nie chciałam. Śpij dalej.
- Ty już tu?
- Przyjechałam niedawno. Musieliśmy tu posprzątać.. A Twój stan.. Justyś, tak nie można, naprawdę. Zwłaszcza, że..
- Zwłaszcza, że wszystko mi się zwaliło na głowę naraz. Że on ma mnie w dupie, ja jestem tu, bezradna, po niedawnym ślubie.. Jeszcze coś?
- Ej, ale jaki masz dowód?
- Jaki? Esemesy w telefonie, przeczytałam jego rozmowę z Bartmanem, zdradza mnie i zdradzał przed ślubem. Jeszcze to ciągłe pisanie o niej "bo misiu to, bo misia tamto", zwymiotować mogłam, czytając to, rozumiesz?
Czerwona lampka właśnie zaczyna Ci świecić. Serio jest aż taka mało domyślna i nie ogarnęła, że mogło chodzić tu o Ciebie..?
Dałam znak Bartoszowi, żeby wyszedł z pokoju. Wtedy mogłam z nią bezpiecznie pogadać. Grzecznie się pożegnał i poszedł szykować mi kawę.
- Zapytałaś go? Gadałaś z nim? Justyna, nie można w kilka dni po ślubie, tak po prostu odchodzić od bliskiej osoby, zrozum to!
- Jak miałam rozmawiać? On zaprzeczał wszystkiemu.
- Mi powiedział..
Cholera, gryź się w język, no już!
- Kiedy Ci powiedział i co? - ożywiła się.
- Yy, no.. Przed ślubem. Że Cię kocha, więc to nie przechodzi od tak, zrozum.
Plus dziesięć punktów za wybrnięcie z sytuacji!
- Przed ślubem.. Michalina, nie broń go, proszę Cię.
- Nie bronię go, ale znam facetów!
- Daj spokój.
I co teraz zrobisz, Pani Mądralińska? Będziesz bronić Nowakowskiego, wydasz Bartmana, a może samą siebie?
Wzięłam komórkę i wykręciłam numer Piotra. To chyba najbardziej racjonalna rzecz, która w tamtym momencie przyszła mi do głowy.
- Co ty robisz?
- Zaraz.
Po czwartym sygnale, odebrał łaskawie.
- Chyba macie do pogadania z żoneczką.
Wcisnęłam jej telefon, choć bardzo się broniła przed tym. Przywitała go wiązanką przekleństw i wyzwisk, jakie pierwsze przyszły jej do głowy. Nie dała dojść mu do słowa. Ja bezpiecznie usunęłam się z pola widzenia, by przypadkiem mi nie przyłożyła z tych emocji.
- Kawa stygnie - pocałował mnie w nos i podał kubek.
- Oni są jak dzieci..
- Raczej zdrada, to poważna rzecz, nie uważasz?
- Ale tam żadnej zdrady nie było, proszę Cię. Uważasz, że Cichy byłby w stanie lecieć na dwa fronty? To nie w jego stylu - wzięłam łyka.
- Znam go i też tak uważam.. Ale ludzie się zmieniają, czasem nawet aż nadto. Tak sobie pomyślałem, odchodząc od tematu Pita i Justyny, że może byśmy pojechali w jakąś podróż poślubną, hm? Madagaskar na przykład.
- Masz pracę i mecze, zapomniałeś?
- Nie zapomniałem, ale zawsze mogę mieć kontuzję.. - uśmiechnął się.
- Nie kracz lepiej, bo..
- Bo Wrona robi to lepiej, wiem, wiem. Ale z Andrzejem w konkury nawet nie wchodzę, on i krakanie, to mistrzostwo samo w sobie.
- Głupek - zaśmiałam się.
Z pokoju wyszła moja przyjaciółka.
- I co?
- Jadę tam.
- Pogodziliście się?
- Powiedział, że musimy sobie kilka rzeczy wyjaśnić i być wreszcie od początku do końca szczerzy, ja też tak uważam.
- No widzisz, mówiłam, żebyś dała mu szansę!
- Zobaczymy. Dziękuję! - pocałowała mnie w policzek i pobiegła pakować rzeczy.
Kuraś odwiózł ją na pociąg, po czym wrócił do domu. Siedziałam wtedy przed laptopem i przeglądałam pocztę.
- Co z tą podróżą? - zapytał,siadając obok mnie
- No pojedziemy, pojedziemy.
- To wybieramy miejsce, teraz!
Wzięliśmy globus, leżący w sypialni i tak, jak w jakimś filmie, razem nim zakręciliśmy, a następnie palcem zatrzymaliśmy w jednym miejscu.
- Sydney, pasuje?
- Jak najbardziej.
- No to mamy ustalone!
- Tak, tylko data wypadnie pewnie we wrześniu, jak nie później.
- Tak właściwie, to.. - uśmiechnął się.
- To?
- Bilety zamówione są na wieczorne loty.. Także.. Pakuj się i za godzinę przy aucie. Też Cię kocham!
Po czym od razu wybiegł z pokoju. Jak on to zrobił? Skubaniec jeden. Pokręciłam tylko z niedowierzaniem głową i poszłam po torbę, pakując pierwsze lepsze rzeczy. Równo pięćdziesiąt osiem minut później, wyszłam z domu, zamykając na klucz.
- Jak zawsze punktualna! Taksówka już czeka.
Wziął moją torbę, wrzucił do bagażnika taxi i pojechaliśmy na lotnisko. Nie mam pojęcia, skąd wiedział, że trafimy na Sydney, ale bilety już na nas czekały. Do samolotu wsiedliśmy przed szesnastą. Zapowiadały się dni pełne emocji i cholernie miłych wspomnień.
- Australio, nadchodzę! - krzyknęłam, kiedy nasz środek lokomocji, wzbił się w górę.
Mecz we Wrocławiu było c u d o w n y! <3
Wielgachne pozdrowienia dla Liwci, której nie poznałam początkowo, ale jednak potem nam się udało zgadać - buziak! ;* pozdrowienia obiecałam Lidzi, więc też są! Też buziak! ;*
Dziękuję Wam za cierpliwość i moim ludziom, dzięki którym funkcjonuję i przeżyłam tak wspaniałe chwile <3
To co zdobyłam na meczu, pokażę niedługo w zakładce "Zdjęcia"
A tymczasem chyba jakiś sen by się przydał, czy coś takiego, no nie?
To enjoy ;*
PS leniwce - czytacie, to komentujcie :D
PS 2 wskazóweczki się zaczęły, szukajcie, a znajdziecie ;-) Żadnej podpowiedzi, gdzie szukać, ode mnie, ale sprytni jesteście, to coś wymodzicie. Od tego do końca, będą wskazówki. Po literce, wyrażeniu, skojarzeniu, gdzieś mimochodem.. ;-)
Huhuuhh pozniej przeczytam ale chcialama byc pierwsza xD pewnie jak zwykkle swietna xD / Pb xD
OdpowiedzUsuńhahaha <3
UsuńDziękuję Skarbie ;*.
OdpowiedzUsuńWiesz,że rozdział jak zwykle super !
Wskazówek więcej plis <3
Nie ma za co, buziak ;*
UsuńSydney? Jeja jak pięknie.
OdpowiedzUsuńDobrze,że Justyna i Piotrek chca sobie wszystko wyjaśnić,tylko żeby nie wkopali Miśki bo może być niezły kocioł ;-)
Pzdr kochana /Anka
Pozdrowionka ;*
UsuńRozdzial super jak zwykle :D No to bedziemy sie bawic w detektywa i szukamy wskazówek ;) Pozdrawiam :* Dorota
OdpowiedzUsuńDzięki, buźka ;*
UsuńSydney? uhuhuh cudownie!:)
OdpowiedzUsuńi dobrze że Pit chyba pogodził sie z Justyną :))
http://siatkarskielovestory.blogspot.com/
http://uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com/
pozdrawiam :)
Dzięki :)
UsuńDziękuję Kochana, to przez gapiu tłumów. Mój miszczu fotografii <3 :* Mecz był przezajebisty! :D Rozdział świetny, a ja jako że ślepa wskazówek nie znalazłam, cóż replay. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń<3
UsuńSuper :P Sydney super sprawa :P Roździał jak zwykle super . Masz dziewczyno talent . Zazdroszczę ci ze bylas na meczu :P też bym chciała . Może kiedyś pojadę :P pozdrawiam Ewelina
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńMieszasz, oj mieszasz. Te całe trójkąciki miłosne mi się coraz bardziej nie podobają, robią zamieszanie w całym Twoim opowiadaniu. A kolejnych ekscentrycznych informacji jest pełno w każdym rozdziale. :/
OdpowiedzUsuńPiter powie Justynie o Michalinie, Bartek się dowie jeszcze przy okazji o Bartmanie, matka coś namiesza, bo jeszcze nagada o tym jak się za ręce trzymali... Ja tylko szukam wskazówek, ale to jest jakieś zagmatwane jak Moda na Sukces - nie wiem kto jest z kim i dlaczego :D
Pozdrawiam. :)
A wiesz że jak to przeczytałam to dokładnie to samo pomyślałam;) Że ciężko się połapać jak w Modzie Na Sukces ;) Tylko w tym przypadku milej się rozkminia;D
UsuńPozdrawiam ;p
Zgadzam się z przedmówcą :) Też bym chciała żeby zakochało się we mnie tyle siatkarzy z reprezentacji xd//Patt.
UsuńHahahaha, uwielbiam Was <3
UsuńDawno nie komentowałam - wypadałoby nadrobić ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle mega więc myślę, że nie muszę tego powtarzać xd
Teraz już wiadome, że tamtej nocy nasza Miśka przespała się z Bartmanem. Żeby tylko z tego nie wynikła nieplanowana ciąża, bo ja nie wiem, co Kurek wtedy zrobi. Och Boże, Piter czy ty musisz tak mieszać? Jeszcze ta jej matka tam przyszła. Po co? Żeby znowu komplikować życie. Sydney *__* Będzie tak pięknie! <3 Czekam na delikatne sceny full romantico ;3 Pozdrawiam i zapraszam do mnie na piątkę ;>
www.siatkarskie-sny.blogspot.com
Informuj mnie jak tylko coś napiszesz :)
UsuńDzięki wielkie, pozdrawiam :)
Czytałam posta na fb i w pewnym sensie upewniłam się w tym, że znalazłam tą wskazówkę, ale jak teraz tak patrzę to chyba była to jednak literówka, bo błąd został poprawiony ;/ Więc już nie wieem.
OdpowiedzUsuńBędzie trudno, ale, jak już wcześniej mówiłam, i tak Cię znajdę. :D
Pozdrowioneczka ;* :)
/Klaudyysia
Znajdziesz.. :D
UsuńBuźka ;*
Mamma miaa... Jestem, dotarłam i tuu ;* Wreszcie mam chwilę, żeby napisać ;*
OdpowiedzUsuńWiesz, że każdy Twój rozdział jest świetny? Wieeeesz :D
Ciekawi mnie, jak Kuraś przewidział, że trafią akurat do Sydney ;p
I ta akcja z Bartmanem.. Nie wiem czemu, ale wyczuwam kłopoty..
Czekam na dalsze losy ;*
K.
huuuuuuuh <33
UsuńNie wiem, nie wiem.. :D
Buźka ;*
Kuraś to co, jasnowidz? :D
OdpowiedzUsuńNie wiem.. :P
UsuńCo ile dodajesz nowe rozdziały nie mogę się juz kolejnego doczekać :-]
OdpowiedzUsuńteraz nie wiem, kiedy przyjdzie czas na napisanie, bo ostatnio go mało :C
UsuńJestem tu nowa więc zacznę tak: masz niesamowitą wyobraźnię, całe ponad 50 rozdziałów przeczytałam na jednym wdechu normalnie;D Cholernie się cieszę że tu trafiłam, nie wiem jak ale jestem szczęśliwa że to zrobiłam. Jeżeli znasz jakieś podobne opowiadania to proszę ci napisz pod tym komentarzem , w takie dni jak dzisiaj(cholerny deszcz), lubię poczytać. jeszcze jedno pytanko kiedy nowy rozdział/;P
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie! :)
UsuńZapraszam na moje poprzednie: www.myvolleyballdreams.blogspot.com
Ucieszę się, jeśli na stałe zagościsz w moich "progach" :)
Trafiłam na tego bloga dzisiaj i od razu nadrobiłam wszystkie rozdziały ;) Świtenie piszesz, oby tak dalej :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjejku, dzięki wielkie! Zapraszam do dalszej lektury :)
UsuńPozdrawiam :)
Po długim czasie nieobecności powracam! I nie będę już anonimem :3
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci bycia na meczu... I chyba byłaś podczas studia pokazana :D
Ile tu się dzieje :O i dobze, bo nie jest nudno xD Kurek-jasnowidz, ciekawe skąd wiedział, że akurat Sidney się trafi :D Od dzisiaj postaram się regularnie komentować! :')
Pozdrawiam! :*
kiedyś Olgaaa xd, teraz Happiness :D :3
Olga <3
UsuńTak, owszem :D Wszyscy mi mówili, że byłam pokazana:D
Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award. Szczegóły: http://volleyball-and-love.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńDzięęęęęęeki! <3 Ogarniam za 2 dni wszystko, mega się cieszę z takiego wyróżnienia! :-)
UsuńZostałaś nominowana przeze mnie do nagrody Liebster Award.
OdpowiedzUsuńWięcej tutaj: http://siatkarskie-rodzenstwo.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
Pozdrawiam, nitka.<3
Ojejku, dzięki wielkie! Rozpieszczacie mnie! Ogarnę po powrocie za 2 dni, pozdrawiam ;*
UsuńKiedy nowy rozdzial ? Stesknilam sie ; *
OdpowiedzUsuńJa też! ;*
UsuńTwój blog został nominowany przeze mnie w Liebster Award! ;)
OdpowiedzUsuńhttp://zsiatkowka.blogspot.com/2013/07/rozdzia-44.html
UsuńOjeeeeeeeeeejcia, mega bardzo dziękuję! Gdy tylko wrócę do stałego neta, wszystko ogarnę, buźka ;*
Usuń