poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział sześćdziesiąty drugi

   "Po raz ostatni wzywamy Panią Michalinę Kosok - Kurek, na stawienie się na badaniach okresowych, w celu sprawdzenia możliwości wykonania operacji. Jeżeli powyższe pismo, nie zostanie potraktowane poważnie, termin zabiegu znacznie przesunie się w czasie, co z pewnością zagrozi Pani życiu. Prosimy o pilny kontakt z naszą placówką. Z poważaniem - lek. Małgorzata Frączek."

- Że co proszę?! - wrzasnęłam.

   Szybko sięgnęłam po telefon i wykręciłam numer, który podany był na górze kartki.

- Szpital rejonowy, słucham?
- Witam serdecznie, z tej strony Michalina Kosok - Kurek, czy mogłabym rozmawiać z Panią Doktor, Małgorzatą Frączek?
- W jakiej sprawie?
- Listu, który od niej otrzymałam.
- Dobrze, proszę chwilę poczekać.

   Chwila ta, wydawała się trwać wieczność. W tym czasie praktycznie umierałam, bo nie wiedziałam kompletnie, co to znaczy, dlaczego, po co..

- Słucham?
- Dzień dobry, ja w sprawie listu, który otrzymałam. Co prawda, nadszedł on kilka dni wcześniej, ale byłam poza granicami kraju i nie mogłam wcześniej.
- Pani Michalina, tak?
- Tak, tak.
- Doktor Stępniewski przekazał mi Pani badania i od ponad miesiąca próbuję się z panią skontaktować.
- Ale jak to? Jakie badania?
- Sprzed dobrych kilku miesięcy, aczkolwiek patrząc na nie, mogą Pani znacząco zagrażać, dlatego postanowiliśmy z doktorem Stępniewskim, o natychmiastowym usunięciu guza.

   Guza? Jakiego, do cholery, guza?!

- Przepraszam, niewiele rozumiem.. Mogę przyjechać?
- Oczywiście, im szybciej, tym lepiej. Już się bałam, że nie zdążymy.. Ale myślę, że damy radę. Przyjechałaby Pani jutro koło ósmej?
- A nie mogę teraz?
- Jutro będzie idealnie. Przepraszam, muszę kończyć, bo pacjentka czeka. Do zobaczenia Pani Michalino, miłego dnia życzę.
- Wzajemnie - mruknęłam.

   Usiadłam i patrzyłam w kartkę od tej lekarki, nie rozumiejąc niczego. Jaki guz? Jakie badania? Przecież cokolwiek, co złego było, minęło sporo czasu temu, a na badaniach ostatni raz byłam w kwietniu. Uzyskałam wyniki pozytywne, więc nie było stresu, a teraz..? Przecież to jest jakieś chore. Kompletnie nie byłam w stanie się połapać. Zjadłam kolację, zaścieliłam Casasowi łóżko w salonie, a sama się pożegnałam i skierowałam do sypialni.

- Nie mogę z Tobą? - jęczał.
- Nie słoneczko, nie możesz.
- Ale dlaczego?
- Bo mam męża, to moja sypialnia i tyle powodów chyba wystarczy.
- Będę samotny.
- Mogłeś zostać w Sydney.
- Będzie mi zimno.
- Tu masz koc.
- Będzie mi smutno.
- Zawołać fanki, żeby Cię rozweseliły?

   Pokręcił głową szybko, przecząc.

- Dobranoc - pocałowałam go i odeszłam.
- Ech, dobranoc, dobranoc, Kochanie..

   Kochanie? Naprawdę?!

   Nie miałam siły na nic. Nie wiedziałam co robić, co się dzieje.. Postanowiłam jak najszybciej zasnąć, żeby wcześnie wstać i pojechać do tego szpitala, by wyjaśnić sprawę. Rano obudził mnie zapach kawy z ekspresu. Przywiódł mnie do kuchni, gdzie pochłonęłam swój posiłek i pognałam czym prędzej na umówione spotkanie. Doktor Frączek przyjęła mnie z uśmiechem. Kiedy usiadłam przed nią i próbowałam wytłumaczyć, że nie wiem o co chodzi, ona nie chciała mi wierzyć. Dopiero w momencie, gdy usłyszałam całą historię, powiązałam fakty.. I wyszła prawda.

- Ale..
- Nie zauważyła Pani tego?
- Miałam problemy z koncentracją, czy coś.. Jednak..
- Zaburzenia pamięci, to byłby główny problem. Jeszcze maksymalnie miesiąc, a utraciłaby ją Pani w całości.

   Słuchałam kolejnych problemów. Nie rozumiałam, jak ja do tej pory dawałam sobie radę.. Umówiłam termin zabiegu, podziękowałam i wyszłam. Usiadłam pod szpitalem na ziemi, szukając czegoś, co mnie pocieszy. Właśnie życie po raz kolejny robi ze mną co chce, a najważniejszy facet ma mnie gdzieś, jest nie wiadomo gdzie i robi nie wiem co.. To straszne uczucie, nie da się go opisać słowami. Nikomu czegoś takiego nie życzę.

   Po powrocie do domu, starałam się nie przypominać sobie o chorobie czy zabiegu, a przede wszystkim, nikomu o tym nie powiedziałam. Kolejne dni mijały szybko. Moje więzi z Casasem dziwnie się zacieśniały.. Może dlatego, że jako jedyny mnie nie zostawił w potrzebie i siedział zawsze, tak po prostu. Kilkakrotnie wysyłałam go do Australii, czy do Hiszpanii. Nie chciałam, by coś więcej z tego wynikło. W końcu, mimo wszystko, chciałam być lojalna wobec Bartka. To mój mąż, jakby na to nie patrzeć.

   Najbardziej dobijającą rzeczą w tym wszystkim nie była choroba, czy zabieg.. Najgorsza była bezsilność w poszukiwaniu Kurka. Zgłosiłam jego zaginięcie na policji, ale niewiele robili. Zaraz zaczynało się zgrupowanie w Spale, a jego wciąż ni widu, ni słychu.. Szukałam go ja, Mario, rodzina, znajomi, siatkarze, trenerzy, policjanci.. A on, kamień w wodę, zapada się pod ziemię..

   Zabieg przeszłam pomyślnie, jak to oceniono i wszystko wydawało się być w porządku. Po dwóch tygodniach, wręcz na siłę, wykopałam aktora do samolotu.

- Musisz lecieć, po prostu. Będziemy rozmawiać cały czas, ale ty tu nie możesz być, no po prostu. Masz swoje zajęcia.
- Chcę tu zostać.
- Ale rozumiesz, że nie możesz?
- Bo?
- Praca?
- Mam ją w dupie..

   Kłótnia na kształt "sprzeczki małżeńskiej". Tak to ocenił przynajmniej Muzaj, który się zjawił po moim wyjściu ze szpitala. Przy pożegnaniu, poczułam coś w rodzaju tęsknoty, smutku.. Nie wiem czego, ale na pewno niczego dobrego.

- Wrócę.. - szepnął i mocno mnie przytulił.

   Nie chciałam, by kiedykolwiek mnie wypuścił, bo tak dobrze i bezpiecznie czułam się w jego ramionach.. Zastępował mi tą najważniejszą osobę..

- Idź już - powiedziałam, kiedy poczułam, że łzy napływają mi do oczu.
- Jesteś pewna?
- Tak.

   Wziął walizkę i poszedł.. A ja zostałam sama, wpatrując się w wejście na pokład. Liczyłam bardziej na to, że może zobaczę tam wyłaniającego się Bartosza. Tak bardzo chciałam dotknąć jego ciała, poczuć zapach  perfum i utonąć w jego ustach.. Brakowało mi tego jak cholera.

   Dni, tygodnie.. Mijały i mijały, a wieści brak. Zgrupowanie się zaczęło, chłopaki potrzebowali kopa do gry i walki o dobre pozycje, medale czy wyniki. Ostatnie imprezy, to niestety w większości nieudane.. A tu bez swojego dobrego przyjmującego, cała gra im się sypała. Co z tego, że Kubiak, Winiarski czy Ruciak, dwoili się i troili, by coś zrobić, jak nie dawali rady? Wtedy zauważyli, jak bardzo jest im on potrzebny. Ja siedziałam na ich treningach z Maćkiem i patrzyłam, jak próbują się pozbierać.. Skoro mi było trudno, to co dopiero im?

   Telefon w lipcowe popołudnie, wydawało się, że zmieni coś w całej sprawie.

- Komenda rejonowa policji, Pani Kosok - Kurek?
- Tak, to ja.
- Witam, podinspektor Jakub Filas, chciałbym prosić, żeby przyjechała Pani na komendę w związku ze sprawą dotyczącą Pani męża.
- Znaleźliście go?
- Mamy pewne poszlaki, proszę się zjawić, porozmawiamy i wszystkiego się Pani dowie.
- Dobrze, już wsiadam w auto i jadę.

   Nie myślałam o niczym innym. Jechałam na złamanie karku. Dosłowne.

Brak opanowania. Utrata kontroli. Światło. Hamowanie. Trzask. Ból. Brak świadomości. Cichy sygnał pogotowia. 

   Leżę i myślę. W szpitalu najpewniej. Nade mną kupa lekarzy, operują mnie chyba. Po chwili słyszę niepokojące słowa.

- Myślisz, że żyje?
- Trzeba na to liczyć.

   Przecież ja żyję, halo, halo!!!

   Co z tego, że próbuję ruszyć którąkolwiek częścią ciała, jak nie mogę? Beznadziejne uczucie. Ile tak można? Czuję jakieś deja vu. Kiedyś tak już było, ale ja podziękuję za kolejny taki rollercoster, już dość. Wystarczy.

   Kilka tygodni wcześniej:

- Kochanie, sprawdziłeś pocztę? - pyta mnie z uśmiechem na twarzy ukochana żona. 

   Tak bardzo ją kocham. Tak, wiem, to sztuczne. Ale ja naprawdę ją kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Nie wiem, co ja robiłem, kiedy jej nie było. Jej niebieskie ślepia wpatrzone słodko w okno, wypatrujące.. Właściwie nie wiem kogo, lub czego. 

- Nie, jeszcze nie.
- A możesz to zrobić? Wyniki miały przyjść.
- Jasne, zaraz pójdę.

   Boję się tego, bo nie wiem co wyjdzie. Jeśli.. Nie, nawet nie chcę o tym myśleć, to już za wiele dla mnie. Otwieram skrzynkę, gdzie znajduję list z laboratorium. W ciszy postanawiam szybko sam go otworzyć, by pierwszy poznać prawdę. Czytam.. I nie wierzę w to.. Nie teraz.. Nie, po prostu się na to nie zgadzam!

                                                                                                                                                   
Może krótkie, może nudne, może nijakie.. Ale moje. Idę spać, bo jakoś późno. A od rana imprezuję z Olcią i Anią, Natalcią i moją siostrzenicą Majcią. 

Dzisiaj takie zdobycze w Galerii Łódzkiej.. Milion pięćset, sto dziewięćset podpisów Mariusza i najważniejsze coś <3 
Piłka Skry!
KOCHAM TO! <3 

Dzień przed urodzinami takie coś.. <3 Spełniam marzenia! 


Tort by Daga i jej chłopak! <3 Cudne dzięki!




 Grafy chłopaków z Delecty od psiapsióły <3

I coś, co kocham BARDZO!


Będzie się działo! Oj będzie! Hot 16 w końcu jest się raz w życiu! <3 
12.08.1997, 19:00, wtedy pojawiła się na świecie taka głupiutka osóbka, jak ja :3 Jest co świętować :D
Czymta się, enjoy:*

49 komentarzy:

  1. Yyy... pogubiłam się, znowu.
    Wszystkiego najlepszego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. KINGAA! POJAWIŁAŚ SIĘ RÓWNE DWA MIESIĄCE PO MNIE! :D Spełnienia marzeń, 200 lat, duuużej ilości pomysłów, jeszcze więcej meczy na żywo oglądanych. Najlepszego! :*
    Czemu dzisiaj jedziesz do Spały, co? :c ja mam jechać jakoś w czwartek... :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A teaz wróćmy do opowiadania:
      BARTEK CHOLERO JEDNA!

      Ty jednak uwielbiasz mieszać... xD

      Usuń
    2. Jedź, jedź, zdążysz jeszcze :D
      Dzięki wielkie:*

      Usuń
  3. Też się pogubiłam...
    Wszystkiego Najlepszego , spełnienia marzeń, mega, ogromniej weny, i wszystkiego co zapragniesz! :D BUZIACZKI<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkiego najlepszego ! Ja już nie ogarniam tego co się dzieje w opowiadaniu ;/ ~ Ann

    OdpowiedzUsuń
  5. Pogubilam się.
    Skoro nie umiesz pisać to nie pisz.
    Opowiadanie żałosne - typowo hotkowe z podtekstem "ja, marnotrawna, zawsze pokrzywdzona".
    Omijasz najważniejsze zdarzenia. Sprawa z operacja załatwiona w dwóch zdaniach - bravo...
    Ale i tak 100 lat ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak taka zdolna jesteś to sama napisz opowiadanie a nie będziesz oceniać innych. HATERS GONNA HATE.

      Usuń
    2. Tak się składa, że prowadzę własne opowiadanie o trochę dojrzalszej tematyce. Ale nie chce pisać z prawdziwego konta.
      Po to są komentarze, żeby oceniać prawda? Nie zamierzam sztucznie kłamać i pod każdym postem pisać "świetny rozdział kochaniutka kckckck :-*:-*:-* zajrzyj do mnie :-*:-* <3<3<3".
      Angielski... Widzę, że ktoś tu się nauczył trzech nowych słówek ;-) Bravo!

      Usuń
    3. Za życzenia dziękuję.
      Za krytykę również, bo każde słowo jest ważne.
      Ja ją do siebie przyjmuję, okej i tyle. Nie będę tutaj wyzywać czy coś. Od zawsze mówię, że nie zmuszam do czytania i tak też jest teraz.
      Co do mojego stylu - tak już piszę, a jak piszę, to mam w tym swoją intencję, by coś potem wyjaśnić.
      Hotką mogę być dla każdego, także jak kto odbiera, tak to interpretuje.

      Usuń
  6. 100 lat , sukcesów i wg :-*

    OdpowiedzUsuń
  7. jej życzę Ci wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń, żebyś pisała jeszcze lepiej (chociaż i tak piszesz świetnie) :D
    a co do rozdziału to jeśli mam być szczera.. nic nie zrozumiałam i pogubiłam się :(
    pozdrawiam :*

    uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
    siatkarskielovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże Kinga jesteś szalona!!! Chce Kurka!!!
    Pozdrawiam Pani Doktor ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. :D Wow. Świetne, jak zawsze z resztą :P

    OdpowiedzUsuń
  10. czemu ty tak strasznie lubisz mieszać co :) już nie mogę się następnego doczekać :] no i oczywiście wszystkiego najlepszego :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Jest w koncu nie ma Mario .. ;))

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny rozdział ciekawe gdzie podział się Bartek mam nadzieję że wróci i wszystko się ułoży:) buziaki Gosia ;* P.S. Wszystkiego naj najlepszego i 100 lat albo i więcej ;) ;***

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział cudowny!! :D Jesteś niesamowita.Ale sie dzieje.Oby wszystko dobrze sie skończyło,bo szkoda strasznie Miśki,ale ona ma pogmatwane życie.. Jeszcze raz Wszystkieo Najlepszego Kinia!! Buziaki :* Dorota

    OdpowiedzUsuń
  14. Chuju muju jak jesteście odważne to piszcie z oficjalnego konta a nie wyłączacie się na anonima to jest zachowanie dziecka z przedszkola.
    Żal dzieci internetu.

    Wszystkiego dobrego ode mnie i mojego boja CIchego Pitka.


    Rozdział fajny, ale ten wypadek. Bojem siem :>

    Zapraszam do siebie na nowy rozdział http://kissmeslowley.blogspot.com/

    Pozdrawiam Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam ile masz lat? Wybacz, ale nie zamierzam tłumaczyć się przed nastolatka. Tak nisko jeszcze nie spadlam ;-) I poczytaj sobie co to jest dziecko internetu, ok? Dlaczego tak się mnie czepiacie? Wyrazilam swoją opinię i koniec. Włączyłam anonima bo miałam ochotę, jasne? Wydaję mi się, że sama Kinga wie kto pisze, więc wy "wierne fanki, które piszą "piękny rozdział :-*:-*:-*:-*:-* kc <3<3<<3 i chcą mieć tylko od niej komentarz u siebie niech siedzą cicho ;-)

      Usuń
    2. Annie - dzięki wielkie :-)
      Wiedzieć, może nie wiem, aczkolwiek się domyślam.
      Pozostańmy wszyscy w dobrych stosunkach, proszę ;)

      Usuń
  15. Świetny rozdział. Dobrze, że Mari wyjechał już ;)
    Mam nadzieję, że z Bartkiem wszystko okej..

    Jak tam było w Spale? OPOWIADAAAJ! ;D
    +spóźnione, ale szczere-WSZYSTKIEGO SIATKARSKIEGO ;*
    Pozdrawiam, Patrycja! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;)
      W Spale.. Megasupergenialnie! :)
      Dzięki:*
      Opowiadam na fejsie, na Co jak co, ale siatkarzy to my mamy najprzystojniejszych i na Koko koko, foty spoko? :-)
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  16. No widze właśnie, wszystko zalajkowane. Będą jeszcze jakieś historie? Chcęęęę jeszcze. hahaha ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będą, będą.. ;-) Przeżycia mam, a jak wy chcecie czytać je, to miło mi ;-)

      Usuń
  17. To bardzoo fajnie ;D
    Zazdroszę Ci kurde! ;*

    Czekam na kolejne i historie, i rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. KOMPLETNIE SIĘ POGUBIŁAM, ALE ROZDZIAŁ I TAK FAJNY ;D POZDRO ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Zajrzyj w "zdjęcia" bo mam tam pytanko :D
    Buziaki, pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Mój braciszek jest fejmem *.* Wróciłam z ryjącego beret Mielna! Zgubiłam się w połowie, ale i tak jest zajebiste :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hueheuheu <3
      Mielno.. fajne jest, ale Unieście lepsze, a Międzyzdroje najlepsze <3 Bo w Międzyzdrojach moje "trampki" są < 3 (chodzi mi o "śpiewające trampki", zespół taneczny :D)

      Usuń
  21. kiedy rozdział juZ nie mnie się doczekać ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam za niedługo, ostatnie dopracowania :)

      Usuń
  22. Kocham Twój blog! <3 Zapraszam do mnie :) http://marzycielka12345.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń