wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział sześćdziesiąty pierwszy

 


Traf chciał, że akurat miałam mieć samolot. Hotel był opłacony, więc tylko oddałam kartę, zabrałam rzeczy i pojechałam taksówką na lotnisko.

- Zaczekaj! - dogonił mnie tuż przed wejściem na odprawę.
- Skąd ty tutaj?
- Domyśliłem się, że wrócisz do Polski  i trafiłem. Co się stało? Musisz mi powiedzieć, bo inaczej Cię nie wypuszczę.
- Daj sobie spokój ze mną, proszę.
- Michalina - podszedł bliżej i patrzył prosto w oczy  - nie rób mi tego.
- Wypowiedziałeś poprawnie moje imię, brawo! - zauważyłam.
- Nie zmieniaj tematu. Więc?
- No bo.. Bartek wyjechał.
- Jak to? Dlaczego?
- Nie wiem. Napisał mi tylko, że nie daje rady, wyjeżdża. Muszę z nim pogadać.
- Musicie pilnie sobie wszystko wyjaśnić. Wcześniej nic nie zauważyłaś?
- No nie.. - pociekły mi łzy.

   Przytulił mnie, potrzebowałam tego. Po chwili się podniosłam, bo poczułam, że pomoczyłam jego błękitną koszulę.

- Przepraszam - wskazałam na plamy.
- Przestań, żaden problem.

   Obdarowałam go drobnym uśmiechem.

- Muszę się zbierać, odprawa się kończy.
- Lecę z Tobą.
- Co?! - wrzasnęłam tak, że połowa osób na około, patrzyła się na mnie, jak na jakąś idiotkę co najmniej, jak nie gorzej.
- Lecę. Nie zostaniesz sama.
- Jestem dorosła, nie mam pięciu lat. Dam sobie radę. Poza tym niby jak chcesz to zrobić? Kręcisz film, nie masz biletu. Może Kurek czeka na mnie w domu i chce tylko sprawdzić, czy do niego wrócę, albo coś w tym stylu.
- Przerwa w filmie na dwa tygodnie, a biletem jest moja twarz - zaśmiał się.
- Przestań, ale..
- Nie ma ale. Dopóki on się znów Tobą nie zaopiekuje, ja to będę robił i koniec, nie ma w ogóle żadnej dyskusji.
- A Twoje rzeczy?
- Kupię coś na miejscu.

   Pociągnął mnie za rękę w stronę kas. Mimo, że samolot miał komplet miejsc, gdzieś go wcisnęli i oboje pobiegliśmy. W ostatniej chwili wkroczyliśmy na pokład. Wywołaliśmy swoją obecnością, niemałe zamieszanie. Wtedy jednak ochrona w samolocie rozgoniła tłum gapiów, zainteresowanych aktorem i mogliśmy w spokoju zaczynać bardzo długą podróż.

- Masz jakieś podejrzenia, dlaczego wyjechał?
- Nie mam pojęcia.
- Nic się nie wydarzyło?
- Zupełnie. Znaczy.. Wcześniej się pokłóciliśmy, ale wydawało mi się, że sobie wyjaśniliśmy i się pogodziliśmy.
- Może jednak nie..
- Nie wiem..

   Siedziałam i patrzyłam tępo w okno, kiedy się wznosiliśmy. Mijające chmury i samoloty, w blasku słońca prezentowały się genialnie. Po pewnym czasie usnęłam wtulona w ramiona Hiszpana. Obudziłam się po dwóch godzinach.

- Już nie śpisz, Księżniczko? - zapytał, całując w czoło.
- Nie mogę, śnią mi się głupoty..

    I tak zaczęła się nasza rozmowa. O wszystkim i o niczym. Opowiadał o nowym filmie, pracy w tej branży, ale o życiu prywatnym nie zapomniał. Poznałam wtedy jego rodzinę, przyjaciół, zwierzęta, upodobania, dosłownie każdą osobę i rzecz. Dużo mówił, ale mi to nie przeszkadzało. Przynajmniej ominęła mnie część, w której to ja coś gadałam.

- Dobra, o mnie wiesz już prawie wszystko, a ja o Tobie właściwie nic, opowiedz coś. Gdzie mieszkasz, co robisz, jaka jest Twoja rodzina.
  
   Zaczyna się, cholera..

- Nie lubię mówić o swoim życiu.
- Ty wysłuchałaś mnie, teraz ja Ciebie, tak to działa.
- Ale proszę Cię..
- Miśka, co ja Ci zrobię? Przecież nie gryzę, a lubię słuchać i znać lepiej kogoś, kto jest mi dość bliski, jak na ten moment.

  Że jaki? Że bliski?

- Mario, ale proszę Cię, nie naciskaj na mnie. Ja Ciebie poznałam, okej, fajnie. Ale ja wcale nie muszę Ci mówić wszystkiego o moim życiu.
- A jeśli Cię poproszę?

   No i po co tak nalega?

- Po prostu.. Za bardzo mnie boli opowiadanie, tyle.

   Odwróciłam się szybkim ruchem w stronę okna. Widziałam, że siedział wpatrzony we mnie, czułam jego perfumy blisko mnie.

- Mamy jeszcze ze trzynaście godzin, plus przesiadka, poczekam - mruknął mi do ucha.

   Nie chodziło mi o to, że jemu nie chciałam powiedzieć, tylko o fakt, że nie wiedziałam jak na to zareaguje i przecież w dodatku, to nie jest proste..

- Musisz zrozumieć fakt, że moje życie jest zbyt skomplikowane, by streścić je w tych kilku godzinach, po prostu się to nie uda.
- Spróbuj - złapał mnie za rękę - proszę.

   Jego zniewalające oczy i szczery uśmiech, doprowadzały mnie do szału. Musiałam mu ulec, po prostu, on tak na mnie działał.

- Tylko obiecaj, że nie będziesz się śmiał, obrażał i między nami pozostanie tak, jak rano, czy wczoraj wieczorem.
- Obiecuję.

   Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić, co przyszło na język. Starałam się zachować kolejność chronologiczną, znajdować odpowiednie słowa, które oddałyby sens całej sytuacji, bo przecież inny język, to moja podstawowa bariera.

- Poczekaj, matka jest Twoją matką, ale nie Twojej siostry?
- Nie, ona moją matką nie jest.
- To kto nią jest?

   I znów od początku usiłowałam, najprościej jak potrafię, przekazać mu te wydarzenia. Kiedy załapał i z niedowierzaniem słuchał dalszych opowieści, przeszłam do tematu Patryka. Do oczu napłynęły mi łzy, które skrzętnie ukrywałam, lecz do czasu.

- Nie wierzę, że ktoś może być aż takim człowiekiem.. Przecież za takie rzeczy, powinno się w więzieniu zgnić - syknął.
- On.. nie żyje już.
- I dobrze mu tak. Gdybym mógł, przyłożyłbym mu.
- Nie mów tak.
- Ale to prawda, Michalina..

  Twoje imię w jego ustach, brzmi tak słodko..


   Następny "przystanek" w opowieściach, to wypadek i choroba, siatkówka, siatkarze, przypadkowe znajomości, poleciałam już chyba po każdym temacie. W międzyczasie się przesiedliśmy, zjedliśmy coś i potem tłumaczyłam ewentualne niejasności. O dziwo resztę zrozumiał i nie było konieczności dużych "poprawek".

- Faktycznie, ciężkie masz życie.
- Na szczęście choroba minęła, już nawet na badania nie muszę chodzić, więc jest dobrze. To znaczy, lepiej niż było. Ale teraz to z Bartkiem.. Cisza.. A ja po prostu nie lubię czegoś takiego, to nie dla mnie. Za duże przejścia, dlatego jak tylko go dorwę, to normalnie nogi z dupy mu powyrywam - ostatnie zdanie wypowiedziałam w ojczystym języku.
- Co zrobisz?
- Nie ważne.

   Lot wreszcie się zakończył i stanęłam na polskiej ziemi.

- Stolica wita - uśmiechnęłam się, kiedy wyszliśmy przed lotnisko.
- Ładnie tu. Jakoś nigdy nie miałem okazji, żeby się tu pojawić.
- To teraz masz.

   Warszawę już trochę znałam. Był weekend, Kłos przebywał w swoim mieście. Szybko wykonałam do niego telefon i poprosiłam o odwiezienie do Łodzi. Zdziwił się widokiem przystojnego aktora, zamiast mojego męża, ale z chęcią nas przetransportował.

- Gdzie Bartek?
- A żebym to ja wiedziała..
- To znaczy?
- Nie wiem, nie chcę o tym rozmawiać.. Możesz przyspieszyć?
- Jasne, nie ma problemu..

   Nacisnął mocniej na pedał gazu swojego Renaulta, by szybciej znaleźć się na miejscu. Chwilę później zaparkował pod moim domem.

- Wejdziesz?
- Ola czeka, jutro wracam, to wpadnę. Trzymaj się.

   Pocałował mnie, podał rękę mojemu towarzyszowi i odjechał. Ja i Mario weszliśmy do środka. Wołałam od wejścia Bartka, lecz cicho i głucho. Sprawdziłam każde pomieszczenie, niestety nic. Usiadłam bezradnie na łóżku w sypialni.

- Nie wiem już, co mam robić.. - ukryłam twarz w dłoniach.

   Ciepłe łzy spłynęły po moim policzku, powodując palące uczucie. Casas przytulił mnie do siebie i gładził po włosach.

- Wszystko będzie okej, przecież nie mógł Cię zostawić. Na pewno!
- Skąd ta pewność? Może jednak on przemyślał sobie to wszystko, stwierdził, że nie możemy być razem, że nie przebaczy mi..
- Przestań gadać głupoty, jego wiadomość do mnie była pełna miłości do Ciebie, więc proszę Cię, nawet tak nie mów!

   Wytarł mi twarz chusteczką i poszedł do kuchni.

- Trochę tu pusto.. Pójdę na zakupy, co chcesz?
- Ty na zakupy? Niby gdzie?
- Do sklepu.
- A wiesz gdzie jest?
- Nie, ale się dowiem.
- Ja Ci nie powiem.
- Specjalne życzenia, co do kolacji? - zapytał, ubierając buty.
- Głupek.

   Posłał mi buziaka w powietrzu i wyszedł. Skubaniec, chciał sam sobie radzić w Łodzi, nawet nie wiem jak. Kiedy zostałam sama, zaczęłam wydzwaniać po kolei do wszystkich. Nikt nic nie wiedział, albo nie odbierał.. Coraz bardziej cała sytuacja mnie irytowała. Postanowiłam znaleźć w internecie jakiś namiar, na włoski klub, w którym od nowego sezonu, miał występować Bartek. W tym czasie przyszedł aktor i krzątał się po kuchni, robiąc coś do jedzenia.

- Nie przeszkadzaj sobie - zaśmiałam się, widząc, jak zdejmuje koszulkę i zakłada, wiszący koło gazówki, fartuszek.
- Nie mam zamiaru sobie przeszkadzać - wyszczerzył się i zabrał za gotowanie.

   Siedziałam przy laptopie, popijając kawę mrożoną, zrobioną przez Mario, z bitą śmietaną i czekoladą. Kiedy natrafiłam na odpowiednie dane, postanowiłam zadzwonić. Jedyną barierą był język.

- Mario - zawołałam dość głośno.
- Mhm?
- Umiesz włoski?
- Na poziomie podstawowym, a co?
- Mogę mieć do Ciebie sprawę?

   Wytłumaczyłam o co ma zapytać, a ten się zgodził. Zadzwonił i rozmawiał dłuższą chwilę. Wreszcie się wyłączył.

- I?
- Brak kontaktu z Bartkiem, miał podpisać kontrakt, ale milczy. Oni nic nie wiedzą, powoli zaczynają się denerwować.
- Cholera..
- A tak w ogóle, poza tematem, sprawdzałaś skrzynkę pocztową? Listy się w niej już nie mieszczą, nie wiem co Ci tam przyszło.

   Kiwnęłam głową i poszłam zobaczyć, co przyszło. Reklamy, bank, podziękowania, prośby o autografy i blankiet, który mnie zaniepokoił.

Blogger nie chce chyba Was opuścić, znaczy, nie chce dopuścić, żebym tak szybko Was zostawiła, bo im bardziej chciałam dodać, tym bardziej nie mogłam. Wróciłam z Międzyzdrojów, było mega, chociaż bardzo się spaliłam. Zdjęcia dodam ;-)
Cztery rozdziały oprócz tego do końca, jakoś tak dziwnie.. 
Dziś bez wskazówek, wszystko co chcecie, obgadamy odnośnie nowego bloga, na priv, buźka:*

36 komentarzy:

  1. Wkurza mnie ten Mario. Po cholerę on tam, tylko przeszkadza.. :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Weź kurcze, denerwuje mnie ten cały Mario.
    Niech on wraca juz do siebie i zostawi Michalinę w spokoju.. wrr ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak fajnie, że rozdział się już pojawił. teraz tylko czekac na Kurka :D ~Ann

    OdpowiedzUsuń
  4. o kurcze, ale się porobiło. Bartek nie wiadomo gdzie jest, a Mario zaczyna się przystawiać do Michaliny.. dziwna sprawa. cieszę się że dodałaś już, ale najważniejsze że odpoczęłaś :D
    czekam już na nju :D pozdrawiam :*

    uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
    siatkarskielovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do nagrody The Versatile Blogger więcej tutaj :
      uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
      siatkarskielovestory.blogspot.com w zakładkach na górze "The Versatile blogger" :)

      Usuń
  5. Kurcze ale się narobiło, ciekawa jestem co znalazła na tej poczcie takiego, i gdzie się podziewa Bartek. Czekam z niecierpliwością na kolejny, informuj mnie jak możesz pozdrawiam: http://siatkowkamoimzycieem.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli możesz, to podaj gg, bo na blogach mogę zapominać o informowaniu ;)

      Usuń
  6. No nie źle się porobiło :) Ciekawa jestem gdzie jest Bartek i co znajduje się na poczcie :) Oby wszystko dobrze się skończyło. A ten Mari mógłby sobie odpuścić.

    OdpowiedzUsuń
  7. jak ja nie cierpie tego Mario -,- mam nadzieje, ze po tej nocy w sydney Miska i Bartek dostana to czego vchca czyli dziecko i ze im sie ulozy :) kiedy nastepny?

    OdpowiedzUsuń
  8. super rozdział,dzieje sie,dzieje.Ciekawe gdzie jest Bartek? Mam nadzieje że wszystko dobrze sie skonczy :D Ja jutro ruszam nad morze :p Buźka :* Dorota

    OdpowiedzUsuń
  9. nie wiem co napisać, dziwna sytuacja z Bartkiem, z tym aktorem, no i Michalina. Ja nie wiem po prostu, no...

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak sie nazywa nowy blog ?

    OdpowiedzUsuń
  11. Dlaczego znow sie tak pochtzanilo ?! :(
    Mam nadzieje ze z czasem bedzie lepiej i czekam ze zniecierpliwieniem na nastepny rozdzial. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. *pochrzaniło :)

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny, zapraszam do mnie > http://mylivewithvolleyball.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Zostałaś nominowana do nagrody The Versatile Blogger na volleyball-and-love.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. wróciłam, więc komentuję :DD
    Casas *_______________* zgon na miejscu :3
    się porobiło... Bartek zniknął, Miśka została sama z Casasem, co dobrze nie wróży, eh. .
    (znalazłam Cię na fejsie HA! :D ♥)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak tam Ci było z wygrzewaniem dupy? :D
      Zazdro, ja siebie też znalazłam, ciekawe jak.. xD

      Usuń
  16. Jestem trochę w tyle, ale myślę, że już niedługo będę całkiem na bieżąco ;) Świetne opowiadanie, które cieszy moje oko ;D

    Pozdrawiam ;)

    http://painandtroublebutafterislove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Bartek wracaj!!!!! Boję się tego co może czekać na nas przy nowym rozdziale...


    Nominowałam Cię do The Versatile Blogger, zapraszam po informację na http://serca-kolysanie.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html

    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  18. wez wywal mario nie ma nic wspolnego z opowiadaniem siatkarski troche to pomieszało i troche nudne z tym mario.. . Opowiadanie jest siatkarskie a nie aktorski i gwiazdrorskie i lalusiowe jak Mario ! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadanie, to opowiadanie, a bohaterów.. właściwie dobieram ja ;) Jeśli mogę, oczywiście ;)

      Usuń